Ani USA, ani Chiny nie chcą zaoferować czegoś trwałego w zamian za tymczasowe ustępstwa - stwierdził Qiheng Chen, ekspert instytutu Asia Society (AS). Dodał, że możliwe jest "miniporozumienie", ale "wielki pakt pozostaje nieuchwytny".
Chińskie władze zwiększyły cła dla towarów z USA z 84 proc. do 125 proc. Była to odpowiedź na ogłoszoną przez prezydenta USA Donalda Trumpa podwyżkę taryf na import z Chin łącznie do poziomu 145 proc.
Wojna handlowa USA-Chiny
Zapytany o dalszy rozwój sytuacji ekonomista Qiheng Chen sugeruje, że natychmiastowym priorytetem jest przerwanie cyklu eskalacji ceł. Chen przypominał, że rzecznik chińskiego resortu finansów zapewnił, że kolejne podwyżki ze strony Waszyngtonu będą "ignorowane". Chen uważa, że jeśli USA powstrzymają się od nakładania dalszych wzajemnych ceł, "można będzie zyskać impuls do rozpoczęcia negocjacji".
Obecne cła, jak podkreśla, już mają znaczący wpływ. - Chociaż w ostatnich latach producenci przenieśli część produkcji z Chin do krajów trzecich, obecne cła spowodują zatrzymanie handlu dwustronnego - ostrzegł Chen. Sugeruje podjęcie negocjacji w celu obniżenia taryf do poziomu, który może zostać zaabsorbowany przez niższe marże i wyższe ceny detaliczne, co "osłabiłoby, ale nie obcięło" produkcję.
Karty przetargowe
Chen zauważył, że Chiny wśród kart przetargowych mają możliwość usankcjonowania sprzedaży TikToka, wstrzymanie współpracy w kwestiach związanych z fentanylem, wzmocnienie kontroli eksportu minerałów ziem rzadkich. Z drugiej strony USA, w celu zmniejszenia napięć, mogłyby zaoferować "ustępstwa taryfowe, mniejsze ograniczenia inwestycji w Chinach lub zaangażowanie Chin w kluczowe kwestie geopolityczne".
Chen wyraził jednak niepewność co do tego, czy prezydent Trump będzie postrzegał kontrole eksportu półprzewodników i sztucznej inteligencji jako podlegające negocjacjom, zwłaszcza biorąc pod uwagę oznaki ich ściślejszego egzekwowania. Podkreślił również wyzwanie znalezienia wzajemnie akceptowalnych kompromisów.
- Żadna ze stron nie chce zaoferować czegoś stałego w zamian za tymczasowe ograniczenia. TikTok można sprzedać tylko raz, ale cła można nakładać wielokrotnie - wyjaśnił Chen.
Przewiduje też przejście w kierunku "miniporozumienia", które społeczność biznesowa przyjęłaby z zadowoleniem, ale uważa, że "wielka umowa pozostaje nieuchwytna". Dodał, że "Chiny nastawiają się na przedłużające się napięcia gospodarcze, a w USA również brakuje politycznego impulsu do takiego wielkiego paktu," który zakończyłby wojnę.
"Chiny od lat przygotowują się na trudne warunki gospodarcze"
Chen, zapytany o to, jaką rolę Chiny widzą dla siebie w kształtowaniu przyszłości globalnego handlu, wyjaśnił, że jednostronna polityka handlowa Waszyngtonu zbliży Chiny do UE, której popyt będzie kluczem do wykorzystania mocy produkcyjnych, które nie mogą być już konsumowane przez rynek amerykański. Dodał, że Chiny i UE już szukają sposobów na rozwiązanie sporów handlowych, takich jak ustalenie minimalnej ceny pojazdów elektrycznych. W dłuższej perspektywie, na porządku dziennym może być więcej chińskich inwestycji typu greenfield.
- Oczywiście Chiny będą nadal kultywować handel regionalny z krajami Azji Południowo-Wschodniej, Koreą Południową i Japonią - podkreślił.
Zwrócił również uwagę, że Chiny postrzegają wojnę handlową jako próbę "szantażowania krajów i zakłócania wielostronnego globalnego porządku handlowego". Pomimo niepewności co do motywów prezydenta Trumpa, Chen uważa, że "Chiny od lat przygotowują się na trudne warunki gospodarcze" i dysponują narzędziami politycznymi, które mogą złagodzić spowolnienie, potencjalnie stymulując przejście w kierunku gospodarki bardziej opartej na konsumpcji.
Sektory chińskiej gospodarki narażone na straty
Zapytany o to, które sektory w Chinach są najbardziej narażone na eskalację wojny handlowej, Chen wskazał "zorientowane na eksport o niskich marżach”, takie jak "odzież, meble, urządzenia elektryczne i produkty metalowe".
Ostrzegł, że wojna handlowa najmocniej uderzy w firmy o dużej ekspozycji na rynek amerykański, prowadząc do "większego bezrobocia i bankructw w miejscowościach, które utrzymują się z globalnego handlu". Chen zasugerował nawet możliwość "pewnego stopnia odwrotnej urbanizacji", jeśli wysokie cła się utrzymają.
Podczas gdy wpływ gospodarczy na obszary metropolitalne może zająć trochę czasu, Chen ostrzegł, że "osłabienie zaufania konsumentów w miastach może zaostrzyć presję deflacyjną i zwiększyć potrzebę dalszej interwencji politycznej".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/ANDRES MARTINEZ CASARES