- Udało się odpowiedzialnie, dzięki polityce Orlenu, uniknąć sytuacji paniki w końcu roku - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 wiceminister finansów Artur Soboń. W jego ocenie informacja o radykalnym wzroście cen od początku 2023 roku spowodowałaby, że ludzie ustawiliby się w kolejkach po paliwo.
Hurtowe ceny paliw w PKN Orlen w pierwszych dniach nowego roku gwałtownie spadły. W efekcie - mimo podwyżki stawki VAT na paliwa silnikowe z 8 do 23 proc. - na stacjach obserwujemy ceny benzyny i oleju napędowego na poziomach z ostatnich tygodni.
- Udało się odpowiedzialnie, dzięki polityce Orlenu, uniknąć sytuacji paniki w końcu roku - komentował w "Rozmowie Piaseckiego" wiceminister finansów Artur Soboń.
W ocenie wiceszefa MF panika na stacjach miałaby się pojawić "z tego powodu, że gdyby była informacja taka, że ceny od 1 stycznia (2023 roku - red.) radykalnie wzrosną, ludzie ustawiliby się w kolejkach po paliwo". - Udało się uniknąć takich szalonych pomysłów jak wariant węgierski i zachować stabilne ceny i gwarancję paliwa dla tankujących - podkreślił Soboń. - Polacy przez sekundę nie mieli skokowo wyższej ceny, mają niskie ceny i mają gwarancję, że paliwo jest na stacji paliw - dodał wiceminister.
- Myśmy stosowali różne instrumenty czasowe w różnym okresie czasu jeśli chodzi o utrzymanie w ryzach zarówno cen paliw, ale generalnie wszystkich źródeł ciepła, prądu, cen gazu i tak dalej. Stosując różne w międzyczasie mechanizmy bardzo szybko poprzez ten suwak obniżający VAT i akcyzę w tarczy antyinflacyjnej po wreszcie na przykład zamrożenie cen gazu i prądu dla przede wszystkim gospodarstw domowych – przekazał wiceminister finansów.
Gość "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24 ocenił, że "polityka cenowa Orlenu polega na tym, że przez ostatnie 10 lat ceny na stacjach Orlenu wzrosły o 15 procent, nasze wynagrodzenia wzrosły dwukrotnie, i to jest miara mądrej, odpowiedzialnej polityki także pana prezesa Daniela Obajtka".
Soboń odpowiedział też na uwagę prowadzącego, że państwo pozwoliło Orlenowi - dzięki obniżce VAT-u - na obniżenie cen, a płocki koncern ich nie obniżał, tylko je zawyżał. - Ja mam dzisiaj kajać się z tego powodu, że Polacy mają i mieli tańsze paliwo niż w innych państwach europejskich, a Orlen wysokie zyski, które mądrze inwestuje - bez sensu - powiedział wiceminister. Podkreślał przy tym, że Orlen "jest największym w Polsce podatnikiem".
UOKiK prowadzi postępowanie
Podobne argumenty mogliśmy usłyszeć od prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka. Szef płockiego koncernu wskazał we wtorek w oświadczeniu, że Orlen to koncern multienergetyczny, który stabilizuje ceny paliw w kraju. Jak stwierdził, gdyby koncern nie komunikował, że postara się utrzymać ceny przy podwyżce VAT, na rynku mogłaby wybuchnąć panika. - Gdybyśmy nie komunikowali wcześniej, że zrobimy wszystko, by ceny utrzymać, na polskich stacjach paliw mielibyśmy panikę - mówił Obajtek, odnosząc się do niepodniesienia cen detalicznych mimo wzrostu 1 stycznia VAT na paliwa.
Zdaniem Urszuli Cieślak, analityczki Biura Maklerskiego Reflex, obniżki cen paliw w hurcie "to było działanie, które miało potwierdzić zapowiedzi, że po Nowym Roku kierowcy nie odczują podwyżek na stacjach mimo że wzrośnie stawka podatku VAT". W jej ocenie to było "działanie wizerunkowe". - Zadziało się to kosztem tego, że (...) płaciliśmy (wcześniej - red.) więcej, żeby teraz nic się nie zmieniło - powiedziała Cieślak.
Prezes UOKiK-u Tomasz Chróstny był w środę pytany na sejmowym korytarzu przez Radomira Wita, reportera TVN24, czy są prowadzone kontrole w sprawie polityki cenowej Orlenu. - Prowadzimy w tym zakresie postępowanie, wszelkie informacje chętnie przedstawimy jutro (w czwartek - red.) - powiedział Chróstny. Konferencja prasowa ma się rozpocząć o godzinie 11.
Ceny paliw na Węgrzech wystrzeliły
Rząd w Budapeszcie jeszcze w 2021 roku wprowadził limit ceny benzyny i oleju napędowego na poziomie 480 forintów (1,22 dolara) za litr. Pozostałe paliwa były sprzedawane po cenach rynkowych. Niższe ceny paliw były dostępne dla kierowców pojazdów prywatnych, pojazdów rolniczych, taksówek na węgierskich tablicach.
Koncern MOL na początku grudnia ubiegłego roku informował, że stanął w obliczu niedoboru zapasów paliw w całej niemal sieci stacji benzynowych, ponieważ wiele osób zaczęło robić paniczne zakupy. Firma informowała o "krytycznej sytuacji" oraz zagrożeniu bezpieczeństwa dostaw paliw. Limit cen paliw miał bowiem wygasnąć z końcem grudnia 2022 roku.
Węgierskie media pisały o nasilającej się panice, a na portalach społecznościowych publikowano zdjęcia i relacje z licznych stacji benzynowych, gdzie kierowcy ustawiali się w długich kolejkach w nadziei na zatankowanie pojazdu.
Ostatecznie - na wniosek MOL-a - rząd Węgier zniósł limit cen na paliwo wcześniej, a ceny paliw wystrzeliły.
Sytuację komentował wówczas na Twitterze Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen. "Katastrofa paliwowa na Węgrzech to efekt zbytniej ingerencji w zasady wolnego rynku. Teraz brakuje tam paliw i jest drożej niż na polskich stacjach. Ostrzegałem przed takim scenariuszem, kiedy politycy opozycji nawoływali, by ceny paliwa sztucznie obniżać" - napisał Obajtek.
Źródło: TVN24 Biznes