Decyzje dotyczące ugód w sprawie kredytów frankowych są opóźniane przez oczekiwanie na orzeczenie całej Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, co powinno nastąpić w ciągu najbliższych miesięcy. Czekają zarówno banki, jak i frankowicze - uważa wiceprezes Związku Banków Polskich Tadeusz Białek. Jego zdaniem po wydaniu uchwały proces zawierania ugód rozpocznie się dość szybko.
Izba Cywilna Sądu Najwyższego w pełnym składzie odroczyła 11 maja bez terminu posiedzenie ws. zagadnień prawnych przedstawionych przez I prezes SN Małgorzatę Manowską i dotyczącą spraw odnoszących się do kredytów walutowych. Izba zajmowała się wnioskiem, który I prezes SN Małgorzata Manowska skierowała w końcu stycznia br. do rozstrzygnięcia przez skład całej Izby Cywilnej SN. Obejmuje on sześć pytań, na które odpowiedzi powinny w kompleksowy sposób "rozstrzygnąć najpoważniejsze kontrowersje", jakie ujawniły się na tle praktyki orzeczniczej w kwestii kredytów walutowych, w szczególności tzw. kredytów frankowych.
Izba nie wydała oczekiwanej uchwały w tej sprawie, ale podjęła postanowienia o zwróceniu się o stanowiska w sprawie przedstawionych zagadnień do: Rzecznika Praw Obywatelskich, Rzecznika Praw Dziecka, Prezesa Narodowego Banku Polskiego, Komisji Nadzoru Finansowego i Rzecznika Finansowego. Instytucje te mają 30 dni na zajęcie stanowiska, ale nie ma określonego terminu wznowienia posiedzenia Izby Cywilnej.
"Wszyscy czekają na tę uchwałę"
Wiceprezes Związku Banków Polskich (ZBP) dr Tadeusz Białek wskazał, że ostateczna decyzja dotycząca uruchomienia procesu ugodowego na szerszą skalę jest uzależniona od wydania orzeczenia przez całą Izbę Cywilną SN.
- Każdy bank przygotowuje u siebie proces ugodowy, ale finalne decyzje - w tym także wymagane zgody korporacyjne najprawdopodobniej - będą udzielone przez większość banków i podjęte dopiero po publikacji przez SN tej uchwały - powiedział.
Wskazał, że uchwała SN uzupełni orzeczenia TSUE i SN w składzie siedmiu sędziów, jeśli chodzi o kredyty frankowe.
- One stanowią pewien "krajobraz orzeczniczy", a orzeczenie SN w pełnym składzie Izby Cywilnej jest dla całokształtu niezbędne. Wszyscy czekają na tę uchwałę. Banki wstrzymują decyzje o oferowaniu na masową skalę postępowań ugodowych, ale podobnie postępuje druga strona. Banki, ankietując klientów, czy byliby skłonni do zawierania ugód, słyszą wiele głosów ze strony frankowiczów, że na razie nie. Kredytobiorcy liczą, że może dzięki uchwale osiągną więcej, więc też wstrzymują się z decyzją. Obawiam się, że nawet jeśli w tej chwili na masową skalę banki zaoferowałyby ugody, to skala zainteresowania do czasu wydania uchwały SN byłaby niezbyt duża - powiedział.
Jak ocenił, "duży negatywny czynnik do procesu zawierania ugód wnoszą niestety także kancelarie frankowe, które ze swoich merkantylnych względów odradzają klientom postępowania ugodowe, więc w tej chwili nie ma wielu czynników zachęcających do zawierania ugód".
"Rozumiem, że do wydania uchwały tak czy inaczej dojdzie"
Białek, pytany, jak długo ta sytuacja wyczekiwania po obu stronach może się utrzymywać, zważywszy, że nie wiadomo, czy Izba Cywilna SN w pełnym składzie w ogóle wyda uchwałę, wyraził nadzieję, że sprawę uda się rozwiązać.
- Jeżeli by się tak zdarzyło, że z różnych przyczyn do wydania uchwały w pełnym składzie Izby Cywilnej nie dojdzie, to wnioskuję z wypowiedzi I Prezes SN Małgorzaty Manowskiej, że nie są wykluczone inne uchwały, np. w składzie siedmiu sędziów. Rozumiem, że do wydania uchwały tak czy inaczej dojdzie, nawet jeśli nie będzie to uchwała w pełnym składzie Izby Cywilnej, to będzie to uchwała w składzie siedmiu sędziów. Oczywiście jest to perspektywa kilku miesięcy, ale do jej wydania dojść powinno jeszcze w tym roku" - ocenił.
Zdaniem przedstawiciela ZBP, po wydaniu uchwały proces zawierania ugód rozpocznie się dość szybko.
- Każda ze stron ma inne oczekiwania, ale większość ekspertów wskazuje, że dotychczasowe orzeczenia TSUE i uchwała SN w składzie siedmiu sędziów były wyrazem zdroworozsądkowego podejścia. Komentatorzy, a także rynek - czego wskazaniem były kursy akcji banków - oceniali te orzeczenia jako co do zasady korzystne dla banków - powiedział.
"Schłodzono najbardziej daleko idące oczekiwania"
Podkreślił, że choć banki nie określają siebie stroną wygraną, to dotychczasowe orzecznictwo tworzy dobry klimat dla postępowań ugodowych. - Schłodzono najbardziej daleko idące oczekiwania kredytobiorców, które nakręcają kancelarie frankowe. Niestety ci prawnicy często wprowadzają klientów w błąd, przekonując ich, że będą mieli darmowe mieszkanie, a bank nie będzie miał wobec nich żadnych roszczeń restytutywnych, bo nieważność umowy wynika z dyrektywy, a wszystkie roszczenia banków są przedawnione. Wszystkie te fałszywe obietnice zostały już rozwiane przez Sąd Najwyższy w składzie siedmiu sędziów i przez TSUE - przekonywał.
W jego opinii z tego powodu duża część klientów powinna być bardziej skłonna, by poczekać na postępowania ugodowe ze strony banków i pójść w tym kierunku. - Kancelarie frankowe robią wszystko, co mogą, by klientów kierować do sądów, ale to podejście komercyjne, które nie ma nic wspólnego z realna oceną, co powinno być najlepsze dla konsumentów. Myślę, że po wydaniu brakującego orzeczenia przez SN, proces ugodowy powinien ruszyć - ocenił.
Jak powiedział, prace nad systemowym rozwiązaniem kwestii ugód prowadzone w Komisji Nadzoru Finansowego doprowadziły "w większości aspektów do finalnych rozstrzygnięć".
- Teraz każdy bank musi indywidualnie przełożyć dokumentację, która została wypracowana w KNF na swoje wzorce umowne i uzyskać zgody korporacyjne. To jest cały czas opcja na stole, która niewątpliwie odsunęła się przez oczekiwanie na wydanie uchwały przez SN - powiedział.
Według wiceprezesa ZBP są spore szanse, iż docelowo problem kredytów frankowych w odniesieniu do zdecydowanej większości klientów będzie rozwiązany poprzez ugody.
"Proces, który trzeba liczyć w miesiącach"
- Mamy ok. 450 tys. aktywnych umów kredytów walutowych, więc na pewno jest to proces, który trzeba liczyć w miesiącach. Gdy już zostanie rozpoczęty i klienci będą w to wchodzić, to na zasadzie rozpędzania się koła, powinien przebiec sprawnie. Trzeba przy tym pamiętać, że na pewno będą klienci, którzy zachęcani przez kancelarie frankowe, będą szli do sądu, a sprawy sądowe toczą się dość długo: 3-4 lata do uzyskania prawomocnego wyroku. W wypadku unieważnienia umowy prawomocny wyrok nie kończy sprawy, bo przy zastosowaniu teorii dwóch kondycji często potrzebny będzie kolejny proces o rozliczenie kapitału i kosztu kapitału - stwierdził. Dodał, że pewna grupa klientów nie będzie zainteresowana ani ugodą, ani procesem sądowym, tylko będzie spłacać kredyt tak jak spłacała do tej pory.
- Uwzględniając te zastrzeżenia, na pewno w perspektywie nieodległego czasu chcielibyśmy - i tym kierunku prowadzone są prace, by w większości ten problem był systemowo rozwiązany - powiedział.
Źródło: PAP