Spodziewamy się, że ceny paliw będą rosły, a w okresie maj-czerwiec, powrót do poziomów powyżej 7 złotych za litr jest bardzo realny – oceniła ekspertka firmy Reflex Urszula Cieślak, zwracając uwagę na wzrost cen ropy po decyzji OPEC+ o ograniczeniu produkcji.
- Raczej się spodziewamy tego, że ceny będą rosły, a niestety w okresie (...) maj-czerwiec, kiedy rośnie sezonowo zapotrzebowanie zwłaszcza na benzynę, (...) z całą pewnością powrót do cen powyżej 7 złotych za litr jest w perspektywie i w świetle tej wczorajszej decyzji bardzo realny – oceniła Urszula Cieślak.
Zaznaczyła, że wzrost cen powyżej 7 złotych dotyczy zarówno oleju napędowego jak i benzyny, chociaż w przypadku oleju napędowego "sytuacja powinna być troszkę bardziej stabilna".
OPEC ogranicza produkcję ropy naftowej
W niedzielę producenci ropy zrzeszeni w OPEC+ ogłosili ograniczenie produkcji ropy naftowej. Arabia Saudyjska ogłosiła ograniczenie produkcji od maja do końca 2023 roku na poziomie 500 tys. baryłek dziennie, Irak o 211 tys. baryłek dziennie; Zjednoczone Emiraty Arabskie - o 144 tys. baryłek dziennie; Kuwejt - o 128 tys. baryłek dziennie; Algieria - o 48 tys. baryłek dziennie; Oman - o 40 tys. baryłek dziennie. Tuż po publikacji decyzji Arabii Saudyjskiej i innych państw OPEC+ rosyjski wicepremier, minister energetyki Aleksander Nowak zapowiedział, że kraj ten wydłuży do końca roku obowiązujące od marca ograniczenia produkcji ropy o 500 tys. baryłek dziennie.
W poniedziałek ok. godz. 20.50 notowania baryłki ropy Brent na giełdzie w Londynie i ropy WTI na giełdzie w Nowym Jorku rosły o 6,4 proc.
Decyzja OPEC+ zaskoczeniem
Zdaniem Urszuli Cieślak dzisiejsza reakcja inwestorów jest zrozumiała, ponieważ ta decyzja jest zaskoczeniem dla rynku. - Wszyscy spodziewali się, że żadnych dalszych zmian w limitach nie będzie – oceniła. Jej zdaniem, podwyższone ceny ropy będą się prawdopodobnie utrzymywały na wyższych poziomach, ale zaznaczyła, że "to, ile realnie zapłacimy więcej, będzie uzależnione od strony popytowej".
Jak wskazała, zmiany cen na stacjach mogą mieć miejsce jeszcze przed świętami. W jej ocenie wszystko będzie zależało od tego, czy poniedziałkowy wzrost cen ropy, a w konsekwencji paliw gotowych i cen na rynku hurtowym będzie miał charakter trwały, czy jednorazowy. - Wydaje się jednak, że będzie to tydzień niestety wzrostowy, co przełoży się na stacje paliw, bo tutaj nie ma miejsca, nie ma marży, którą można by było rekompensować wzrosty cen, z jakimi mamy dzisiaj do czynienia na rynku ropy naftowej – zaznaczyła. Analityczka odniosła się również do możliwości powrotu cen baryłki ropy do poziomu 100 dolarów. Jej zdaniem "nie ma takiego zagrożenia, że aż taki wzrost cen surowca odnotujemy". - Wydaje mi się, że celem było to, żeby ceny wzrosły do poziomu 80 dolarów. To by oznaczało też określony, co prawda niższy, ale określony, być może satysfakcjonujący Rosję poziom cen ropy na rynkach globalnie, w związku z tym wydaje się, że ta decyzja bardziej ma na celu zapobieżenie dalszemu spadkowi cen ropy naftowej i jakby powrót w okolicę 80–85 dolarów za baryłkę – powiedziała ekspertka.
Biały Dom: ograniczenie wydobycia ropy przez OPEC jest niewskazane
Decyzję OPEC+ skomentował w poniedziałek rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby. - Nie sądzimy, by cięcia wydobycia były w tym momencie wskazane, biorąc pod uwagę niepewność na rynku. (...) Nie będę mówił o szczegółach rozmów dyplomatycznych, ale nasze stanowisko, dotyczące zasadności redukcji w tej chwili jest dobrze znane i jasno je wyraziliśmy - powiedział podczas wirtualnego briefingu prasowego.
Jak dodał Kirby, w porównaniu do sytuacji po ubiegłorocznej decyzji o redukcji ze strony Arabii Saudyjskiej, która doprowadziła do ostrej odpowiedzi USA i napięć w stosunkach obu krajów, tym razem cena surowca jest na niższym poziomie.
Pytany o zapowiadane wcześniej przez Biały Dom konsekwencje i rewizję stosunków z saudyjską monarchią w związku z oskarżeniami działania na korzyść Rosji, Kirby zwrócił uwagę na szereg kroków, które podjął Rijad, w tym pomoc dla Ukrainy, utrzymanie zawieszenia broni w Jemenie i działanie na rzecz normalizacji stosunków z Izraelem.
- Będziemy kontynuowali pracę nad tymi relacjami (...) ale to nie znaczy, że będziemy się zawsze zgadzać. A to, że nie zawsze się zgadzamy, nie znaczy, że te relacje zostaną rozerwane z tego powodu. Więc po prostu będziemy dalej iść naprzód - powiedział.
Źródło: PAP