Prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk przyznał, że "jest wstrząśnięty tragedią i cierpieniem, jakie spotkały Kamila". Zaapelował również o większą uwagę i reagowanie na zło dziejące się wokół każdego z nas. Ośmioletni mieszkaniec miasta - mimo wysiłków lekarzy - zmarł w szpitalu, do którego trafił po skatowaniu przez ojczyma.
Prezydent poinformował też, że polecił prześledzenie wszystkich wewnętrznych procedur na poziomie miasta, które mogą mieć wpływ na skuteczność w sprawie przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Wyraził też przekonanie, że ta tragedia "musi stać się apelem o poprawę systemowych rozwiązań, na poziomie państwa, wsparcia dla rodzin i dzieci".
Czytaj reportaż Małgorzaty Goślińskiej: Kamil cierpiał tyle dni. A gdzie wy wtedy byliście?
Wszystkie dzieci powinny czuć się bezpiecznie
Maltretowany przez ojczyma ośmiolatek był od ponad miesiąca leczony w katowickim szpitalu. Zmarł w poniedziałek rano na skutek postępującej niewydolności wielonarządowej, do której doprowadziła poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi. W sobotę odbędzie się jego pogrzeb.
"Jestem wstrząśnięty tragedią i cierpieniem, jakie spotkały małego Kamilka. Skrzywdzili go ci, którzy powinni być jego troskliwymi i kochającymi opiekunami. Takie okrucieństwo po prostu nie mieści mi się w głowie, bo przecież wszystkie dzieci powinny czuć się bezpiecznie i żyć otoczone miłością swoich rodziców i bliskich" - napisał prezydent Częstochowy.
"Ta tragedia przypomina nam, że nie możemy być obojętni wobec zła. Nie możemy być bierni, kiedy cierpią inni. Nie możemy odwracać wzroku, gdy dzieci doświadczają przemocy. Dlatego proszę i apeluję - zawsze reagujmy, jeśli pojawia się choć cień podejrzenia, że komuś dzieje się krzywda, a szczególnie tym najmłodszym, najbardziej bezbronnym. Nasze zainteresowanie drugą osobą, wykazanie życzliwości, wsparcia, opieki, mogą okazać się kluczowe, mogą uratować zdrowie lub nawet życie. Bądźmy dla siebie uważni i empatyczni" - apelował Matyjaszczyk.
Poprawa systemu niezbędna
Samorządowiec wyraził nadzieję, że prokuratura i sąd wnikliwie i obiektywnie zbadają wszystkie przyczyny tragedii i właściwie osądzą winnych. Zapewnił, że jednostki miejskie i służby społeczne ściśle współpracują z wymiarem sprawiedliwości oraz przekazały im całą wiedzę dotyczącą tej sprawy. "Także tę objętą klauzulą poufności, którą nie mogły podzielić się z zainteresowanymi sprawą mediami" - zaznaczył.
"Niezależnie od tego osobiście poleciłem prześledzenie wszystkich wewnętrznych procedur działających na poziomie miasta, które mogą mieć wpływ na skuteczność podejmowanych przez jednostki i służby interwencji związanych z przeciwdziałaniem przemocy w rodzinie" - dodał Matyjaszczyk.
W opinii prezydenta tragedia małego Kamila "musi stać się apelem o poprawę systemowych rozwiązań, na poziomie państwa, wsparcia dla rodzin i dzieci - tak, aby żadne sygnały przemocy nie były ignorowane, a pomoc i ochrona były dostępne dla każdego, kto ich potrzebuje". "Władza publiczna i jej służby na poziomie centralnym i lokalnym muszą pracować nad wzmocnieniem swoich działań, a także poprawą procedur, które pomogą zapobiegać podobnym tragediom" - dodał.
"Mam nadzieję, że będą w tym pomocne wnioski i ustalenia z zarządzonego przeze mnie audytu oraz że politycy będą również pracować nad tymi rozwiązaniami, zamiast wykorzystywać ogromną tragedię do politycznych celów. Bo tylko wspólnie możemy skutecznie przeciwdziałać cierpieniu niewinnych dzieci" - podsumował Matyjaszczyk.
Prokuratura będzie chciała najsurowszej kary
5 kwietnia prokurator zarzucił ojczymowi dziecka, 27-letniemu Dawidowi B., że 29 marca br. usiłował pozbawić życia swojego pasierba, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała - oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn.
Podejrzanemu zarzucono też, że znęcał się nad ośmiolatkiem ze szczególnym okrucieństwem - poprzez bicie, kopanie po całym ciele oraz przypalanie papierosami i spowodowanie u niego licznych złamań kończyn oraz rany oparzeniowe.
Matka chłopca Magdalena B. jest podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także o udzielenie pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Nie reagowała bowiem na zachowania męża i nie udzieliła dziecku pomocy. Prokuratura zaznacza, że spoczywał na niej szczególny obowiązek opieki nad dzieckiem.
Niedługo po tym, jak szpital w Katowicach przekazał informację o śmierci ośmiolatka, minister sprawiedliwości poinformował, że formalnie ojczym dziecka wciąż jest podejrzany o usiłowanie zabójstwa, ale po zmianie kwalifikacji będzie odpowiadał za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem i znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem.
Prokurator generalny zaznaczył, że śledczy będą dążyć do "najsurowszego wymiaru kary" dla sprawcy koszmaru Kamila. Dodał przy tym, że surowo mają być ukarani też wszyscy ci, którzy przyczynili się do dramatu chłopca.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24