Smutne rekordy i dane, które martwią. W ostatnim roku urodziło się rekordowo mało dzieci. Liczba Polaków zmalała o 130 tysięcy. To tak, jakby z mapy naszego kraju zniknęło miasto wielkości Opola. Niedługo połowa Polaków będzie po 50. Demograficzny dramat nie wróży nic dobrego. Jakie będą tego konsekwencje i jakie są szanse na zmianę tej sytuacji?
Widok matek z wózkami to jeszcze widok częsty, ale jednocześnie coraz rzadszy, bo w ostatnim roku urodziło się rekordowo mało dzieci - tylko dwieście siedemdziesiąt dwa tysiące. To o około trzydzieści tysięcy mniej niż rok wcześniej i dwa i pół raza mniej niż w latach osiemdziesiątych.
- Mamy problem ze żłobkami, z opieką zdrowotną, więc tych powodów trochę jest - wskazała jedna z matek zapytanych o tę kwestię. Druga dodała, że obecnie przed 40. dzieci zaczynają się pojawiać, "kiedy ta sytuacja jest ustabilizowana", ale "faktycznie jedno raczej".
Według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego, tylko w ciągu ubiegłego roku populacja Polski skurczyła się o sto trzydzieści tysięcy osób. Dla pokazania skali - to tak, jakby opustoszało Opole.
- Mówiliśmy już w zeszłym roku, że ta sytuacja jest trudna. Mówimy o kryzysie od miesięcy, ale to już jest w zasadzie katastrofa demograficzna - powiedziała Katarzyna Kotula, ministra ds. równości.
Prof. Piotr Szukalski z Katedry Socjologii Struktur i Zmian Społecznych Uniwersytetu Łódzkiego wskazał, że trendy obserwowane w Polsce, gotowość do posiadania potomstwa, bardzo, bardzo wyraźne odraczanie momentu, w którym kobiety decydują się na posiadanie potomstwa, to są trendy obserwowane także gdzie indziej.
Pozycje z listy "100 konkretów" jeszcze czekają
Pytanie, co z tym trendem zrobią polscy politycy?
Na pytanie o to, czy widzi coś, co rząd może zrobić, powinien robić, a nie robi Anna Gembicka (PiS) odpowiedziała, że "powinien zaprosić do takiej dyskusji i zaproponować konkretne rozwiązania".
To przedstawicielka poprzedniej władzy, tej, której symbolem był program 500 plus. Dziś 800 plus. Po jego wprowadzeniu dzietność poszła do góry, ale na krótko. Teraz to wyzwanie dla obecnego rządu.
- Myślę, że zawsze możemy zrobić więcej, nie mam co do tego tutaj żadnych wątpliwości - mówi Agnieszka Pomaska, Platforma Obywatelska.
Nowa większość sejmowa zaraz po wyborach przegłosowała wsparcie programu in vitro, a teraz rusza też tak zwane "babciowe".
- Liczymy na to, że trochę to zwiększy dzietność, chociaż tutaj trzeba być ostrożnym - powiedział premier Donald Tusk przy okazji inauguracji programu.
Jednak na liście "100 konkretów" nadal jako "w realizacji" jest jeszcze pełen dostęp do darmowych badań prenatalnych i bezpłatnego znieczulenia przy porodzie. To i sprawa aborcji.
Aborcja kością niezgody w koalicji
- Bezpieczeństwo kobiet. Kobiety boją się teraz zachodzić w ciążę po haniebnym wyroku pseudotrybunału z 2020 roku - wskazała Aleksandra Leo, Polska 2050.
Jednak na rozwiązanie tego problemu zgody w koalicji na razie nie ma.
Polska 2050 jako sposób zwiększenia liczby dzieci w kampanii proponowała rodzinny PIT, czyli im więcej potomstwa, tym mniej podatku do zapłacenia. To samo, oprócz choćby Urlopu Rodzinnego, czyli dodatkowego płatnego roku na opiekę nad dzieckiem, znajdziemy w programie PSL.
- Namawiamy i zachęcamy Ministerstwo Finansów do przygotowania stosownych regulacji - powiedziała Urszula Pasławska z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Porozumienie potrzebne jest także w sprawie programu mieszkaniowego, co według Lewicy też mogłoby pozytywnie wpłynąć na demografię. I jest jeszcze ta propozycja.
- Na kryzys demograficzny dobrym sposobem jest również mądra polityka migracyjna - twierdzi Katarzyna Ueberhan, Nowa Lewica.
Według obecnych prognoz w 2060 roku będziemy krajem już tylko trzydziestomilionowym.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24