Świetny początek roku na warszawskiej giełdzie może sygnalizować, że wracamy do hossy, a męcząca korekta spadkowa, która męczyła rynek w grudniu jest już przeszłością, podobnie jak sam grudzień
W ramach uzasadnienia tej śmiałej hipotezy przedstawiam jeden wykres ( bo jeden wykres mówi więcej niż tysiąc słów, przynajmniej w przybliżeniu). Oto Warszawski Indeks Giełdowy
Jak widać, trend wzrostowy rozpoczęty w lutym 2009 nadal wygląda ładnie i na razie nic nie wskazuje na to, aby miał się wkrótce zakończyć. W grudniu mieliśmy faktycznie całkiem ładną korektę w dół. WIG od szczytu z 25 listopada do dołka z 19 grudnia spadł o 9 proc. Co ważne, ten dołek nie wypadł w przypadkowym miejscu. Indeks powrócił do poziomu szczytu z kwietnia 2011 i odbił się od niego tuż przed świętami. Linia oporu sprzed blisko trzech lat (choć w sierpniu i październiku 2013 to nadal był opór trudny do przebicia) zadziałała w sposób książkowy i zmieniła się w linię wsparcia. Obrona tej linii trwała trzy dni (18-20 grudnia), w czasie których WIG chwilami był nawet poniżej, ale zawsze szybko wracał tak, aby rynek nie doszukał się żadnego negatywnego sygnału. Dziś WIG jest już o 2,9 proc. wyżej i wygląda na to, że droga do dalszych wzrostów jest otwarta. Oczywiście jeśli okaże się, że WIG jednak schodzi poniżej grudniowych dołków, to sytuacja się zmieni... ale też nie drastycznie, bo troszkę niżej (okolice 48000 pkt.) jest kolejne wsparcie w postaci linii trandu wzrostowego, obowiązującej od lutego 2009.
Wiem, że są powody do spadków, OFE mogą sprzedawać akcje, giełdy zagraniczne nie zaczęły nowego roku najlepiej, ale z drugiej strony na rynku zawsze najważniejszy jest ładny wykres. Jak wykres jest ładny, to kupujący zawsze się znajdą. A wykres WIG dzisiaj jest bardzo ładny.
Autor: Rafał Hirsch