Chiny przestrzegają inne państwa przed "uleganiem" USA w rozmowach handlowych dotyczących ceł wprowadzonych przez Donalda Trumpa - informuje portal stacji BBC. Pekin grozi też innym krajom "krokami odwetowymi", jeśli porozumienia ze Stanami Zjednoczonymi będą kosztem Chin.
Administracja prezydenta USA Donalda Trumpa rozpoczęła negocjacje z partnerami handlowymi w sprawie ceł. W zeszłym tygodniu delegacja z Japonii odwiedziła Waszyngton, a Korea Południowa ma rozpocząć rozmowy w tym tygodniu.
Chiny grożą innym krajom
- Uległość nie przynosi pokoju, a kompromis nie daje szacunku. Chiny zdecydowanie sprzeciwiają się jakimkolwiek porozumieniom kosztem interesów Chin. Jeśli to się zdarzy, Chiny nigdy tego nie zaakceptują i podejmą kroki odwetowe - powiedział rzecznik chińskiego resortu handlu, którego zacytował brytyjski portal.
Jak podkreśliła stacja BBC, podobne stanowisko wyraził niedawno kontrolowany przez państwo dziennik "China Daily", który ostrzegł Unię Europejską przed próbami "ulegania" USA. Komentarze pojawiły się po doniesieniach, że USA planują wykorzystać negocjacje celne, by zmusić wiele krajów do wprowadzenia nowych barier handlowych wobec Chin.
Trwają negocjacje w sprawie ceł Trumpa
Trump twierdzi, że od ogłoszenia ceł ponad 70 krajów rozpoczęło negocjacje z USA. - Około 20 procent zysków Japonii pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, a 15 procent z Chin. Japonia z pewnością nie chce wybierać między USA a Chinami - stwierdził Jasper Koll z japońskiej platformy handlowej Monex Group.
Japonia rozpoczęła rozmowy z USA w zeszłym tygodniu, gdy główny negocjator ds. ceł, Ryosei Akazawa, spotkał się z prezydentem Trumpem w Waszyngtonie. Korea Południowa zapowiedziała rozpoczęcie negocjacji w tym tygodniu.
Z kolei wiceprezydent USA JD Vance ma spotkać się z premierem Indii Narendrą Modim podczas wizyty w Indiach. Indie stoją przed stawką celną 26 proc., jeśli nie osiągną porozumienia handlowego z administracją Trumpa.
To może zająć dekady
Od czasu zaprzysiężenia Trumpa pojawiło się wiele zapowiedzi dotyczących ceł. Prezydent USA twierdzi, że nowe taryfy zachęcą Amerykanów do kupowania krajowych produktów, zwiększą wpływy podatkowe i przyciągną duże inwestycje do USA. Krytycy ostrzegają jednak, że sprowadzenie produkcji do USA jest skomplikowane, może zająć dekady, a gospodarka w międzyczasie ucierpi.
Trump wycofał się z wielu swoich zapowiedzi. Na początku tego miesiąca, kilka godzin po wprowadzeniu wysokich ceł na towary z wielu krajów, ogłosił 90-dniowe zawieszenie tych taryf dla wszystkich państw poza Chinami w odpowiedzi na sprzeciw polityków i rynków.
Wojna handlowa USA-Chiny
Trump nałożył cła w wysokości do 145 proc. na import z Chin. Inne kraje stoją teraz w obliczu ogólnej amerykańskiej taryfy w wysokości 10 proc. do lipca. Administracja USA przekazała w zeszłym tygodniu, że po dodaniu nowych taryf do istniejących, opłaty na niektóre chińskie towary mogą osiągnąć 245 proc. Chiny odpowiedziały 125-proc. podatkiem na produkty z USA i obiecały "walczyć do końca" - wskazał portal stacji BBC.
Wojna handlowa między dwiema największymi gospodarkami świata wywołała w tym miesiącu wstrząsy na globalnych rynkach finansowych.
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/ALEX PLAVEVSKI