- Finanse państwa są psute przez ogromne przyrosty wydatków, kosztem narastającego długu publicznego - mówił w "Faktach po Faktach" prof. Leszek Balcerowicz oceniając politykę gospodarczą rządu. Dodał, że z wyliczeń Forum Obywatelskiego Rozwoju wynika, iż w tym roku wskutek obniżenia wieku emerytalnego z rynku pracy ubędzie ponad 600 tysięcy osób.
Balcerowicz w TVN24 wskazywał na dwa negatywne skutki rządów Prawa i Sprawiedliwości. Po pierwsze - w jego ocenie - przez PiS w Polsce pracuje mniej ludzi. Dzieje się tak m.in. z powodu obniżenia wieku emerytalnego. Po drugi, wydajność pracowników w przyszłości będzie zwiększać się coraz wolniej, bo za wolno rosną inwestycje prywatne - argumentował Balcerowicz.
- Tych inwestycji mieliśmy za mało i przed rządami PiS-u. A wszystko to, co się dzieje będzie obecnie do tych inwestycji będzie zniechęcać - m.in. przez rozszerzanie sektora państwowego. Mamy pewne części gospodarki, gdzie są enklawy PRL-u np. górnictwo i energetyka - tłumaczył. Gość TVN24 przekonywał, że przedsiębiorcy nie inwestują, bo działają w niepewnym otoczeniu i nie mają pewności, czy np. za chwilę, "na zasadzie kaprysu", nie zmienią się przepisy. - Kto rozsądny będzie więcej inwestował, jeżeli przewiduje, że tak mu się zmienią warunki prawne, że nie zyska a straci? Jeżeli to się utrzyma, to wielu przedsiębiorców będzie inwestować za granicą - mówił Balcerowicz.
Obniżenie wieku emerytalnego
Zdaniem byłego wicepremiera i ministra finansów w tym roku po obniżeniu wieku emerytalnego z pracy odejdzie ponad 600 tysięcy osób więcej w porównaniu do sytuacji, gdyby tego wieku emerytalnego nie obniżano. Dodał, że tymczasem ministerstwo szacowało tę liczbę na około 330 tysięcy. - Część osób o niskich zarobkach dochodzi do wniosku, że nawet gdyby pracowali dalej to i tak będą mieli emeryturę poniżej płacy minimalnej, dlatego nic nie tracą - mówił Balcerowicz i dodał, że PiS realizując postulat obniżenia wieku emerytalnego przyczynił się do tego, że maleje liczba osób pracujących. - Jeżeli nasz kraj ma dalej doganiać Zachód, to należy dążyć do tego, żeby nie malała liczba pracujących. Ale jeszcze dotkliwszym ciosem jest upolitycznianie gospodarki w skutek czego przeciętna wydajność będzie rosła wolniej - mówił prof. Balcerowicz i dodał, że rząd nie powinien zwiększać wydatków publicznych, kiedy rośnie dług publiczny. - W latach 2015-2017 będziemy mieli rekordowy przyrost obciążenia gospodarki długiem publicznych. Większość krajów Unii Europejskiej uzdrawia swoje finanse. My jesteśmy w niezdrowej czołówce, że się je psuje - dodał.
Zakaz handlu w niedzielę
Balcerowicz komentował też planowane ograniczenie handlu w niedziele. Mówił, że stracą na tym przede wszystkim konsumenci. - Wbrew temu co sądzi część biskupów, ci ludzie nie pójdą do kościoła. Popularność episkopatu spadnie. Stracą też ci, którzy byli zatrudnieni, bo zatrudnienie będzie mniejsze. Ta ustawa, w obecnym kształcie, jest sprzeczna z dwoma artykułami polskiej Konstytucji - ocenił.
Autor: msz / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24bis