Czarno na białym
Lekarka na granicy: oni czekają na śmierć
TYLKO W TVN24 GO | "W mokre ubrania i do lasu" - takie słowa od strażnika granicznego usłyszała lekarka z jednego z podlaskich szpitali. W rozmowie z reporterką "Czarno na białym" Katarzyną Lazzeri przyznaje, że niemal codziennie widzi krzyczące dzieci, poranione kobiety i strażników granicznych chcących wywozić do lasu wycieńczonych ludzi. - Tutaj się mówi, że oni chcą nas skrzywdzić, a to nie prawda. To są ludzie inteligentni, wykształceni, a nie żadni terroryści. Oni uciekają przed wojną, przed prześladowaniami - mówi. Z relacji lekarki wynika, że trafiający do szpitala migranci są w bardzo złej kondycji. Jak opowiada "są skrajnie wycieńczeni, wygłodzeni, wyziębieni". - Myjemy ich, karmimy, nawadniamy, dajemy czyste ubrania - zaznacza. Pomoc, którą dostają uchodźcy to oddolna inicjatywa personelu medycznego i organizacji pozarządowych. Pomocy ze strony państwa nie widać. - Płyniemy mlekiem i miodem, a nie mamy kubka ciepłej herbaty dla tych ludzi? - pyta zapłakana lekarka.
Nie możemy zweryfikować wszystkich słów lekarki, bo dziennikarze nadal nie są wpuszczani do strefy zamkniętej.