Inflacja w Polsce dojdzie w wakacje do poziomu 15-16 procent - powiedziała w "Faktach po Faktach" w TVN24 Alicja Defratyka, ekonomistka i autorka projektu Ciekaweliczby.pl. W jej ocenie "z jednej strony Rada Polityki Pieniężnej próbuje hamować, ale jednak PiS tymi swoimi decyzjami im te kłody podkłada". Zdaniem Ignacego Morawskiego z "Pulsu Biznesu", "nie jesteśmy jeszcze w sytuacji, w której inflacja zaczęłaby podążać taką spiralą jak w Turcji". - To, co widzimy, da się opanować - podkreślił ekonomista.
Według wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego ceny towarów i usług konsumpcyjnych w maju 2022 roku wzrosły rok do roku o 13,9 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem ceny poszły w górę o 1,7 proc. - Rzeczywistość podąża ścieżkami, które są zaskakujące z punktu widzenia świata, który znaliśmy 2-3 lata temu. Natomiast patrząc na prognozę sprzed paru dni, to ten odczyt blisko 14 procent nie jest zaskakujący - skomentował Ignacy Morawski, ekonomista związany z "Pulsem Biznesu".
Inflacja w Polsce - prognozy
W ocenie ekonomistki i autorki projektu Ciekaweliczby.pl Alicji Defratyki inflacja dojdzie w wakacje do poziomu 15-16 proc. - To są te najbliższe miesiące, natomiast to, co będzie później, to jest trudniejsze do prognozowania, bo będzie dużo zależało od czynników zewnętrznych, czyli jak potoczy się wojna, co z eksportem zboża z Ukrainy - wyjaśniła.
- Wkraczamy też na ścieżkę kampanii wyborczej i już zaczynają się kolejne obietnice. Jeżeli Prawo i Sprawiedliwość będzie dalej szło tą drogą, która jest odmienna od tego, co teraz robi Rada Polityki Pieniężnej, czyli to się wszystko zaczyna rozjeżdżać. Bo Rada Polityki Pieniężnej poprzez podnoszenie stóp procentowych próbuje stłumić ten popyt konsumpcyjny, żebyśmy tyle nie wydawali, natomiast PiS będzie dorzucało pieniądze. Teraz mamy przyspieszoną wypłatę czternastej emerytury. Pewnie jak inflacja skoczy wyżej, to będzie piętnasta emerytura, może 700 plus - dodała Defratyka.
Jak mówiła, "z jednej strony Rada Polityki Pieniężnej próbuje hamować, ale jednak PiS tymi swoimi decyzjami im te kłody podkłada". Podczas majowego posiedzenia RPP zdecydowała o podwyżce stóp procentowych o 75 punktów bazowych. Stopa referencyjna wzrosła do 5,25 proc. Cykl podwyżek rozpoczął się w październiku 2021 roku.
Ignacy Morawski ocenił, że "jest jak najbardziej możliwe, że inflacja będzie w przedziale 15, 16, 17 procent". - Jeżeli mocno wzrosną ceny żywności wskutek albo złej pogody, albo konfliktu i wojny w Ukrainie, to nie wykluczałbym zupełnie możliwości, że inflacja osiągnie 20 procent. Natomiast w ostatnim roku ceny wzrosły o prawie 14 procent, zakładam że w kolejnym roku - jakbyśmy się spotkali za rok - to ten wzrost będzie mniejszy - powiedział ekonomista.
"Podążyliśmy inną drogą niż Turcja"
Dopytywany, czy inflacja wymknęła się spod kontroli rządu, odpowiedział, że "ani rząd, ani Narodowy Bank Polski nie kontroluje inflacji, tak jakby dziecko kontrolowałoby samochód na pilot". - Ma instrumenty (…), to jest bardziej kontrola, która może bardziej przypominać kontrolę małej łódki na sztormie. Da się tym jakoś manewrować, ale w warunkach bardzo dużej zmienności - stwierdził.
Jego zdaniem "nie jesteśmy jeszcze w sytuacji, w której inflacja zaczęłaby podążać taką spiralą jak w Turcji, czyli z poziomu kilkunastu procent do poziomu 20, 30, 40". - To jest taka spirala hiperinflacyjna. Nie jesteśmy w takiej sytuacji, bo Turcy, kiedy im zaczęła rosnąć inflacja, powiedzieli, to my teraz obniżymy stopy procentowe - zwrócił uwagę ekonomista.
- My jednak podążyliśmy inną drogą niż Turcja i także podążyliśmy inną drogą niż Węgrzy, ponieważ zaczęliśmy się dogadywać z Unią Europejską, nie wiem, jak to się skończy, ale zakładam, że się dogadamy w sprawie funduszy europejskich, co trochę pomoże kursowi złotego i powinno też trochę pomóc obniżyć inflację - wskazał Morawski.
W ocenie ekonomisty "to, co widzimy, da się opanować". - Z tej całej 14-procentowej inflacji, którą mamy, jakaś część na pewno wynika z faktu, że mocno rozgrzaliśmy krajową gospodarkę po pandemii, pewnie też decyzjami na poziomie polityki krajowej. Wydaję mi się, że z tych 14 procent ten efekt krajowy, to jest może 5-6 punktów procentowych - powiedział.
Reszta - jak tłumaczył - to są procesy światowe. - Bardzo duży popyt po pandemii, który sprawił, że brakowało towarów, ponieważ brakowało towarów, firmy zaczęły kumulować zapasy, bo się bały, że nie będą mogły normalnie produkować, jak firmy zaczęły kumulować zapasy, to nagle tych towarów jeszcze bardziej zabrakło (…) i ta spirala się nakręciła. To jest zjawisko generalnie na poziomie światowym i wydaję mi się, że teraz, kiedy większość krajów rozwiniętych powoli chłodzi gospodarki podwyżkami stóp procentowych, kiedy spowalnia też gospodarka chińska, ten proces spirali rosnących cen towarów i rosnącego strachu przed inflacją powoli zacznie się uspokajać. To nie będzie zjawisko widoczne z miesiąca na miesiąc, ale mam głęboką nadzieję, że ten przyszły rok będzie na świecie dużo spokojniejszy i że to nam w kraju ułatwi stabilizację inflacji - powiedział Ignacy Morawski.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24