Decyzja (o obniżce stóp procentowych - red.) sprzyja rządowi, bo obniża koszty obsługi długu publicznego, a tego długu ma być wyemitowane 420 miliardów złotych, czyli ogromna kwota - stwierdził w programie "Tak jest" w TVN24 Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej. - Już w lipcu powiedziałem, że jeżeli będziemy podejmować takie decyzje, jak ta, którą podjęliśmy we wrześniu, to ona będzie po pierwsze interpretowana jako polityczna, nawet jeżeli taka nie jest, a wtedy ta reakcja będzie taka, jaką obserwujemy dzisiaj - dodał.
Tydzień temu Rada Polityki Pieniężnej (RPP) zdecydowała się obniżyć stopy procentowe NBP o 75 punktów bazowych do poziomu 6,00 procent. Większość ekonomistów największych banków w Polsce spodziewała się obniżki stóp procentowych, jednak w mniejszej skali - o 25 punktów bazowych.
Reakcją na zaskakującą decyzję RPP było gwałtowne osłabienie złotego, które powiększyło się dodatkowo po czwartkowej konferencji szefa NBP Adama Glapińskiego
- Decyzja (o obniżce stóp procentowych - red.) sprzyja rządowi, bo obniża koszty obsługi długu publicznego, a tego długu ma być wyemitowane 420 miliardów złotych, czyli ogromna kwota - powiedział Kotecki.
Dodał też: - Już w lipcu powiedziałem, że jeżeli będziemy podejmować takie decyzje, jak ta, którą podjęliśmy we wrześniu, to ona będzie po pierwsze interpretowana jako polityczna, nawet jeżeli taka nie jest, a wtedy ta reakcja będzie taka, jaką obserwujemy dzisiaj.
Kotecki o skutkach decyzji RPP
- Paliwo nie jest jedynym towarem, który kupujemy za granicą. Kupujemy bardzo wiele rzeczy. Nie tylko towarów, ale też usług, materiałów i tak dalej. I te wszystkie towary dzisiaj kosztują 20 groszy więcej za każde euro, niż kosztowały dwa tygodnie temu. W związku z tym tu już ten efekt zobaczymy natychmiast. Po drugie, te stopy procentowe, które zostały obniżone, one też oczywiście wpłyną na aktywność gospodarczą i prawdopodobnie będzie tak, niestety, to już może będzie dosyć trudno sobie wyobrazić, ale za trzy, cztery kwartały zobaczymy takie zawinięcie się inflacji, czyli zamiast ona spadać dalej do celu, przestanie nam spadać do celu - tłumaczył Kotecki.
Członek RPP odniósł się również do danych GUS dotyczących sierpniowej inflacji, która wyniosła 10,1 procent rok do roku. - Jesteśmy cztery razy ponad nasz cel, czyli się dzieje. Gdybyśmy powiedzieli dwa lata temu, że inflacja będzie na poziomie 10 procent, to wszyscy by się złapali za głowę, że to jest niemożliwe - stwierdził Kotecki.
Dodał też: - Jesteśmy w bardzo niebezpiecznym momencie, tak uważam. Deficyt ponad pięcioprocentowy w tym roku, prawdopodobnie około pięcioprocentowy w przyszłym. Ale tutaj mamy dużą niewiadomą i także ona powinna powodować, że Rada Polityki Pieniężnej powinna ostrożnie się zachowywać, bo nie wie, co się będzie działo w polityce budżetowej, fiskalnej po wyborach, bo nie wiadomo kto, jak to będzie kształtował. Natomiast finanse rzeczywiście po pierwsze są nieprzejrzyste, z bardzo dużą nierównowagą. Rośnie nam dług. On ma w końcu przyszłego roku osiągnąć dwa biliony złotych.
Kotecki: dziwne zjawiska się nasilają, bo spadła siła nabywcza
- Te dziwne, różne zjawiska, które się nasilają, to one wynikają z tego, że siła nabywcza Polaków po prostu spadła. Nas stać na dzisiaj na mniej niż stać było nas dwa lata, trzy lata temu i dlatego dzieje się to, co się dzieje. (...) Błędy w polityce gospodarczej nie skutkują natychmiastowym pogorszeniem całej gospodarki. Te opóźnienia są wyraźne, kilkukwartalne i teraz jesteśmy dokładnie w takim miejscu, że ta recesja nam patrzy głęboko w oczy - podkreślił członek RPP.
Kotecki został zapytany, czy uważa, że gdyby ekonomiści wybierani do Rady Polityki Pieniężnej byli wybierani przez inne ugrupowania polityczne, to mogliby podejmować inne decyzje, czy to nie ma znaczenia? - Oczywiście, że ma. Znaczy to zawsze ma znaczenie. To jest zawsze grupa ludzi, która powinna w tym znowu takim modelowym kształcie, powinna dyskutować przez dzień, przez dwa i dochodzić do jakiegoś kompromisu albo niekompromisu, tak jak ostatnio jest w naszej Radzie Polityki Pieniężnej. Po prostu jesteśmy gdzieś tam przegłosowywani - odpowiedział Kotecki.
Wyjaśnił, że nie może mówić o tym, co się dzieje podczas posiedzeń. - Jest rzeczywiście nakładana klauzula tajności na takie posiedzenia. W związku z tym o przebiegu nie możemy specjalnie mówić wiele. Właściwie nic. Natomiast wiele wynika z wyników głosowań i one są jawne. Po 60 dniach widać kto jak głosuje i w pewnym sensie dlaczego. A po drugie są publikowane takie informacje o przebiegu dyskusji. Takie bardzo syntetyczne, skrótowe na dwóch, trzech stronach, jakie pojawiały się argumenty w czasie takiej dyskusji - tłumaczył członek RPP.
Według niego dane statystyczne niestety pokazują "słabnącego złotego, spadek PKB w drugim kwartale o prawie 0,6 proc., konsumpcja jest w recesji po prostu ze względu na tą wysoką inflację". - Także to nie są dane, które by potwierdzały tezy czy hipotezy głoszone przez prezesa. Więc tutaj niestety pan prezes chyba jakąś propagandę uprawia - stwierdził.
Na pytanie, czy nie ma poczucia, że na posiedzeniach RPP jest zawsze w kontrze do prezesa NBP Adama Glapińskiego, Kotecki odparł: - No najczęściej chyba jestem rzeczywiście. Ale to trudno.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24