W kuluarach
"Dziesięć minut" z Trumpem. "Prezydent Duda zmienił zdanie i przepadł kluczowy warunek spotkania"
Prezydenci Polski i USA spotkali się w Gaylord National Convention Center w National Harbor (stan Maryland) pod Waszyngtonem, gdzie trwała konferencja Conservative Political Action Conference (CPAC), największa impreza polityczna amerykańskiej prawicy. Rozmowa prezydenta Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem trwała zaledwie dziesięć minut, choć oczekiwano, że może potrwać godzinę. W programie "W kuluarach" w TVN24 Radomir Wit zwrócił uwagę na to, że nie była to wizyta organizowana wspólnie z administracją rządową i prezydencką. - Tu jest duża rola administracji rządowej i Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które zapewnia dostęp do placówki dyplomatycznej, odpowiednią opiekę na miejscu, wszystko to, co wydaje się niezbędne przy okazji takiej wizyty. Tyle tylko, żeby mogło to zrobić, musi być poinformowane, zaproszone i włączone do tej współpracy, a nie informowane w ostatniej chwili, gdy właściwie wszystko już się dzieje. Wtedy niczego nie można zrobić i tak było w tym przypadku - wyjaśnił. Jak mówiła Arleta Zalewska, "przez pół roku Duda i jego zespół starali się o to spotkanie, dwukrotnie było ono bardzo blisko". - Wtedy był jeden warunek, o którym usłyszałam od bardzo bliskiego człowieka prezydenta Dudy, który zna kulisy organizacji tych wizyt. To spotkanie miało się odbyć w Białym Domu albo w Mar-a-Lago, to był zasadniczy warunek - wskazała. Kolejna szansa na takie spotkanie miała się odbyć w marcu. - W poniedziałek do Białego Domu pojedzie prezydent Francji Emmanuel Macron ze swoją oficjalną wizytą. Ktoś przekonał prezydenta Dudę, że to on powinien być pierwszym europejskim przywódcą, który spotka się z Trumpem niezależnie od okoliczności i dlatego prezydent zmienił zdanie i przepadł kluczowy warunek spotkania - kontynuowała Zalewska.