Perspektywa gospodarcza w przyszłym roku będzie najgorsza od 1989 roku - ocenił w "Faktach po Faktach" w TVN24 profesor Leszek Balcerowicz, były wicepremier i były minister finansów. Zdaniem byłego prezesa Narodowego Banku Polskiego "mamy trzy niebezpieczeństwa: spowolnienie wzrostu, nadal wysoką inflację i rosnący dług". - Główną odpowiedzialność za tę perspektywę, bardzo trudnej sytuacji gospodarczej w przyszłym roku, ponosi PiS - powiedział Balcerowicz.
Leszek Balcerowicz mówił o perspektywie gospodarczej w przyszłym roku. - Ona będzie najgorsza od 1989 roku - powiedział gość "Faktów po Faktach" w TVN24. - Co nas czeka w przyszłym roku? Po pierwsze, utrzyma się wysoka inflacja. Nie chcę twierdzić, że ona się podniesie, ale nawet z oficjalnych założeń do budżetu wynika, że kolejny raz ceny skoczą kilkanaście procent - zauważył były minister finansów.
Dopytywany o to, na jakim poziomie znajdzie się inflacja, Balcerowicz powiedział, że nie chce przedstawiać swoich prognoz, bo nie chce podsycać oczekiwań inflacyjnych. - Natomiast powiem w ślad za istniejącymi prognozami, że niestety w przyszłym roku kolejny raz inflacja, czyli poziom cen, się podniesie. Ale po drugie, i to będzie po raz pierwszy w Polsce po 1989 roku, będziemy mieli bardzo wyraźne spowolnienie gospodarcze, oby nie recesję - wskazał były szef banku centralnego.
"Potrzeba niebywałej kompetencji ekonomicznej, menedżerskiej, żeby z takiej sytuacji wyjść"
Jak zauważył, "wysoka inflacja plus bardzo niski wzrost oznacza stagflację". - Stagflacja to jest połączenie dwóch złych rzeczy: jednocześnie zjazd ze wzrostem gospodarczym - i to wynika ze wszystkich dostępnych prognoz - a po drugie, utrzymująca się jeszcze przez pewien czas inflacja - wyjaśniał Balcerowicz.
Zdaniem byłego wicepremiera "potrzeba niebywałej kompetencji ekonomicznej, menedżerskiej, żeby z takiej sytuacji wyjść".
W jego ocenie "trzeba wyzwolić podaż, czyli produkcję, która została skrępowana przez nacjonalizację, przez upolitycznienie". - Ta gospodarka ma odetchnąć, żeby gospodarka mogła rosnąć (…). Mówię o przywracaniu wolnego rynku, wolności gospodarczej. Przecież PiS tę wolność ogranicza między innymi przez nacjonalizację, a na dodatek bardzo niekompetentne obsadzanie swoimi, co widać na każdym kroku - powiedział były szef MF.
Jak zauważył, będzie potrzebny "wielki program liberalizacji gospodarczej". - Ale jednocześnie takie ograniczenie nadmiernych wydatków, żeby inflacja mogła spadać od strony popytu - zaznaczył Balcerowicz.
Jak tłumaczył, realne wydatki mogą rosnąć rocznie 5 proc., a jak rosną 20 proc., to z tego 15 proc. przypada na inflację. - Skąd się bierze wzrost inflacyjnych wydatków? Po pierwsze, wydatki prywatne mogą rosnąć nadmiernie i to w dużej mierze zależy od Narodowego Banku Polskiego, czyli od stóp procentowych. Jeżeli ludzie za mało oszczędzają, a za dużo wydają, to w rezultacie strumień wydatków nadmiernie rośnie - wskazał. - Nie obwiniam pana Glapińskiego, że podnosił stopy, tylko zwracam uwagę, że zrobił to zbyt późno - dodał Balcerowicz.
Trzy niebezpieczeństwa
Jak podkreślił były wicepremier, jest drugi strumień wydatków. - To są wydatki budżetowe. Jak się w budżecie podwyższa wydatki i jednocześnie nie mając pokrycia w podatkach, to mamy dwa niebezpieczeństwa, które narastają - ten nadmierny wzrost wydatków przyczynia się do inflacji - powiedział gość "Faktów po Faktach" w TVN24.
Były wicepremier zauważył przy tym, że tu nie ma różnicy między opozycją a rządem. - Chociaż opozycja ubolewa nad inflacją, to jak się popatrzy na głosowania, to głosuje inflacyjnie - zaznaczył.
- Jeżeli wydatki budżetowe rosną zbyt szybko, to też się przyczynia do inflacji (...), ale jednocześnie, jeżeli wydatki przekraczają dochody budżetu, to rośnie dług publiczny, bo trzeba pożyczać. Trzecim czynnikiem, oprócz nadal wysokiej inflacji oraz spowolnienia gospodarczego, jest gwałtowny wzrost długu publicznego - z ponad 20 paru do ponad 60 procent - mówił były szef Ministerstwa Finansów.
Zdaniem Leszka Balcerowicza mamy trzy niebezpieczeństwa: spowolnienie wzrostu, nadal wysoką inflację i rosnący dług zagraniczny. - Nie da się zwalić winy tylko na czynniki zewnętrzne. Skok inflacji w Polsce, tak zwanej inflacji bazowej, która jest wywołana przez politykę wewnętrzną, jest wyjątkowo wysoki w Polsce, dużo wyższy niż w krajach Unii. Główną odpowiedzialność za tę perspektywę, bardzo trudnej sytuacji gospodarczej w przyszłym roku, ponosi PiS - powiedział były szef banku centralnego.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24