Centralna baza faktur i odwrócony VAT to m.in. recepty na ograniczenie luki VAT w Polsce - mówi PAP ekspert podatkowy Tomasz Michalik. Wskazuje, że skala wyłudzeń VAT jest ogromna w całej UE, więc systemowych zmian może dokonać Komisja Europejska, która "nie za wiele w tej sprawie robi".
- Od kilku lat cała Unia Europejska walczy o uszczelnienie systemu VAT. I od tych kilku lat luka VAT-owska się tylko powiększa. Mamy rodzaj takiej gry, że cały czas są oszuści, którzy znajdują coraz to nowe metody nadużyć i wyłudzeń, a państwa członkowskie UE cały czas "gonią za tym króliczkiem". Stąd ta luka w skali Europy wynosi między 160 a 180 mld euro corocznie. Komisja Europejska nie za wiele w tej sprawie robi - twierdzi Michalik.
Jakie rozwiązanie?
Pytany o możliwości uszczelnienia naszego systemu poboru podatku VAT wskazuje na szczegółowe rozwiązania portugalskie, słowackie, czeskie oraz rumuńskie.
- Nasze ministerstwo finansów ostatnio interesuje się przede wszystkim systemem słowackim i portugalskim, gdzie funkcjonuje centralna baza faktur i pewien system podzielonej płatności, w której nabywca towarów i usług rozdziela płatność dla dostawcy na 2 różne konta - upraszczając nieco - oddzielne dla wartości netto i kwoty podatku - dodaje.
O planach wprowadzenia centralnej bazy faktur mówił zresztą ostatnio minister finansów Mateusz Szczurek. Według niego jej wprowadzenie zajmie jednak minimum rok. Za tym rozwiązaniem opowiada się także PiS. Michalik wyraża jednak wątpliwości, "czy jest to rozwiązanie idealne".
Jak w Portugalii
Jak wyjaśnia, koncepcja centralnej bazy faktur polega na tym, że wszystkie faktury trafiają do bazy, która jest na bieżąco monitorowana przez służby skarbowe.
- Co do technicznej strony może być to na przykład system, w którym wystawiane są i w którym pozostają wszystkie faktury podatników. Dzięki temu minister finansów ma na oku nieustająco wszystko, co się dzieje. Inna formuła polega na tym, że faktury są przekazywane do tej bazy przez podatników. Podatnicy te faktury wystawiają i przesyłają kontrahentom, ale muszą one trafić także do bazy. Plus tego systemu jest taki, że organy skarbowe mogą na bieżąco kontrolować faktury, które są wystawiane. Dzięki czemu mogą interweniować relatywnie szybko, albo podejmując kontrole, albo odmawiając zwrotu podatku nieuczciwemu podatnikowi - mówi rozmówca PAP.
Nie jest to jednak rozwiązanie pozbawione wad.
- Koszt wprowadzenia tego systemu jest ogromny. Poza tym musi tu funkcjonować bardzo zaawansowany system informatyczny, który będzie pozwalał na wychwytywanie odstępstw od normy w fakturach. I to niezwłocznie, aby móc zablokować możliwość zwrotu podatku nieuczciwemu podatnikowi. A z tym może być problem - wylicza Tomas Michalik.
Jak wskazuje, "Portugalczycy np. nie mają wystarczającej ilości służb i ich system wciąż nie jest wystarczająco sprawny, by na bieżąco wychwytywać te nieprawidłowości. A przecież liczba podatników i wystawianych faktur jest znacznie mniejsza niż w Polsce".
Należy jednak zaznaczyć, że Portugalczycy zyskali na wprowadzonym rozwiązaniu. - Dzięki tej bazie Portugalczycy zmniejszyli o kilka procent lukę podatkową, ale pozostaje pytanie, czy jest to skutek tego, że skutecznie są w stanie wychwycić oszustwa czy tego, że drobni oszuści się wystraszyli samego wprowadzenia takiej bazy. Jeśli to drugie, to z czasem ci drobni oszuści będą wiedzieli, że nie ma się czego bać, jeżeli nikt nie będzie panować nad tą całą bazą i zbieranymi informacjami - twierdzi Michalik.
Jego zdaniem, "musimy zatem zbudować system, który będzie natychmiast wychwytywać to, co najistotniejsze, z gigantycznej ilości informacji. Poza tym trzeba pamiętać, że oszuści są profesjonalnie przygotowani do swojej działalności i zapewne szybko znajdą metody na obchodzenie tego systemu. Dlatego musi być on dynamiczny i błyskawicznie dostosowywany do sytuacji rynkowej".
Jakie zabiegi?
Zdaniem eksperta w walce z wyłudzeniami znacząco pomógłby obrót towarowy na niższym poziomie.
Jedną z metod walki z oszustwami podatkowymi jest także odwrócony VAT, który został wprowadzony na kilka rodzajów towarów. - Odwrócone obciążenie VAT jest w tej chwili jedynym względnie skutecznym i sprawdzonym sposobem walki z wyłudzeniami podatku VAT. - ocenia Michalik.
Jak podawał za przykład, "kilka państw UE na czele z Austrią wręcz postuluje publicznie, by wprowadzić powszechne odwrotne obciążenie na wszystkie transakcje krajowe dokonywane pomiędzy podatnikami. Czechy zgłosiły się jako kraj, na którym można by przetestować takie rozwiązanie. Właśnie po to, by ograniczyć skalę oszustw podatkowych".
Wskazuje, jednak, że także te rozwiązanie to ma minusy.
- Zniknęłaby kontrola rozliczeń dokonywana przez samych podatników na tych etapach, które podlegałyby odwrotnemu obciążeniu. Faktem jest, że jeżeli utrzymamy odwrotne obciążenie w stosunku tylko do niektórych branż, to ryzyko jest takie, że oszuści przeniosą się do innej branży, co zresztą obserwujemy, względnie na etap transakcji z konsumentem - twierdzi.
- Nie jestem szczególnym entuzjastą odwrotnego obciążenia, ale dopóki nie zostaną wprowadzone inne mechanizmy, odwrotne obciążenie jest najlepszym znanym sposobem walki z oszustwami - twierdzi rozmówca PAP.
Jego zdaniem wprowadzenie odwrotnego VAT na wszystko "byłoby zbyt radykalne". - Pierwotnie idea VAT zakładała, że podatnicy sami się kontrolują. W przypadku odwrotnego obciążenia ten mechanizm przestałby działać. Tym niemniej na pewno nie można likwidować odwrotnego obciążenia, nie zastępując go jednocześnie innymi skutecznymi instrumentami, bo to da oszustom nowe możliwości działania - tłumaczy.
Zaskakująca rezygnacja
Michalik pytany o rezygnacje PiS z odwrotnego obciążenia, odpowiada, że trudno mu sobie wyobrazić, że pod hasłem walki z nadużyciami i oszustwami PiS chciałby naprawdę wyeliminować instrument, który powszechnie w Europie uważany jest za skutecznie funkcjonujący mechanizm ograniczający nadużycia. - Niewątpliwie eliminacja odwrotnego obciążenia jest w najlepszym interesie oszustów podatkowych więc to dość dziwna koncepcja. Ale może to zwykły błąd pod wpływem lobbingu jakiegoś biznesu podatkowego - zastanawia się. Pojawiają się także opinie, że to sam VAT jest archaicznym rozwiązaniem i trzeba by go zamienić na coś innego. Rozmówca PAP jednak się nie zgadza z takim stwierdzeniem. - Póki co, nikt nie wymyślił niczego lepszego niż VAT - twierdzi Michalik.
Jak wskazuje "problem z nadużyciami w VAT bierze się ze sposobu opodatkowania transakcji wewnątrzwspólnotowych, który wprowadzono na początku lat 90-tych na kilka lat. Ta przejściowa formuła działa do dziś". - Komisja Europejska wytypowała już pięć rozwiązań, które mają zastąpić obecny system i do końca roku ma z tych pięciu rozwiązań przedstawić jedno państwom członkowskim. Mam nadzieję, że w ramach tego nowego systemu dojdzie do eliminacji stawki zero. Można ją zastąpić np. obowiązkiem rozliczenia VAT w kraju, do którego dostarczany jest towar - proponuje.
Propozycje PiS
Prawo i Sprawiedliwość w walce z luką VAT proponuje obok zniesienia odwróconego VAT i centralnej bazy faktur jest wprowadzenie centralnego rejestru podatników. Jak ocenia Michalik, "rejestr sam w sobie nie ma szczególnego znaczenia. Powiązania rejestru z odpowiedzialnością solidarną, na wzór np. czeski, może być interesujące. W Czechach każdy może sprawdzić swojego kontrahenta, pod kątem rzetelności podatkowej na specjalnej stronie ministerstwa finansów".
- Jeżeli kontrahent figuruje na tej stronie jako nierzetelny, wszelkie transakcje z nim podejmuje się na własną odpowiedzialność. Kupowanie towarów od podatnika, który ma status nierzetelnego lub płatność na konto niewykazane w rejestrze skutkować może solidarną odpowiedzialnością nabywcy za podatek od dokonanej transakcji. Nabywca może się uwolnić od ryzyka, jeśli zapłaci kwotę odpowiadającą VAT na specjalny rachunek, do którego dostęp ma organ podatkowy. Jeżeli to tak miałoby wyglądać, to byłoby to ciekawe - wskazuje. Ekspert za zbędny uznał natomiast pomysł PiS, by importerzy płacili VAT w ciągu trzech dni. - Nie ma jakiegoś ogromnego ryzyka oszustw podatkowych akurat w imporcie. Poza tym to by zaburzało program ułatwień dla importerów, polegający np. na tym, że w niektórych przypadkach są oni zwolnieni z bezpośredniej płatności VAT, wykazują VAT tylko w deklaracjach - tłumaczy. Jak dodaje, "ma to służyć temu, by polscy podatnicy dokonywali importu przez polskie porty, a nie przez Hamburg czy Rotterdam. Zatem to propozycja restrykcyjna, która może dałaby Skarbowi Państwa szybciej pieniądze, ale pytanie, czy dałaby tyle samo pieniędzy".
Kolejny postulat zwycięskiego ugrupowania, to skrócenie rozliczeń VAT z trzech do jednego miesiąca dla dużych podatników. - To pomysł racjonalny, gdyż dla oszusta podatkowego okres trzech miesięcy oznacza, że ma trochę więcej czasu, by zniknąć. Zawsze jednak wszystko będzie się sprowadzać do sprawności aparatu skarbowego. Gdyż te wszystkie pomysły oznaczają dodatkowe utrudnienia, koszty, wprowadzanie ich powinno być proporcjonalne do tego, co chcemy osiągnąć. Nie można przy okazji wylać dziecka z kąpielą. To co wydaje mi się najważniejsze, to zatem zastanowienie się nad tym, czy służby skarbowe dobrze działają i zajmują się tym, czym powinny - zaznacza.
Ile zyskamy?
Ekspert był również pytany o szacunki autorów reformy, zgodnie, z którymi z luki 40-50 mld na wprowadzonych rozwiązaniach uda się odzyskać 19 mld zł rocznie. - W całej Europie rządy walczą od lat z lukami w VAT i udaje się im się je ograniczać najwyżej o kilka procent. Dla mnie to jest wyliczenie typu "sufit razy prędkość wiatru" - nie ma bowiem żadnych przesłanek, aby przyjąć, że składane propozycje miałyby skutkować obniżeniem nadużyć o jakąkolwiek konkretną wartość - ocenia Tomasz Michalik.
- Ale oczywiste jest też, że trzeba podejmować działania, żeby walczyć z oszustwami. Byle z głową i skutecznie - dodaje.
Autor: mb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock