Audio: Fakty po Faktach

Grażyna Staniszewska, Aleksander Hall, Anna Materska-Sosnowska, Jarosław Flis

Czas trwania 29 min

W późnych godzinach wieczornych żyłem jedyny raz w dwóch epokach na raz. Wiedziałem, że ta epoka szczęśliwa, prawie wolności, czas Solidarności, wielkiej aktywności kończy się i idzie czas niewiadomy, groźny. Nie wiedziałem, że to się będzie nazywać stan wojenny - wspomina w "Faktach po Faktach" wydarzenia z 12 grudnia 1981 roku profesor Aleksander Hall, działacz opozycji w PRL. Do wydarzeń sprzed 40 lat odniosła się także Grażyna Staniszewska. Działaczka była internowana od grudnia 1981 do lipca 1982 roku. - Bardzo przeżyłam, jak wróciłam z internowania po pół roku, obojętność ludzi. To nieprawda, że wszyscy się buntowali, wszyscy działali, że cały naród poszedł do podziemia, nic podobnego - powiedziała. Czy warto było wtedy walczyć? - Oczywiście. Nie tylko Polska się zmieniła. Upadł mur berliński, rozpadł się Związek Radziecki, naprawdę było warto. Mimo obecnych trudności, które mamy z naszą demokracją, z jakością rządzenia, z prawami człowieka na granicy białoruskiej, mimo wszystko było warto. Nie wyobrażam sobie, co by było, gdyby nie Solidarność, nasza determinacja w stanie wojennym, później Okrągły Stół - dodała.

 

 

 

Kolejni goście Anity Werner komentowali przeprowadzony dla "Faktów" TVN i TVN24 najnowszy sondaż Kantar dotyczący poparcia partyjnego, według którego na Zjednoczoną Prawicę zagłosowałoby 31 procent ankietowanych, na Koalicję Obywatelską - 24 procent, a na Polskę 2050 - 14 procent. Konfederacja otrzymałaby 7 procent poparcia, Lewica - 6 procent, a KP-PSL - 6 procent. - 31 procent to nie jest żadne zwycięstwo. To jest coś, co oznacza w tym momencie w przeliczeniu na mandaty bezapelacyjną stratę władzy - powiedział socjolog Jarosław Flis. Według Anny Materskiej-Sosnowskiej "jeżeli opozycja pójdzie tak rozdrobniona, jak wygląda ten sondaż, to oczywiście jest przegrana". - Obawiam się, że ordynacja nie do końca może pozostać taka, jaka jest, że mogą zostać podjęte próby ingerencji rządzących w te przepisy - ostrzegała politolożka.