Według informacji, do jakich dotarła "Gazeta Wyborcza", ukrywający się w Dubaju Sebastian M., podejrzany o spowodowanie tragicznego wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina, otrzymał status rezydenta Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
To jedna z najgłośniejszych tragedii ostatnich lat. 16 września 2023 roku rozpędzone bmw uderzyło z olbrzymią siłą w osobową kię, w której jechała trzyosobowa rodzina wracająca znad morza do domu - małżeństwo i pięcioletni syn. Ich auto stanęło w płomieniach, wszyscy zginęli.
Niedługo od tego koszmaru minie rok, a podejrzany o spowodowanie wypadku - łódzki biznesmen Sebastian M. - dalej jest na wolności w Dubaju. Jak ustaliła nieoficjalnie "Gazeta Wyborcza", dostał on od rządu Zjednoczonych Emiratów Arabskich tzw. złotą wizę (tak popularnie nazywa się status rezydenta).
- Taka nieoficjalna informacja do nas dotarła i podjęliśmy działania, aby to sprawdzić, co robimy od jakiegoś czasu i żadnego potwierdzenia nie mamy - powiedziała w rozmowie z Interią rzeczniczka prasowa Prokuratora Generalnego prok. Anna Adamiak.
"Wyborcza" podaje, że ambasador Polski w ZEA wysłał w tej sprawie notę do tamtejszego MSZ.
- Wysłaliśmy pytanie do placówki w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ale nie dostaliśmy w tej sprawie jeszcze odpowiedzi - przekazał Interii rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Paweł Wroński.
Poprosiliśmy Ministerstwo Spraw Zagranicznych o komentarz do tych informacji.
"MSZ pozostaje w kontakcie z partnerami emirackimi w tej sprawie, zarówno poprzez naszą placówkę w Abu Dhabi, jak i z Ambasadą ZEA w Warszawie. Na bieżąco monitorujemy rozwój wydarzeń. Strona emiracka pozostaje gotowa do współpracy, zdaje sobie również sprawę ze znaczenia tej sprawy w oczach opinii publicznej. Do tej pory polskie służby konsularne nie otrzymały żadnej oficjalnej informacji ze strony władz emirackich, by Sebastian M. otrzymał zwrot kaucji. Ambasada RP w Abu Dhabi wystosowała w tej sprawie oficjalną notę dyplomatyczną do władz ZEA z prośbą o informację w tej sprawie. Podobnie jak w przypadku zwrotu kaucji strona polska nie została oficjalnie poinformowana przez władze emirackie o udzieleniu Sebastianowi M. rezydentury w ZEA" - czytamy w odpowiedzi przesłanej nam przez MSZ.
CZYTAJ TEŻ: Konferencja, po której Sebastian M. uciekł. Prokuratura o ustaleniach rok po tragedii na A1
Tragedia na A1
Do tragicznego wypadku na autostradzie A1 w powiecie piotrkowskim doszło 16 września 2023 r. W pożarze auta marki Kia zginęli rodzice oraz ich pięcioletni syn. Bezpośrednio po wypadku strażacy przekazali, że "doszło do zderzenia dwóch samochodów osobowych". 18 września piotrkowska policja wydała komunikat, w którym było napisane, że "kierujący pojazdem kia na chwilę obecną z niewyjaśnionych przyczyn uderzył w bariery energochłonne, następnie auto zapaliło się". Brak było informacji, że w wypadku uczestniczyło również bmw.
24 września, w kolejnym stanowisku piotrkowskiej policji, napisano, że w wypadku "brały udział kia i bmw". "Policjanci zabezpieczyli szereg śladów, przesłuchali świadków. Dotarliśmy również do szeregu nagrań z kamer, które mamy nadzieję, pozwolą wyjaśnić, co było przyczyną tej ogromnej tragedii. Przedmiotem tego śledztwa jest również wyjaśnienie, czy zachowanie kierującego bmw miało bezpośredni wpływ na zaistnienie przedmiotowego zdarzenia" - przekazali wtedy mundurowi.
Za kierowcą bmw wydano list gończy, ujawniony został wizerunek Sebastiana M. Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim zarzuciła mu spowodowanie śmiertelnego wypadku, co zagrożone jest karą do ośmiu lat więzienia. Pełnomocnik rodziny złożył wniosek o zmianę kwalifikacji czynu na zagrożone wyższą karą zabójstwo z zamiarem ewentualnym.
Sebastian M. zdążył jednak wyjechać z Polski i ostatecznie trafił do Dubaju, gdzie przebywa do dziś.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KP PSP w Piotrkowie Trybunalskim