Bez polityki
"Nie mogę zjadać swoich klientów". Karolina Kuszlewicz o paradoksie prawa i ochronie zwierząt
Notorycznie pytano mnie, czy jem zwierzęta, a jestem bezmięsna, od kiedy pamiętam. W którymś momencie stwierdziłam, że zamiast się tłumaczyć, powiedziałam, że dla mnie to jest proste i ja nie mogę zjadać swoich klientów. Nie mogę dla kogoś pracować, stawać w jego obronie i jednocześnie brać udział w jego krzywdzeniu - mówiła w programie "Bez polityki" w TVN24 Karolina Kuszlewicz, adwokatka zajmująca się ochroną praw zwierząt, działaczka społeczna i publicystka. Jej zdaniem, "społeczeństwo nauczyło się, że linia pomiędzy człowiekiem a innym zwierzęciem jest kategoryczną świętością, co jest absurdalne z punktu widzenia biologicznego, neurobiologicznego i psychologicznego, jeśli chodzi o inteligencję". - Opowiedzieliśmy sobie historię, którą na pewnym etapie mogliśmy sobie tak opowiadać, bo nie mieliśmy jeszcze wiedzy na temat tego, jak czują zwierzęta. Opowiedzieliśmy, że one czują znacznie mniej i że są pół maszynami. Do pewnego momentu to było akceptowalne, ale dzisiaj wiedza w zakresie doznaniowości zwierząt jest ogromna. To, co boli mnie najbardziej, to że wiedza nie wystarczy - wskazała. Rozmówczyni Piotra Jaconia czuje istotę prawa, ale jednocześnie zauważa, że "to samo prawo wyznacza ramy krzywdzenia". - Prawo zdecydowanie mniej stoi po stronie moich klientów, a zdecydowanie bardziej ustala standardy ich krzywdzenia. Tkwię w czymś, co można uznać za paranoję, albo czymś wzajemnie sprzecznym - kontynuowała.