Kredytobiorcy powinni się cieszyć z tego, co w ostatnich miesiącach przeżywają, bo czeka ich jeszcze gorszy los - stwierdził w "Faktach po Faktach" dr Bogusław Grabowski, były członek Rady Polityki Pieniężnej. Komentując zakup przez Mateusza Morawieckiego obligacji za ponad 4,6 miliona złotych, ekonomista ocenił, że "premier godziwie się zabezpieczył przed skutkami swojego nieodpowiedzialnego działania". Gościem programu była również menedżerka Grażyna Piotrowska-Oliwa, była prezes PGNiG.
Bogusław Grabowski, pytany o sytuację kredytobiorców, powiedział, że powinni się oni "cieszyć z tego, co w ostatnich miesiącach przeżywają, bo czeka ich jeszcze gorszy los".
- Jak będą oglądali jakiekolwiek informacje, zapowiedzi pana premiera Morawieckiego czy pana premiera Kaczyńskiego o tym, że będą dodatkowe świadczenia czy transfery socjalne, czyli dodatkowe pompowanie popytu przez wzrost deficytu budżetowego, to stopy procentowe będą jeszcze wyższe. Będą więcej płacili za kredyt. Będą płacili za rozdawnictwo rządu niezbędnym dodatkowym podniesieniem stopy procentowej. A Narodowy Bank Polski będzie je podnosił - powiedział Grabowski.
Stopa referencyjna NBP wynosi 5,25 proc. i jest na najwyższym poziomie od listopada 2008 roku. Decyzje RPP mają wpływ na raty kredytów. Najbliższe posiedzenie RPP zaplanowane jest na środę, 8 czerwca. Według prognoz ekonomistów Rada po raz kolejny podniesie stopy procentowe.
Zdaniem Grabowskiego Rada Polityki Pieniężnej nie wykonuje należycie swoich obowiązków. - Poza stopą procentową ma jeszcze inny instrument. To jest tak zwane zacieśnianie ilościowe. W czasie pandemii Narodowy Bank Polski skupował obligacje Skarbu Państwa i instytucji zależnych. Skupił obligacje za około 150 miliardów złotych, emitując pusty pieniądz. Teraz wypadałoby, aby NBP zaczął te obligacje wyprzedawać, ściągając te pieniądze. Wtedy poziom restrykcyjności, czyli wpływ banku centralnego na inflację, będzie taki sam przy niższych stopach procentowych i mniejszych cierpieniach kredytobiorców - tłumaczył ekonomista.
Miliony Morawieckiego w obligacjach
Grabowski pytany był również o kwestię zakupu przez premiera Mateusza Morawieckiego obligacji skarbowych za ponad 4,6 miliona złotych, co wynika z jego oświadczenia majątkowego. "Gazeta Wyborcza" napisała, że w ten sposób szef rządu "przechytrzył inflację", zyskując na wysokim oprocentowaniu obligacji.
- Muszę powiedzieć, że ja tak samo sobie poradziłem, bo jako ekonomista wiedziałem, do czego doprowadzą działania rządu i Narodowego Banku Polskiego. Różnica między mną a premierem Morawieckim jest taka, że on prowadzi tę politykę. Ja zabezpieczałem swoje oszczędności przed działaniem pana Glapińskiego i pana Morawieckiego. Widać, że on (premier Morawiecki - red.) wiedział, do czego doprowadzi jego polityka. Bo oszczędzający bardziej tracą niż kredytobiorcy, mają straty na majątku nie do odrobienia. A kredytobiorcom spada wartość realna kredytu, chociaż miesięczne raty rosną. I wiedząc, do czego doprowadzi Polaków, sam się zabezpieczył. Taka działalność w rozdawnictwie pieniędzy i generowaniu dodatkowych impulsów inflacyjnych jest bezczelna - odpowiedział Grabowski.
Jak dodał, "premier godziwie się zabezpieczył przed skutkami swojego nieodpowiedzialnego działania, narzucania podatku inflacyjnego i marnotrawienia oszczędności życia przez Polaków".
Drożyzna na stacjach
Gościem programu była również menedżerka Grażyna Piotrowska-Oliwa, była prezes PGNiG, która była pytana, dlaczego ceny paliw tak szybko rosną. Według ekspertów czekają nas "skokowe podwyżki" cen paliw, które będą widoczne w drugim tygodniu czerwca.
- Nie mówimy o kilku czy kilkunastu groszach różnicy, ale o różnicy nawet 20-procentowej. Obawiam, że to jest trend bardzo trudny do zahamowania. Pamiętajmy też, że cały czas jest tarcza antyinflacyjna. W tej chwili mamy 8-procentowy VAT, a nie 23-procentowy. Gdyby VAT był 23-procentowy, to już byśmy mieli ponad 9 złotych na pylonach - zaznaczyła Piotrowska-Oliwa.
Zwróciła uwagę, że nie wszystkie stacje w Polsce należą do koncernów, część działa na zasadzie franczyzy. - Mają logo, ale kupują paliwo po cenach hurtowych i potem je sprzedają. To jest taki prosty odruch, że jeżeli coś się kupuje drożej, załóżmy na początku tygodnia, bo cena paliwa w hurcie była wyższa, no to natychmiast podnosi się cenę na pylonach po to, żeby móc zachować marżę paliwową i mieć zysk na utrzymanie działalności. Jeżeli potem w hurcie, w tym samym tygodniu, zostanie kupione paliwo trochę taniej, to te ceny też w naturalny sposób, trochę wolniej będą się zmieniały na pylonie. To jest kwestia optymalizacji zysków - tłumaczyła.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24