Zgodnie z informacjami podanymi przez zrzeszoną w Konfederacji Lewiatan firmę w Indiach działali nieuczciwi pośrednicy, którzy blokowali terminy wizyt w konsulacie i później sprzedawali te dostępne terminy za pieniądze - opisywała w rozmowie z dziennikarką TVN24 ekspertka w departamencie pracy Konfederacji Lewiatan Nadia Kurtieva.
O problemach związanych z kwestią wiz pracodawcy alarmowali już kilka miesięcy wcześniej. W jednym z wielu pism skierowanych do MSZ, datowanym na 14 lipca, Konfederacja Lewiatan opisywała problemy w okręgu konsularnym w New Delhi.
"Z informacji uzyskanej od międzynarodowej firmy doradczej, która aktualnie wspiera trzech specjalistów z branży IT w relokacji z Indii do Polski, wynika, że wszystkie próby umówienia się na wizytę w okręgu konsularnym New Delhi są nieskuteczne" - czytamy.
"Od jednego z cudzoziemców firma otrzymała informację, że na lokalnym rynku 'wizowym' w Indiach działają zewnętrzne agencje zajmujące się blokowaniem terminów na składanie wniosków wizowych oraz następnie sprzedażą tych terminów zainteresowanym cudzoziemcom za kwotę 50 tysięcy rupii (ok. 2,5 tys. zł - red.)" - opisywano.
"Nieuczciwi pośrednicy"
- W jednym z naszych pism rzeczywiście podaliśmy taki przykład, który dotyczył placówki w New Delhi w Indiach. Takie informacje uzyskaliśmy od jednej z naszych firm członkowskich, która się zajmuje usługami doradczymi i od stycznia 2023 roku bezskutecznie próbuje wesprzeć potencjalnych pracowników w procedurze uzyskania wizy - mówiła na antenie TVN24 ekspertka w departamencie pracy Konfederacji Lewiatan Nadia Kurtieva.
Dodała, że "zgodnie z tymi informacjami na lokalnym rynku wizowym działają nieuczciwi pośrednicy, którzy blokują wizyty terminów w konsulacie i później sprzedają te dostępne terminy za pieniądze, za określoną kwotę i te osoby, które chcą w uczciwy sposób uzyskać terminy (wizyt - red.), niestety nie mogą tego zrobić".
- W lutym zgłaszaliśmy problemy, które polegały nie tylko i wyłącznie na przewlekłych procedurach i nieprzejrzystych systemach rezerwacji terminów, natomiast też zwracaliśmy uwagę na nieuzasadnione negatywne decyzje. Prosiliśmy o wyjaśnienie tej sytuacji i zwracaliśmy naszą uwagę na nieuczciwe praktyki w urzędach konsularnych, które uniemożliwiają pracodawcom pozyskiwanie specjalistów zagranicznych - mówiła.
"Liczymy na to, że problem będzie rozwiązany"
Dopytywana, czy była jakaś odpowiedź, odpowiedziała, że "była odpowiedź i zgodnie z informacjami, które uzyskaliśmy z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ten problem, polegający na przewlekłym postępowaniu, jest poniekąd też związany z wyzwaniami kadrowo-administracyjnymi, które leżą po stronie placówek dyplomatyczno-konsularnych i uniemożliwiają urzędnikom przeprocesowanie tak dużej liczby wniosków w ustawowym terminie".
- Co my ze swojej strony możemy zrobić, to zwrócić uwagę na takie praktyki urzędów, natomiast już w gestii rządzących pozostaje rozwiązanie tych problemów i zweryfikowanie, w których dokładnie urzędach dochodzi do takiej sytuacji - powiedziała.
- Bardzo liczymy na to, że zostanie ten problem rozwiązany, ponieważ potrzebujemy cudzoziemców na naszym rynku pracy. Tutaj z jednej strony mamy wyzwanie demograficzne, natomiast z drugiej strony cały czas pogłębia się nam luka podażowa na rynku pracy. Brakuje specjalistów w określonych dziedzinach, więc ta rekrutacja i przewlekłe procedury też wpływają na możliwość rozwoju polskich przedsiębiorstw - mówiła ekspertka.
Kurtieva powiadomiła także, że do tej pory organizacja nie dostała odpowiedzi na swoje ostatnie pismo z lipca.
Afera wizowa
Prokuratura Krajowa poinformowała w piątek, że śledztwo, które prowadzi wraz z CBA, dotyczy nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie kilkuset wiz w ciągu półtora roku. Zaznaczyła przy tym, że zatwierdzona została mniej niż połowa tych wniosków. Badane nieprawidłowości dotyczą polskich placówek dyplomatycznych w Hongkongu, Tajwanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Filipinach i Katarze.
31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki odwołał wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka. Jak potem tłumaczył, dymisja nastąpiła w związku z trwającym postępowaniem wyjaśniającym, aby przeciąć jakiekolwiek wątpliwości. Wawrzyk zniknął też z list wyborczych PiS.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock