- Nie przyszło mi do głowy, aby sprawdzać w sieci, czy najemca właśnie nie wrzuca oferty sprzedaży mieszkania, które jest moją własnością i chce je sprzedać za grosze – opowiada w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl pani Anna. - Precyzyjnie podrobione dokumenty to wielkie wyzwanie dla notariuszy - przyznaje Sławomir Wroński, rzecznik prasowy Izby Notarialnej w Gdańsku.
Chodzi o dwupokojowe mieszkanie na jednym z warszawskich osiedli. Dziś warte około miliona złotych, ale kilka lat temu wystawione zostało za około trzysta tysięcy złotych. - Sprawa w sądzie trwała trzy lata. Nie mogłam spać, przeżywałam ogromny stres. Bałam się nawet na chwilę opuścić mieszkanie, żeby nikt obcy znowu mi go nie zabrał - zaczyna opowiadać swoją historię pani Anna (imię zmienione).
Zastrzega, że zrobiła wszystko zgodnie z prawem. Podpisała umowę z najemcami i zgłosiła ją do urzędu skarbowego. - Nie przyszło mi do głowy, aby sprawdzać w sieci, czy najemca właśnie nie wrzuca oferty sprzedaży mieszkania, które jest moją własnością i chce je sprzedać za grosze – denerwuje się w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl.
"Zamarłam. Wtedy zaczęły się moje kłopoty"
Nasza rozmówczyni podkreśla, że przez pierwsze kilka miesięcy współpraca z najemcami układała się bardzo dobrze. To była kobieta i mężczyzna, byli w związku. Terminowo płacili za najem, dbali o mieszkanie, nikt do nikogo nie miał żadnych zastrzeżeń.
– Byłam z nimi w stałym kontakcie. Minęło z pół roku i zauważyłam, że mają problem z pieniędzmi. Bywało, że brakowało im kilkaset złotych do czynszu. Zapaliła mi się ostrzegawcza lampka i postanowiłam wypowiedzieć im umowę z zachowaniem dwumiesięcznego okresu wypowiedzenia. Jak się dowiedzieli, że się z nimi żegnam, to zaczęli działać - relacjonuje pani Anna.
I wymienia, że najemcy zrobili zdjęcia mieszkania, wstawili ofertę do sieci. Szybko skontaktowała się z nimi agencja nieruchomości, która zaproponowała współpracę za procent od sprzedaży. Zgodzili się i tym samym dla kupującego uwiarygodnili proces. - O sposobie, w jaki działali, dowiedziałam się podczas procesu sądowego - rozkłada ręce nasza rozmówczyni.
O tym, że została zawarta umowa sprzedaży, dowiedziała się od osoby, która twierdziła, że mieszkania kupiła. Jak słyszymy, była to matka, która pod swoją opieką miała niepełnosprawne dziecko. Na to mieszkanie miała wydać wszystkie oszczędności. Pani Anna dostał od niej wiadomość z pytaniem, dlaczego nie przyszła na spotkanie w umówionym terminie i nie przekazała kluczy.
– Znalazła mnie w internecie, w mediach społecznościowych. Jeśli ta osoba nie była podstawiona i nie była częścią jakiejś większej szajki, to jest to dramat wszystkich stron. Ja zamarłam. Wtedy zaczęły się moje kłopoty. Szybko udałam się na policję, zgłosiłam zawiadomienie o możliwości popełniania przestępstwa i próbę wyłudzenia mieszkania. Z tym dokumentem udałam się do sądu, aby próbować zostawić jakiś ślad w księgach wieczystych, że coś jest nie tak. Bałam się, że kupujący będzie próbował sprzedać moje mieszkanie kolejnej osobie. Miałby do tego prawo, bo stał się jego właścicielem po wyjściu od notariusza. A wtedy sprawy byłyby zbyt skomplikowane, aby móc je odwrócić – wyjaśnia kobieta.
Podrobione dowody osobiste u notariusza
Jak doszło do sprzedaży? – dopytujemy. Pani Anna mówi nam, że najemcy już podpisując umowę na najem mieszkania posłużyli się podrobionymi dowodami osobistymi.
– Mieli moje dane, stworzyli partię dokumentów, które wykorzystali u notariusza - zaznacza.
Tłumaczy, że kiedy kupujemy jakąś nieruchomość, to notariusz ma obowiązek zweryfikowania na podstawie na dowodu osobistego, kim są osoby przystępujące do transakcji.
- Ktoś posługiwał się podrobionym dokumentem, gdzie figurowały moje dane. Wszystko się zgadzało, oprócz zdjęcia. Ludzie, którzy sprzedali moje mieszkanie, przyszli do notariusza z podrobionym plastikiem - stwierdza kobieta.
"Oddajemy coś, co warte jest majątek komuś, kogo nie znamy"
Nasza rozmówczyni mówi nam, że dziś nie kupiłaby mieszkania ot tak z ogłoszenia. - Jeśli widziałabym ciekawą ofertę w sieci, to poszłabym pod wskazany adres i zapukałabym do drzwi sąsiadów, w bloku, w którym chciałabym kupić mieszkanie. Zapytałabym ich, czy mogę zostawić swój numer telefonu, aby przekazali go do prawdziwego właściciela mieszkania. Wybór notariusza też jest kluczowy. Wszędzie gdzie mogę opowiadam o swojej historii i proszę, aby brać pod uwagę, że mogą wydarzyć się rzeczy, które się nigdy nikomu nie śniły - zwraca uwagę.
Jej zdaniem najem nieruchomości jest popularną, ale ryzykowną inwestycją. – Oddajemy coś, co warte jest majątek komuś, kogo nie znamy. Podpisujemy umowę, na podstawie której musimy płacić podatki, ale ta umowa, jak widać na moim przykładzie, nas w ogóle nie chroni. Właściwie jesteśmy pozostawieni samymi sobie w każdej sytuacji: ktoś wyłudzi mieszkanie, zniszczy je czy będzie dzikim lokatorem. W razie problemów musimy wyłożyć swoje pieniądze, szukać wybitnych prawników, aby dochodzić sprawiedliwości w sądach - uczula pani Anna.
Jednocześnie informuje, że decyzją prawomocnego wyroku sądu mieszkanie zostało jej zwrócone.
Przebrał się za kobietę, podrobił dokumenty i chciał sprzedać lokal
Inna historia jest z Poznania. Pod koniec 2024 roku poznańska policja przekazała, że na trzy miesiące do aresztu trafił 68-latek, który na początku listopada 2024 roku podszywał się za policjanta. Pokazał sfałszowaną legitymację policyjną i zawarł umowę na wynajem mieszkania na os. Kosmonautów w Poznaniu. W procederze posługiwał się również podrobionym dowodem osobistym.
Niespełna miesiąc później wykorzystał podrobiony dowód osobisty, przebierał się za kobietę, próbując upodobnić się do właścicielki mieszkania i w ten sposób chciał sprzedać nie należący do niego, wynajmowany lokal. Wcześniej wystawił ogłoszenie na popularnym portalu.
Jak wyjaśnia policja, sprawca spotkał się z agentem nieruchomości w celu dobicia targu. Czujny agent nie dał wiary oszustowi i postanowił porozmawiać z sąsiadami. Dzięki nim skontaktował się telefonicznie z prawdziwą właścicielką mieszkania.
"Mężczyzna, który próbował sprzedać nieswoje mieszkanie został doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszał m.in. zarzuty usiłowania oszustwa znacznej wartości, podszywania się pod inną osobę oraz posługiwania się podrobionymi dokumentami. Czynów tych dopuścił się w warunkach recydywy. Wcześniej wielokrotnie był karany za przestępstwa o podobnym charakterze. Decyzją sądu na wniosek prokuratury na trzy miesiące trafił do aresztu. Grozi mu do 15 lat pozbawienia wolności" - czytamy w komunikacie poznańskiej policji.
Izba Notarialna: wielkie wyzwanie dla notariuszy
Sławomir Wroński, rzecznik prasowy Izby Notarialnej w Gdańsku, w rozmowie z tvn24.pl zapewnia, że z każdym dniem ochrona nabywców i zbywców nieruchomości jest uszczelniana i poprawiana.
- Kiedyś mieliśmy księgi wieczyste w formie papierowej. Klienci przychodzili do notariusza z wypisami i w ten sposób potwierdzali, że są właścicielami nieruchomości. Dzisiaj mamy podgląd w księgi wieczyste w formie elektronicznej, co ułatwia weryfikację. Widzimy na bieżąco wszystkie wpisy, również te, które uniemożliwiają sprzedaż, na przykład przymusowe wpisy na hipotece Zakładu Ubezpieczeń Społecznych czy urzędu skarbowego - wymienia Wroński.
W opisywanej sytuacji w artykule jest historia osoby, która legitymuje się dokumentami, w których na pozór wszystko się zgadza: imię i nazwisko, numer PESEL, imiona rodziców, numer dowodu osobistego.
- I to jest problem. Jeśli ktoś zawodowo kradnie tożsamości, to pewnie bardzo łatwo jest w stanie zdobyć dane osobowe i wyprodukować takie dowody osobiste. Nie mamy urządzeń, które stwierdzają, czy są one fałszywe. Weryfikację elektronicznego dowodu przeprowadzamy na podstawie aplikacji, którą mam w telefonie i wtedy klienci skanują kod. Jeżeli została skradziona kompletnie cała baza danych, to jestem w stanie uwierzyć, że notariuszowi podczas weryfikacji wszystko wyskoczy prawidłowo. Precyzyjnie podrobione dokumenty to wielkie wyzwanie dla notariuszy - komentuje rzecznik Izby Notarialnej.
Zachęca, żeby w sytuacji, kiedy planujemy sprzedaż mieszkania, przepisanie nieruchomości, napisanie testamentu czy dokonanie innych czynności, przyjść do notariusza wcześniej po poradę.
- Możemy poprosić notariusza o sprawdzenie, czy są jakieś niepokojące zapisy w danej księdze wieczystej. Udzielamy bezpłatnych porad w całym kraju oraz raz do roku organizujemy Dni Otwarte Notariatu. Zdajemy sobie sprawę z coraz większych zagrożeń oraz pułapek czyhających na obywateli, dlatego prowadzimy akcje edukacyjne w szkołach czy wśród seniorów - dodaje Sławomir Wroński.
Fałszerstwa dokumentów
Asp. szt. Aleksandra Laskowska z Komendy Głównej Policji wyjaśnia, że "sytuacje, w których policja ma do czynienia z osobami posługującymi się takimi (sfałszowanymi - red.) dokumentami, są skrajnie różne".
- Od podstawowej czynności, jaką jest legitymowanie, po posługiwanie się sfałszowanym dowodem osobistym przy zawieraniu na przykład pożyczki czy umowy najmu mieszkania - tłumaczy.
Kto, w celu użycia za autentyczny, podrabia lub przerabia dokument lub takiego dokumentu jako autentycznego używa, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
- Nie jesteśmy w stanie podać, ile podrobionych dokumentów znajduje się "na rynku". Niemniej jednak w 2023 roku doszło do 13 233 fałszerstw kryminalnych (w tym dokumentów), natomiast w 2024 roku takich przestępstw odnotowano 13 659, co stanowi wzrost o 426 przypadków - dodaje.
Chcesz podzielić się ważnym tematem? Skontaktuj się z autorką tekstu: joanna.rubin@wbd.com
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Novikov Aleksey/Shutterstock