Zyta Gilowska nie ukrywa niezadowoenia z decyzji Sejmu, który ustalił ulgę podatkową na każde dziecko na 1200 zł rocznie. Być może dlatego nie uwzględniła decyzji posłów w projekcie budżetu na 2008 rok, licząc, że zmieni ją Senat.
W pracach nad budżetem na 2008 rok ministerstwo finansów pominęło kilka punktów, jak choćby napływ unijnych funduszy. One jednak nie zmienią struktury wydatków państwowej kasy, przyczyniają się raczej do wzrostu PKB. Ten oszacowany został bardzo ostrożnie na poziomie 5,5 proc. rocznie, ale lepiej niedoszacować, niż przeszacowywać coś, czego jeszcze nie ma.
Jednak jest jedna rzecz w projekcie budżetu, a raczej jej brak, która zwraca uwagę ekspertów. Chodzi o ulgę prorodzinną, która zgodnie z wolą Sejmu miałaby wejść w życie od przyszłego roku i która pozwoli odliczyć od podatku nawet 1200 zł z uwagi na posiadane dziecko. To dwukrotnie więcej, niż zakładano wczęśniej.
- Jeśli taki stan rzeczy się utrzyma, to wpływ z racji podatków od osób fizycznych zmniejszy się dla całego sektora finansów publicznych o siedem mld zł w 2008 roku - powiedziała wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska. Dodała, że z tej kwoty nie wpłynęłoby wtedy bezpośrednio do budżetu prawie dwa mld zł, a wiec tyle o ile rząd obniżył planowany na 30 mld zł deficyt budżetowy.
Projekt ustawy trafi jeszcze w tym tygodniu pod obrady Senatu. Jeśli izba wyższa parlamentu nie zgodzi się z decyzją posłów, to ulga prorodzinna trafi znów do sejmowych komisji, a potem pod kolejne głosowanie. Większość ekonomistów, na czele z Zytą Gilowską, ma nadzieje, że Senat będzie chciał wrócić do rządowego pomysłu zakładąacego odpis na poziomie 572 zł rocznie. Jeśli tak się nie stanie, to dochody podatkowe państwa zmniejszą się o prawie dwa mld zł - o tyle samo, o ile wzrośnie kotwica budżetowa.
Zdaniem Gilowskiej jeśli decyzja Sejmu wejdzie w życie, to może opóźnić przyjęcie przez Polskę euro. - Jeżeli Senat nie zmieni ostatnich decyzji Sejmu, a szczególnie dubeltowej ulgi prorodzinnej, spowoduje to, że w 2009 roku nie będzie spełniać kryteriów konwergencji i nie będzie możliwe podjęcie rozmów z Unią w sprawie przyjęcia euro - powiedziała wicepremier.
Rząd deklarował, że w 2009 roku chce spełnić wszystkie kryteria w Maastricht tak, by móc rozpocząć rozmowy o dacie wejścia do strefy euro. Największy problem w tym zakresie stanowi deficyt sektora rządowego i samorządowego, który ma spaść poniżej unijnego limitu trzech proc. PKB dopiero w 2009 roku wobec 3,9 proc. w 2006 roku.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24