Jeden na jeden
Zuzanna Rudzińska-Bluszcz
Już nie ma miejsca w Polsce na to, co jest obywatelskie. Wszystko stało się partyjne. Wszystko ma jakąś barwę. My versus oni. A to bardzo szkodliwe dla nas, dla obywateli - mówiła w "Jeden na jeden" Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, która trzykrotnie ubiegała się o urząd Rzecznika Praw Obywatelskich. - Mam wrażenie, że w tym momencie to jest pewien teatr. Stawałam na Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka cztery czy pięć razy i byłam gotowa odpowiadać na pytania, wchodzić w polemikę z kontrkandydatami. Przerobiliśmy to wszystko od sierpnia 2020 roku. Niestety, większość rządząca nie chciała mi zadawać żadnych pytań. Przykleiła mi od razu stygmat, że jestem kandydatką polityczną, lewaczką, osobą, której wybrać nie można, bo - jak powiedział pan minister Jan Kanthak - "nie jest swoja". A skoro nie jestem "swoja", niezależnie, co zrobię, jakimi przesłankami ustawowymi się wykażę, doświadczeniem zawodowym, zaufaniem publicznym, wiedzą prawniczą, nie zostanę wybrana - tak główna koordynatorka sądowych postępowań strategicznych w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich tłumaczyła swoją decyzję, że więcej już kandydować nie będzie. Wspomniała również, że nie rozumie, dlaczego jej spotkania z przedstawicielami większości rządzącej nie mogły być jawne. Zaapelowała do obywateli, by nie dali się wpędzić w kozi róg i przekonać, że nie możemy ze sobą rozmawiać, bo to do niczego nie prowadzi. - Również adwersarze mogą i powinni ze sobą rozmawiać, zwłaszcza na tematy ważne dla Polski - podkreśliła Rudzińska-Bluszcz.