|

"Ludzie mówili mi, że wyglądam jak wąż"

Nie bójmy się pytać o to certyfikaty, tytuły zawodowe i nazwy preparatów. To ważne ze względów bezpieczeństwa
Nie bójmy się pytać o to certyfikaty, tytuły zawodowe i nazwy preparatów. To ważne ze względów bezpieczeństwa
Źródło: Shutterstock
To najbardziej niepokojące zjawisko; osoby bez przygotowania medycznego, często po weekendowych kursach, biorą do ręki igłę, laser i na nas eksperymentują - mówi w rozmowie z TVN24+ Agnieszka Lew-Mirska, lekarz medycyny estetycznej. A do tego są jeszcze zabiegi spod lady. - Jest to nielegalne i niebezpieczne - komentuje Karolina Seidel, adwokatka.Artykuł dostępny w subskrypcji

Popularne targowisko w Warszawie. Liczę - jest tu z dwadzieścia boksów kosmetycznych, jeden obok drugiego.

Niewielkie osiedle w Słupsku. Pięć bloków i trzy salony kosmetyczne - rzut beretem od siebie.

Ulica Strzeszyńska w Poznaniu - dziesięć salonów, kosmetycznych i kosmetologicznych. To dzielnica domków jednorodzinnych i nowych bloków, więc w okolicy jest kolejnych trzydzieści salonów.

Wyrastają jak grzyby po deszczu, a problem może być już przy malowaniu paznokci.

- Kumpela dała sobie pierwszy raz w życiu zrobić manikiur, bo szła na wesele. Od pięciu lat ma grzyba w jednym miejscu. Zarazili ją używanym pilnikiem i nie może tego wyleczyć. Takie upierdliwe to jest - opowiada pani Nadia.

- Można się nieźle nabrać na ładne reklamy miejsc, w których jest plaga niewyszkolonych osób. Im bardziej pompowany jest marketing, tym bardziej powinna się zapalić czerwona lampka. Te billboardy, te uśmiechy typu "one milion dollars", wciskają nam kit, jakich mało - denerwuje się.

A pani jakiś zabieg się nie udał? - Depilacja laserowa. Nie szło wytrzymać z bólu. Stany zapalne na całym ciele, po kilku tygodniach wybiły jeszcze plamy. Zapłaciłam za to dziewięć tysięcy złotych - mówi.

"Ludzie mówili mi, że wyglądam jak wąż"

Zobacz także: