Nowa władza sprawdza wszystkie umowy szefów TVP pod rządami PiS - podała "Gazeta Wyborcza". Wydaje się, że będzie można odzyskać zaniżony podatek - wskazało źródło dziennika w rządzie.
Poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński opublikował dane dotyczące zarobków byłych szefów Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Rekordzistami okazali się Michał Adamczyk i Jarosław Olechowski, którzy w 2023 roku zainkasowali po około 1,5 miliona złotych.
Czytaj więcej: Milionerzy z TVP >>>
Zarobki w TVP
Jak wynika z pisma opublikowanego przez Jońskiego, likwidator TVP Daniel Gorgosz udzielił informacji na temat zarobków:
Michała Adamczyka, którego wynagrodzenie wyniosło (nieco ponad 1,5 mln zł brutto): - z tytułu stosunku pracy jako dyrektora TAI (Telewizyjna Agencja Informacyjna) w okresie od 25.04.2023-31.12.2023 - 372 593,71 zł brutto, - z tytułu umów cywilnoprawnych w ramach prowadzonej działalności gospodarczej w 2023 roku - 1 127 644 zł (łącznie z VAT);
Samuela Pereiry, którego wynagrodzenie jako zastępcy dyrektora TAI w okresie 25.04-31.12.2023 wyniosło 439 755,17 zł brutto;
Marcina Tulickiego, którego wynagrodzenie wyniosło (ok. 714 tys. zł brutto): - z tytułu stosunku pracy jako zastępcy dyrektora TAI w okresie 26.05.2023 - 31.12.2023 - 417 354,33 zł brutto, - z tytułu umów cywilnoprawnych w 2023 roku - 296 340 zł brutto;
Rafała Kwiatkowskiego, którego wynagrodzenie jako zastępcy dyrektora TAI w 2023 roku wyniosło 366 948,03 zł brutto;
Jarosława Olechowskiego, którego wynagrodzenie w 2023 roku wyniosło (ok. 1,4 mln zł brutto): - z tytułu stosunku pracy jako dyrektora TAI - 1 016 450,34 zł brutto, - z tytułu umów cywilnoprawnych - 407 625 zł brutto.
Telewizyjna Agencja Informacyjna produkuje programy informacyjne, publicystyczne i społeczne dla anten TVP. To między innymi za treści pojawiające się w programach takich jak "Wiadomości", "Panorama" czy "Teleexpress" jest odpowiedzialna TAI. Jej siedzibą jest budynek na placu Powstańców Warszawy.
Kwestia umów w TVP
Do informacji o umowach najwyższych rangą pracowników TVP odniósł się Paweł Prus, prezes Instytutu Zamenhofa, który zajmuje się rynkiem mediów i komunikacją. Prus napisał w mediach społecznościowych:
"Zwróćcie uwagę na mechanizm: etat (niższy) + umowa b2b (wyższa). Po co tak konstruowane umowy? 1. Kombinowanie na składkach ZUS i podatku dochodowym. 2. Obejście limitów ustawy kominowej. 3. Obejście wewnętrznych regulacji TVP. W legalny sposób nie da się tyle zarobić w spółce skarbu państwa, więc potrzebna była bardzo kreatywna księgowość. Dodatkowo niezbędny jest pilny audyt umów zawieranych w latach 2015-2023 i sprawdzenie, czy te czynności naprawdę były wykonywane".
"Niektórzy zarabiali CZTERDZIEŚCI RAZY więcej od nauczycieli czy pielęgniarek. A lista hańby jest znacznie dłuższa. Czy pójdą na czele Marszu Milionerów Kaczyńskiego? Raczej nie. Czy będą musieli oddać państwu te pieniądze? Raczej tak (pisownia oryginalna - red.)" - napisał na platformie X szef rządu.
"GW": umowy pracowników TVP już są sprawdzane
Jak dowiedziała się "Gazeta Wyborcza", nowa władza chce sprawdzić umowy najwyższych rangą pracowników TVP pod kątem tego, czy nie złamano prawa i czy nie doszło do zaniżania podatków.
"Umowy już są sprawdzane" - podał źródło "GW" w rządzie. Dziennik zapytał Ministerstwo Finansów, któremu podlega fiskus, czy analizuje umowy pracowników TVP.
"Każda informacja wskazująca na możliwe nieprawidłowości jest wnikliwie analizowana przez organy Krajowej Administracji Skarbowej. W sytuacji wystąpienia nieprawidłowości podejmowane są dalsze działania, przewidziane przepisami prawa. Natomiast ze względu na ograniczenie prawne wynikające z przepisów o tajemnicy skarbowej (dział VII ustawy - ordynacja podatkowa), nie możemy udzielić informacji dotyczących rozliczeń podatkowych konkretnych osób ani działań organów podatkowych w indywidualnych sprawach. Informacje objęte tajemnicą skarbową mogą być udostępniane tylko i wyłącznie podmiotom uprawnionym, enumeratywnie wskazanym w tej ustawie" - odpowiedziało "GW" biuro prasowe resortu finansów.
"Trzeba sprawdzić relacje umowy o pracę i jej przedmiotu do przedmiotu umów cywilnoprawnych"
Radca prawny z kancelarii Wojewódka i Wspólnicy dr Marcin Wojewódka wyjaśnił dziennikowi, że najpierw skarbówka musi sprawdzić, co oznacza wynagrodzenie z tytułu "umów cywilnoprawnych w ramach prowadzonej działalności gospodarczej".
"Mogą to być umowy-zlecenia, umowy o dzieło, kontrakty menedżerskie, ale także umowy między przedsiębiorcami, czyli B2B. Polskie prawo nie zakazuje podpisania z pracodawcą umowy o etat i dodatkowo innych umów, np. o dzieło czy zleceń" - czytamy w "Wyborczej".
Gazeta napisała, że według Wojewódki "ZUS, skarbówka czy wreszcie sąd pracy, będą musiały sprawdzić, czy pracownicy TVP powinni mieć tylko umowę o pracę (etat), bo wykonywane przez nich obowiązki uprawniały ich tylko do takiej umowy, a w związku z tym nie mieli prawa do dodatkowych umów".
- A więc trzeba sprawdzić relacje umowy o pracę i jej przedmiotu do przedmiotu umów cywilnoprawnych. Jeśli te się pokrywają, dublują się, to powstaje pytanie, czy jednak wszystko nie powinno być objęte umową o pracę - wytłumaczył cytowany przez dziennik prawnik.
"Zdaniem radcy prawnego, gdyby uznano, że doszło do nieprawidłowości, raczej nie można się domagać większych składek ZUS od pracodawcy, czyli TVP, i od pracowników mediów publicznych. Dlaczego? Bo w polskim prawie obowiązuje tzw. limit 30-krotności składek na ubezpieczenia społeczne. Co to takiego? Otóż najbogatsi Polacy przestają odprowadzać składki emerytalne po przekroczeniu w danym roku limitu zarobków - w 2023 r. było to 208 tys. zł. Nie muszą płacić, bo ich emerytura i tak będzie się liczyć od 30-krotności średniej pensji. Ten próg to rodzaj bezpiecznika - ma chronić nasz system emerytalny przed wypłacaniem w przyszłości zbyt wysokich emerytur, na które budżetu państwa nie będzie stać" - napisano w "GW".
Dodano, że kontrola zarobków w TVP może jednak wykazać, iż "pracownicy mediów publicznych powinni zapłacić większy podatek".
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24