W poniedziałek Sebastian M., poszukiwany czerwoną notą Interpolu, trafił do Polski. Z Warszawy został przewieziony do jednego ze śląskich aresztów, a potem mężczyznę doprowadzono do Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Zarzuty dla Sebastiana M.
Jak w południe poinformowała Prokuratura Okręgowa w Katowicach, Sebastianowi M. przedstawiono zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Podejrzany nie przyznał się. Grozi mu od 6 miesięcy do 8 lat.
- Wobec podejrzanego stosowany jest tymczasowy areszt, w związku z czym prokurator złoży w sądzie w Piotrkowie wniosek o utrzymanie stosowania tego środka, a dalsze czynności tego śledztwa już będą zależały od postawy podejrzanego, który ma prawo zapoznawać się z aktami, tak jak i jego obrońcy, ma prawo składać wnioski dowodowe - przekazała prokurator Izabela Knapik z Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Nie chciała powiedzieć, jak podejrzany Sebastian M. tłumaczył swoje zachowanie. - Nie będziemy tutaj informować, ponieważ podejrzany ma prawo złożyć jeszcze wyjaśnienia w sądzie - poinformowała prokurator Knapik.
Decyzja o areszcie
Piotrkowski sąd rejonowy przychylił się do wniosku prowadzącej śledztwo Prokuratury Okręgowej w Katowicach o utrzymanie tymczasowego aresztu wobec Sebastiana M. Jako szczególne przesłanki stosowania tego środka zapobiegawczego wskazano obawę ponownej ucieczki podejrzanego, bezprawnego utrudniania postępowania, jak również grożącą mu surową karę.
O decyzji poinformował obecny w sądzie Aleksander Duda z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
- Sąd w Piotrkowie Trybunalskim orzekał o utrzymaniu tymczasowego aresztowania orzeczonego na 30 dni przez ten sam sąd, który orzekał w tym zakresie we wrześniu 2023 roku. Jeżeli będzie taka konieczność, następnym krokiem ewentualnym jest złożenie przez prokuratora wniosku o dalsze stosowanie tego środka do trzech miesięcy i w tym zakresie właściwym już jest sąd miejsca prowadzenia śledztwa, czyli sąd katowicki - przekazał prokurator Duda.
Mężczyzna zostanie osadzony w jednej z placówek penitencjarnych na terenie województwa śląskiego.
Obrońca Sebastiana M. mecenas Katarzyna Hebda przekazała dziennikarzom, że zostanie złożone odwołanie od decyzji sądu w sprawie aresztu.
- Oczywiście w chwili obecnej obrona ma siedem dni na złożenie zażalenia na decyzję, która zapadła w dniu dzisiejszym, co na pewno uczynimy - poinformowała.
Przesłuchanie z dwoma obrońcami
Pełnomocnik rodziny ofiar wypadku na A1 po przesłuchaniu w prokuraturze wyszedł do dziennikarzy i potwierdził, że Sebastian M. usłyszał zarzut. - Dzisiaj wreszcie zapoznał się z ustaleniami śledczych, formalnie zarzut mu przedstawiono. Przesłuchanie odbyło się z udziałem jego dwóch obrońców. Obrońcy wnieśli o wgląd w akta, więc te akta na pewno zostaną im udostępnione - poinformował Łukasz Kowalski, pełnomocnik rodziny ofiar. Potwierdził, że podejrzany nie przyznał się do winy, złożył częściowe wyjaśnienia i zadeklarował, że na dalszym etapie będzie składał dalsze wyjaśnienia. - Tego się spodziewałem. Obrońcy i zarówno sam podejrzany, nie mieli wglądów w materiały tego śledztwa. Jest kilkanaście tomów akt, więc nawet z takiej ostrożności, doświadczenia życiowego mojego jako adwokata, też bym tak sugerował klientowi, żeby dopiero po zapoznaniu się z tymi materiałami ustosunkować się do nich i taką rolę przyjęli obrońcy i sam podejrzany - podsumował mecenas Łukasz Kowalski.
Zatrzymanie Sebastiana M.
M. został zatrzymany 23 maja na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a w poniedziałek, 26 maja, samolotem rejsowym z Dubaju został przetransportowany do Polski.
Jak informowała policja, mężczyzna ukrywał się, zmieniał miejsca zamieszkania i samochody, a ubiorem maskował swoją tożsamość.
- Sprawca zbiegł z Polski i uważał, że bycie za granicą, duże pieniądze, jakimi dysponuje, zapewnią mu bezkarność - mówił w poniedziałek Tomasz Siemoniak, minister spraw wewnętrznych i administracji. I dodawał: - Ta cała historia pokazuje, że nie da się ukryć, nie da się uciec. (...) Polski wymiar sprawiedliwości, polskie państwo ich znajdzie i doprowadzi przed sąd.
Tragiczny wypadek na A1
16 września 2023 roku rozpędzone bmw uderzyło na autostradzie A1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego w osobową kię, w której jechała trzyosobowa rodzina - małżeństwo i pięcioletni syn. Ich auto stanęło w płomieniach, wszyscy zginęli.
Bezpośrednio po wypadku strażacy przekazali, że "doszło do zderzenia dwóch samochodów osobowych". 18 września piotrkowska policja wydała komunikat, w którym napisano, że "kierujący pojazdem kia na chwilę obecną z niewyjaśnionych przyczyn uderzył w bariery energochłonne, następnie auto zapaliło się". Brak było informacji, że w wypadku uczestniczyło również bmw.
24 września, w kolejnym stanowisku piotrkowskiej policji, napisano, że w wypadku "brały udział kia i bmw". "Policjanci zabezpieczyli szereg śladów, przesłuchali świadków. Dotarliśmy również do szeregu nagrań z kamer, które mamy nadzieję, pozwolą wyjaśnić, co było przyczyną tej ogromnej tragedii. Przedmiotem tego śledztwa jest również wyjaśnienie, czy zachowanie kierującego bmw miało bezpośredni wpływ na zaistnienie przedmiotowego zdarzenia" - przekazali wtedy mundurowi.
Za kierownicą bmw siedział Sebastian M. Po wypadku mężczyzna uciekł z Europy. Na polecenie ówczesnego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry wydano za nim list gończy. M. był też poszukiwany na podstawie czerwonej noty Interpolu. Policja w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, wspierana przez polską Specjalną Grupę Poszukiwawczą, zatrzymała go w Dubaju. Został wypuszczony z aresztu za kaucją i według doniesień mediów otrzymał tzw. złotą wizę, dającą mu status rezydenta.
Polska prokuratura, w ramach procedury ekstradycyjnej, wnioskowała o wydanie Sebastiana M. do Polski. W styczniu Sąd Apelacyjny w Dubaju, orzekając jako sąd pierwszej instancji, stwierdził "nieprawomocnie prawną dopuszczalność ekstradycji Sebastian M. do Polski". Orzeczenie to zostało w lutym zaskarżone przez mężczyznę, a na początku maja Sąd Najwyższy Zjednoczonych Emiratów Arabskich ostatecznie uznał ekstradycję za dopuszczalną
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Autorka/Autor: tam, pk/tok
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: KP PSP w Piotrkowie Trybunalskim, Polska Policja