Komunikator Telegram, umożliwiający między innymi wysyłanie szyfrowanych wiadomości, będzie przekazywać władzom wybrane informacje na temat użytkowników objętych nakazami rewizji bądź innymi wnioskami prawnymi - podaje BBC. Zgodnie z ustaleniami portalu będą to m.in. adresy IP oraz numery telefonów. Założyciel platformy Paweł Durow pisząc o powodach takich zmian wskazuje "nielegalną działalność", która tworzy "zły wizerunek całej platformy, narażając na ryzyko interesy prawie miliarda naszych użytkowników". Pojawiają się jednak pytania, czy Telegram pozostanie bezpieczną platformą dla politycznych dysydentów.
Miesiąc po tym, jak Paweł Durow został zatrzymany przez francuskie służby z powodu braku współpracy przy śledztwie dotyczącym Telegrama, portal BBC informuje, że - według jego ustaleń - Telegram będzie udostępniał władzom adresy IP oraz numery telefonów użytkowników objętych nakazami rewizji lub innymi stosownymi wnioskami prawnymi. Dotąd komunikator reklamowany był jako niezależny od rządów i władz. Taka polityka oraz stosowana technologia szyfrowania wiadomości miały przyciągać do niego m.in. działalność przestępczą. Według francuskich śledczych, Telegram "przez lata stał się najlepszą platformą dla przestępczości zorganizowanej". Wskazywano m.in. na dezinformację, handel narkotykami, pornografię dziecięcą i treści związane z działalnością terrorystyczną.
Durow o "złym wizerunku całej platformy"
W opublikowanym w poniedziałek poście założyciel Telegrama Paweł Durow napisał: "Podczas gdy 99,999% użytkowników Telegrama nie ma nic wspólnego z przestępstwem, 0,001% zamieszanych w nielegalną działalność tworzy zły wizerunek całej platformy, narażając na ryzyko interesy prawie miliarda naszych użytkowników". Zdaniem Durowa zmiany w polityce firmy dotyczącej współpracy z władzami "powinny zniechęcić przestępców" do nielegalnego wykorzystywania komunikatora.
ZOBACZ TEŻ: Nazywają go rosyjskim Muskiem, ma setkę biologicznych dzieci. Kim jest zatrzymany we Francji Paweł Durow?
Pytania o zmiany w Telegramie
Jak jednak zauważa BBC, dopuszczenie możliwości współpracy ze służbami sprawiło, że pojawiły się pytania, czy wobec tego Telegram pozostanie bezpieczną platformą dla politycznych dysydentów. - Reklamowanie Telegrama jako platformy, która opiera się żądaniom władz, przyciągnęło ludzi chcących swobodnie dzielić się swoimi poglądami politycznymi np. w Rosji, w Białorusi czy na Bliskim Wschodzie. Wielu analizuje teraz zapowiedź zmiany w regulaminie Telegrama, stawiając sobie podstawowe pytanie: czy to znaczy, że platforma zacznie współpracować z represyjnymi reżimami? - mówi w rozmowie z BBC John Scott-Railton, badacz zajmujący się mi.n. oprogramowaniem szpiegowskim, phishingiem i dezinformacją, związany z Citizen Lab na Uniwersytecie w Toronto. Jak zauważa, Telegram nie podał szczegółów na temat tego, w jaki sposób firma zamierza w przyszłości reagować na żądania przywódców reżimów.
Jak wskazuje brytyjski portal, poza współpracą ze służbami, komunikator ma odtąd także zacząć monitorować wewnętrzne wyniki wyszukiwania przy pomocy sztucznej inteligencji i ukrywać te, które będą problematyczne. - Działania takie mogą być jednak niewystarczające, by usatysfakcjonować organy ścigania - ocenia dla BBC Daphne Keller z Uniwersytetu Stanforda. - Wszystko, co pracownicy Telegrama mogą z dostateczną dozą pewności uznać za nielegalne, powinno zostać z niego usunięte - mówi specjalistka. Zaznacza, że w przypadku niektórych państw dodatkowo wymagane jest poinformowanie służb o wybranych rodzajach działalności, takich jak np. publikowanie materiałów przedstawiających seksualne wykorzystywanie dzieci.
O co oskarżono Durowa
Ze względu na brak współpracy przy śledztwie dotyczącym Telegrama Paweł Durow spędził w sierpniu kilka dni w policyjnym areszcie, który opuścił po wpłaceniu kaucji w wysokości 5 mln euro. Jak przypomina BBC, prokuratorzy oskarżyli go o umożliwienie prowadzenia działalności przestępczej na platformie. Zarzuty przeciwko niemu obejmują współudział w rozpowszechnianiu obrazów molestowania dzieci i handlu narkotykami. Oskarżono go również o niestosowanie się do nakazów organów ścigania.
Durow zaprzeczył zarzutom. Wkrótce po aresztowaniu mówił, że pociągnięcie go do odpowiedzialności za przestępstwa popełnione przez osoby trzecie na platformie było zarówno "zaskakujące", jak i "błędne".
Źródło: BBC, Le Monde, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock