Liczba strajków w Polsce gwałtownie rośnie - wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. To efekt poprawy warunków na rynku pracy - wyjaśniają eksperci.
Z najnowszych danych o Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w zeszłym roku w Polsce odbyło się ponad 1,5 tys. strajków, w których uczestniczyło 29,7 tysiąca osób.
Gwałtowny wzrost
To zdecydowany i gwałtowny wzrost, bo w poprzednich latach pracownicy w naszym kraju niezwykle rzadko decydowali się na protesty. W 2016 roku na strajk zdecydowano się zaledwie w 5 przypadkach, a rok wcześniej - 14. Wzięło w nich udział odpowiednio 700 i 19,1 tys. osób - wynika z danych GUS. Zdaniem Łukasza Kozłowskiego, eksperta Pracodawców RP wzrost liczby strajków wynika z poprawiającej się koniunktury gospodarczej oraz coraz lepszej sytuacji panującej na rynku pracy. - W czasach, gdy panuje relatywnie wysokie bezrobocie i pracownicy obawiają się utraty pracy, strajki występują znacznie rzadziej. Priorytetem jest wtedy utrzymanie miejsc pracy, a strajki w tym zupełnie nie pomagają. Poza tym trudna sytuacja ekonomiczna oznacza, że szanse na realizację zgłaszanych postulatów są niewielkie - wyjaśnia Łukasz Kozłowski i dodaje, że zupełnie inaczej sytuacja wygląda w czasach prosperity.
Chcą odczuć poprawę
- Pracownicy czują się znacznie pewniej, widzą rosnące wynagrodzenia na rynku i zaczynają domagać się podwyżek oraz innych benefitów. Do strajków najczęściej dochodzi właśnie wtedy, gdy perspektywy są dobre, odczuwana jest poprawa warunków pracy i płacy, ale związki zawodowe żądają, by następowała ona jeszcze szybciej. Zaś w czasach kryzysu strajki praktycznie nie występują - dodaje. Również Konrad Białas, główny ekonomista Domu Maklerskiego TMS Brokers uważa, że przyczyną wzrostu liczby strajków jest poprawa sytuacji gospodarczej, co dostrzegają pracownicy. - W efekcie pracownicy chcą bezpośredniej poprawy warunków materialnych dla siebie. Mają solidne argumenty, gdyż pracodawcy nie mogą zasłonić się słabą koniunkturą, a niskie bezrobocie oznacza rosnące trudności w zalezieniu wykwalifikowanej siły roboczej. Strajki przyspieszają rozmowy o podwyżkach wynagrodzeń, a wzrost płac w gospodarce jest tego pochodną: albo firmy decydują się na masowe podwyżki, albo tracą kadry, ale wtedy i tak muszą zatrudnić osoby z wyższymi wymaganiami płacowymi - tłumaczy Konrad Białas.
Co dalej?
Zdaniem Łukasza Kozłowskiego w obecnym roku liczba strajków może być jeszcze większa niż w 2017 roku. Przypomina, że w 2008 roku, kiedy bezrobocie też było niskie, odnotowano ponad 12 tysięcy strajków. - Jest prawdopodobne, że liczba strajków będzie w 2018 roku większa niż przeciętnie na przestrzeni ostatnich kilku lat - uważa Łukasz Kozłowski. Konrad Białas z DM TMS Brokers także uważa, że w tym roku będziemy mieli do czynienia z dalszym wzrostem liczby strajków i strajkujących. - Biorąc pod uwagę utrzymanie szybszego wzrostu gospodarczego i kontynuowanego zacieśniania warunków na rynku pracy, można założyć, że w tym roku będziemy mieli do czynienia z dalszym wzrostem liczby strajków z udziałem większej liczby strajkujących, przyjmując, że na tym etapie cyklu koniunkturalnego z większą częstotliwością żądania płacowe zaczynają wnosić pracownicy małych i średnich przedsiębiorstw - twierdzi Białas.
Autor: msz/ms / Źródło: tvn24bis.pl