Rozmowy o końcu świata

Odra "została zamordowana", "przyczyna leży po stronie człowieka". Wydanie specjalne

To największa katastrofa ekologiczna od dziesięcioleci i ogromny kryzys informacyjny. Od 20 dni wiemy o skażeniu Odry, tonach martwych ryb i poparzeniach wędkarzy. Nadal nie wiemy, kto i co zrzucił do rzeki. Czy można było zapobiec zniszczeniu? Dlaczego mieszkańców ostrzeżono dopiero po kilkunastu dniach? - Rzeka została zamordowana. (...) Ta fala szła i zabijała ryby w kolejnych miejscach. Dla mnie to jest niepojęte. (...) Politycy i urzędnicy pozwolili, żeby ta rzeka umarła na naszych oczach. Ona nie umarła na jednym odcinku, ona umarła na całej długości - powiedział w specjalnym wydaniu "Rozmów o końcu świata" profesor Zbigniew Karaczun ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. 

 

Specjalistka do spraw ochrony wód doktor Alicja Pawelec dodała, że ze skutkami katastrofy ekologicznej będziemy się borykać przez dziesiątki lat. Jej zdaniem, przyczyną śmierci ton ryb jest działanie człowieka. Prezeska Polskiego Związku Wędkarskiego Beata Olejarz powiedziała, że "mamy absolutną dysfunkcję jeśli chodzi o jakiekolwiek powiadamianie, jakiekolwiek relacje między instytucjami państwowymi". - Polski Związek Wędkarski został pozostawiony sam sobie. To wędkarze jako pierwsi zauważyli, że mamy problem. Powiadomili odpowiednie instytucje (....) i do dzisiejszego dnia mamy to, co mamy. Przez 17 dni wędkarze sami sprzątali rzekę - mówiła. Krzysztof Smolnicki dodał, że giną nie tylko ryby.  - Widzimy, że ptaki, które karmią się rybami, też mogą doznać uszczerbku. Tak naprawdę zniszczony jest cały ekosystem - komentował geohydrolog.  

 

W trakcie programu "Rozmowy o końcu świata" odbyła się konferencja ministrów Niemiec i Polski. Anna Moskwa mówiła o pobraniu 150 próbek. Poinformowała również, że "na dzisiaj żadne z tych badań nie potwierdziło obecności substancji toksycznych". Federalna minister środowiska, ochrony przyrody, bezpieczeństwa jądrowego i ochrony konsumentów Steffi Lemke przyznała, że jest wstrząśnięta skalą katastrofy. Gość Magdy Łucyan, geograf i meteorolog Michał Brennek, nazwał konferencję "festiwalem bajek". - Jestem zbulwersowany tym, co usłyszałem - powiedział.