Brytyjski dziennik opublikował listę atrakcji, dla których warto wybrać się do Polski. Są na niej rzeczy oczywiste, ale też takie, które z punktu widzenia mieszkańca naszego kraju mogą wydać się zaskakujące, na przykład przejażdżka tramwajem. Autorem tekstu jest Ben Aitken. Brytyjczyk zrecenzował też naszą kuchnię, wskazując m.in. "polskie burrito".
Ben Aitken to brytyjski dziennikarz i pisarz, który kilka lat temu wyjechał na rok do Polski. Jak sam podkreślał, tak nietypowy kierunek migracji wybrał z czystej ciekawości. Zamieszkał w Poznaniu, czyli mieście, o którym wcześniej nigdy nie słyszał. Zatrudnił się w barze, gdzie jako pomoc kuchenna pracował za najniższą krajową. W wolnych chwilach poznawał polską kulturę, imprezując i podróżując po kraju. Swoje doświadczenia spisał w wydanej w 2020 roku książce "Anglik w Poznaniu".
Teraz Aitken opublikował na łamach "Guardiana" artykuł o "10 świetnych rzeczach, które można robić w Polsce". Na liście znalazły się zarówno odwiedziny w polskich miastach, jak i atrakcje przyrodnicze.
ZOBACZ TEŻ: Takie wakacje wybiera większość Polaków jadących za granicę. Ekspertka o plusach i minusach
Wizyta w Poznaniu
"Mam ogromną słabość do Poznania, nie tylko dlatego, że to właśnie tam pracowałem w barze serwującym fish and chips (rybę z frytkami, potrawę popularną zwłaszcza w Anglii - red.)" - zaznacza na wstępie Aitken. Wśród wartych odwiedzenia punktów na mapie miasta wymienia m.in. znajdujące się niedaleko centrum jeziora, tętniącą życiem starówkę z Rogalowym Muzeum czy słynnymi poznańskimi koziołkami i położone na jej obrzeżach Centrum Szyfrów Enigma.
Zwiedzanie Warszawy
Drugą pozycją w zestawieniu Aitkena jest polska stolica. "W trakcie drugiej wojny światowej Warszawa została całkowicie zbombardowana, dlatego to, że jest prężnie rozwijającą się dwumilionową metropolią i wygrała plebiscyt Europe’s Best Destination 2023, można nazwać cudem" - pisze Brytyjczyk. Jako największe warszawskie atrakcje wskazuje dość nieoczywiste miejsca: dwa praskie muzea - neonów i wódki - oraz kościół Świętego Krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Jak przypomina, to w tej świątyni znajduje się urna z sercem Fryderyka Chopina.
Wspinaczka i dzikie kąpiele w górach
Polskie góry nie należą co prawda do najwyższych w Europie, ale na kimś pochodzącym z nizinnej Anglii faktycznie mogą zrobić wrażenie. Aitken reklamuje je jako miejsce idealne do "jazdy na nartach, wspinaczki i dzikich kąpieli w górskich jeziorach". Wskazuje też miasta nadające się na bazy wypadkowe do wycieczek po poszczególnych pasmach: Wrocław dla Karkonoszy, Kraków dla Tatr i Rzeszów dla Bieszczad.
Przejażdżka tramwajem
Dla mieszkańców dużych polskich miast tramwaj to codzienny środek transportu, dla Brytyjczyka - atrakcja turystyczna. W sumie nic dziwnego, bo na Wyspach pojazdy te są zdecydowanie mniej popularne niż w środkowej i wschodniej Europie. Wśród poznańskich tramwajów Aitken poleca zwłaszcza linię numer szesnaście, która przejeżdża m.in. obok katedry i nad Wartą.
Letnie festiwale
Letnich festiwali Brytyjczycy mają znacznie więcej niż tramwajów - choćby słynny Glastonbury Festival, będący jedną z największych tego typu imprez w Europie. Ale i Polska w tej kategorii nie ma się czego wstydzić. Aitken wymienia w swoim tekście mainstreamowego Openera (w tym roku zagrają tam m.in. Arctic Monkeys i SZA), katowicki Tauron Nowa Muzyka, czyli coś dla fanów futurystycznych brzmień, a także organizowany we Wrocławiu festiwal filmowy Nowe Horyzonty.
Odwiedzenie trzech świątyń
Brytyjczyk wskazuje trzy jego zdaniem warte odwiedzenia świątynie: wielokrotnie odbudowywaną warszawską katedrę św. Jana, "świadectwo poświęcenia i męstwa narodu", będącą "bigosem" architektonicznym katedrę na krakowskim Wawelu oraz znajdującą się ponad 100 metrów pod ziemią kaplicę św. Kingi w kopalni soli w Wieliczce. Tę ostatnią nazywa "dowodem na to, że Polacy zawsze znajdą sposób, by się pomodlić".
Jedzenie w barze mlecznym
"Mając wolne popołudnie w Polsce, znalazłbym bar mleczny, szybko wchłonął jego ponadczasową atmosferę, a potem napchał się do syta" - zdradza Aitken. W dalszej części tekstu radzi turystom, by koniecznie spróbowali żurku - wybranego ostatnio drugą najlepszą zupą na świecie - smalcu, bigosu i gołąbków, które określa jako "polskie burrito". Na deser poleca sernik. Zaskakuje opinia autora o zachwalanych zwykle przez turystów polskich pierogach. Brytyjczyk nazywa je "jedną z najbardziej przereklamowanych rzeczy na północnej półkuli".
Wypoczynek na polskim wybrzeżu
W śródtytule Aitken pisze o polskim wybrzeżu, ale później ogranicza się do krótkiej laurki dla Trójmiasta. Poleca przede wszystkim Sopot - z kilkukilometrową złotą plażą i wydmami, najdłuższym molem w Europie oraz odrestaurowaną architekturą z epoki uzdrowiskowej. Wśród miejsc wartych odwiedzenia w sąsiednim Gdańsku wymienia świetnie zachowaną starówkę oraz Europejskie Centrum Solidarności, "pokazujące, jak Polska pozbyła się piętna komunizmu".
Wypady na Mazury i do Białowieży
Wynajmijcie kajak i popływajcie nim po jednym z ponad dwóch tysięcy mazurskich jezior - radzi czytelnikom Aitken. Tym, którzy wybrali się już do północno-wschodniej części Polski, autor rekomenduje również wizytę w położonej na granicy z Białorusią Puszczy Białowieskiej. "To dom czarnych bocianów, wilków czy żubrów, od których należy zachować jednak bezpieczny dystans" - podkreśla. Jako idealną bazę wypadową do Białowieży wskazuje Białystok, miasto Ludwika Zamenhofa, twórcy języka Esperanto.
Odwiedziny Łodzi
Przydomek "HollyŁódź" miasto położone w samym środku Polski zawdzięcza swoim wieloletnim filmowym tradycjom - wyjaśnia Brytyjczyk. I dodaje, że w tutejszej filmówce studiowali m.in. Andrzej Wajda, Roman Polański czy Krzysztof Kieślowski. W artykule pojawia się też wzmianka o łódzkim Muzeum Sztuki oraz Manufakturze, "imponującym kompleksie artystyczno-rekreacyjnym w dawnej fabryce włókienniczej".
Źródło: "Guardian"
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock