Jazda rowerem z prędkością prawie 211 kilometrów na godzinę i do tego po śniegu? Niemożliwe? A jednak. Takiego właśnie wyczynu dokonał w Chile Markus Stoeckl. Chciał pobić światowy rekord i zrealizował swoje marzenie.
Markus pochodzi z Austrii. Chile wybrał jednak ze względu na bardzo stromą, ale umożliwiającą płynny zjazd, górę La Parva. Kiedy tylko dowiedział się o renowacji stoku, natychmiast wsiadł na rower i zaczął ćwiczyć. W pierwszej próbie rozpędził się do prędkości 178 km/h. W drugiej osiągnął 210,4 km/h.
Zbocze La Parva jest pochylone pod kątem 45 stopni i ma długość 2 km. Kask, w którym Stoeckl zjeżdżał uniemożliwiał oddychanie, dlatego też musiał on wstrzymać oddech na prawie minutę.
- Wiedziałem, że to moja jedyna szansa - mówił rekordzista po zjeździe.
Poprzedni rekord należał do Francuza Erica Barone, który zjechał ze stoku Les Arcs we Francji. Stoeckl pobił rekord o 23 km/h. Obecnie przymierza się do próby przekroczenia prędkości 222 km/h - uważanej za nieosiągalną dla jakiegokolwiek roweru.
Źródło: Reuters, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24