Podczas niedawnego posiedzenia sejmowej podkomisji stałej ds. turystyki wiceminister Ireneusz Raś poinformował, że Ministerstwo Sportu i Turystyki kończy prace nad projektem opłaty turystycznej oraz państwowej platformy rezerwacyjnej Poland Travel.
Pomysł nowej opłaty
– Mam nadzieję, że na przełomie grudnia i stycznia będziemy wnioskować o wpis do wykazu prac Rady Ministrów – powiedział Raś.
Jak wyjaśnił, nowa opłata ma być fakultatywna i powiązana z konkretnymi świadczeniami dla turystów, m.in. darmowym wejściem na basen czy zwiedzaniem muzeów. Opłata będzie naliczana od osoby, a rząd przygotowuje katalog zwolnień.
Raś podkreślił, że rząd nie zamierza zmieniać opłaty uzdrowiskowej, a uszczelnienie jej poboru ma zapewnić projekt ustawy o najmie krótkoterminowym, który – według resortu – ujawni dodatkowe 30–35 proc. lokalizacji.
Tatrzańska izba: tu stawiamy bezwzględne weto
Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej ocenił, że idea opłaty turystycznej jest słuszna, o ile wpływy w całości trafiają do samorządów.
– Nie może być żadnej możliwości, by pieniądze trafiały do budżetu centralnego i wracały później w formie dotacji. Tu stawiamy bezwzględne weto – podkreślił.
Wagner zaznaczył, że branża "nie boi się nazywać opłaty podatkiem", ale oczekuje, że 100 proc. środków będzie przeznaczane na lokalną infrastrukturę i obsługę ruchu turystycznego – bez udziału organizacji pozarządowych i struktur centralnych.
Przedstawiciel TIG zwrócił też uwagę, że w szarej strefie działa nawet 35 proc. obiektów, a rządowa platforma nie zachęci ich do legalizacji. – Tacy przedsiębiorcy raczej się wystraszą, niż skorzystają – ocenił.
"Projekt jest położony na starcie"
Wagner wyraził sceptycyzm wobec projektu Poland Travel. – Zapowiadana platforma nie ma szans wygrać z tak dużymi podmiotami jak Booking. Sama idea jest warta rozważenia, ale wymaga drastycznych i radykalnych korekt oraz dalszej pracy – powiedział.
Zdaniem TIG pomysł budowy portalu to "poszukiwanie wartości politycznej na podstawie niezdiagnozowanego stan rynku".
– Skoro wiceminister sam mówi, że z Bookingiem nie wygramy, to projekt jest położony na starcie. Przedsiębiorcy dziś nie próbują z Bookingiem walczyć, tylko go wyprzedzać – dodał.
"Przedsięwzięcia generujące koszty"
Zupełnie inaczej propozycje rządu ocenia Świnoujska Organizacja Turystyczna. Jej prezes Piotr Piwowarczyk stwierdził: – Pomysł utworzenia krajowej platformy rezerwacyjnej jest absurdalny. Nie znam takich centralnych rozwiązań w europejskich gospodarkach turystycznych, które by się sprawdziły.
Dodał, że Booking i inne duże platformy mają "ugruntowaną pozycję i nie zostaną zastąpione przez nowy portal państwowy".
Wiceprezes ŚOT Michał Faligowski porównał rządowy plan do realiów sprzed 1989 r. - Myśmy już coś takiego przerabiali. To się nazywało Orbis i w warunkach gospodarki rynkowej nie przetrwało.
Faligowski ocenił, że po 1989 r. rządowe inicjatywy w turystyce nie przynosiły sukcesów. – To są przedsięwzięcia generujące koszty, ale trudno wskazać ich wymierne efekty. Wymyśla się coś nowego, a później o tym zapomina – stwierdził.
"Metoda marchewki, nie kija"
ŚOT zgadza się, że szara strefa w turystyce jest poważnym problemem.
– Popieram inicjatywy, które mają ograniczyć szarą strefę, ale nie wymyślajmy centralnych systemów rezerwacji. Sięgnijmy po rozwiązania sprawdzone u naszych zachodnich sąsiadów. Metoda marchewki, nie kija – zaproponował Piwowarczyk.
Jego zdaniem gminy powinny zachęcać przedsiębiorców do działania w legalnej sieci usług poprzez bonusy dla turystów, takie jak zniżki, darmowe przejazdy czy bezpłatne toalety. Świnoujście planuje wprowadzić kartę turysty od 2026 r., powiązaną z opłatą uzdrowiskową.
Samorządy chcą zachować wpływy z opłat
Piwowarczyk ostrzegł, że jeśli opłata turystyczna będzie centralizowana, branża się temu sprzeciwi – Wpływy z opłat powinny w całości trafiać do samorządów – podkreślił.
Jego zdaniem obecny system opłat uzdrowiskowych i miejscowych jest dobry, choć wymaga unowocześnienia i cyfryzacji, na przykład umożliwienia płatności przez smartfona.
Prezes ŚOT postulował także, by opłaty naliczać "od pierwszego dnia pobytu", a nie tylko od noclegu, wzorem niemieckiej kurtaxe z pobliskiej wyspy Uznam.
– Pobierają 3,75 euro za dzień i ta opłata jest generalnie akceptowana, bo się opłaca. Umożliwia między innymi darmowy transport – wskazał.
Wiceminister Raś tłumaczy, że platforma Poland Travel ma być "domem marek turystycznych", na którym znajdą się wyłącznie podmioty z certyfikatem jakości.
– Chciałbym, żeby podmioty mające certyfikat jakości były na stronie rządowej, dającej gwarancje bezpieczeństwa i tego, co kojarzy się z dobrą turystyką; by można było wejść bezpośrednio na rezerwację – powiedział.
Raś przyznał otwarcie, że państwowy portal "pewnie nie wygra z Bookingiem", ale – jak mówi – może "dać kilka procent bezpośrednich połączeń z recepcjami" oraz niższe ceny dla turystów.
Odnosząc się do przyszłej wysokości opłaty turystycznej Raś stwierdził: - Zaproponujemy wstępnie "jakieś od do".
- W każdej gminie będą wiedzieć, ile tych pieniędzy z opłaty turystycznej wpływa do budżetu; część tych pieniędzy powinna być inwestowana dalej w promocje dobrych produktów turystycznych - powiedział.
Dodał, że część środków z opłaty turystycznej trafiałoby na współpracę z Lokalnymi Organizacjami Turystycznymi i Regionalnymi Organizacjami Turystycznymi.
Autorka/Autor: jjs/dap
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: marekusz / Shutterstock