Czekają nas kolejne lata wzrostu gospodarczego, bezrobocie będzie spadać, wzrosną inwestycje - prognozuje Narodowy Bank Polski w opublikowanym w czwartek "Raporcie o inflacji. Lipiec 2007".
Kluczowe prognozy przedstawione przez NBP są zgodne z większością przewidywań - tłuste lata w Polsce jeszcze potrwają. Wzrost PKB w tym roku może wynieść 6,4 proc., a w kolejnych dwóch latach będzie zbliżony do 5,5 proc. Motorem rozwoju pozostaną konsumpcja oraz inwestycje.
- Utrzymaniu szybkiego wzrostu gospodarczego w Polsce będzie sprzyjać wysoka aktywność w gospodarce światowej, a przede wszystkim utrwalanie się ożywienia gospodarczego w strefie euro, które następuje w warunkach stabilnej inflacji - czytamy.
NBP prognozuje też, że w ostatnim kwartale 2009 roku stopa bezrobocia wyniesie ok. 8 proc. - Szybkiemu wzrostowi gospodarczemu towarzyszy silny wzrost zatrudnienia i spadek bezrobocia - stwierdzono w raporcie. Dynamika inwestycji ma wynieść ponad 20 proc. w 2007 r., a w kolejnych latach wyraźnie przekroczy 10 proc. Wzrostowi inwestycji sprzyjać będzie także napływ kapitału z zagranicy w formie inwestycji bezpośrednich i funduszy z UE.
Według NBP, w krótkim okresie niepewność dotycząca inflacji jest związana z kształtowaniem się cen żywności. Ceny żywności, ceny ropy oraz niepewność składnika losowego w równaniu inflacji netto nadal wpływają na niepewność projekcji, choć ich relatywne znaczenie maleje. Jednocześnie rośnie znaczenie niepewności związanej z kształtowaniem się czynników, które działają na inflację z pewnym opóźnieniem. Są to: deflator PKB, ceny importu i eksportu, kurs walutowy oraz zmienne opisujące rynek pracy. - Gdyby nie redukcja składki rentowej, średnioroczna inflacja w 2008 r. byłaby wyższa o 0,2 pkt. proc., a w 2009 r. - o 0,6 pkt. proc - powiedział dyrektor departamentu analiz makroekonomicznych i strukturalnych NBP, Adam Czyżewski. Według niego, redukcja składki rentowej ma istotny efekt dla inflacji, częściowo osłabi też presję na wzrost płac.
W tym miesiącu pracownicy zapłacą już o 3 pkt proc. mniej, a w styczniu ma składka ma spaść o kolejne 2 pkt. Przedsiębiorcy również będą płacić mniej - o 2 pkt proc. od stycznia. Kilkanaście miliardów złotych znajdzie się w kieszeniach konsumentów i przedsiębiorców zamiast w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
Oznacza to de facto, że budżet będzie musiał dofinansować fundusz. Analitycy NBP wskazują, że ten ubytek zmniejszy wydatki z budżetu, a tym samym presję inflacyjną. - Redukcja składki polega na tym, że pieniądze, które byłyby przeznaczone na transfery społeczne wydawane przez budżet, zostaną w sektorze prywatnym, który lepiej nimi gospodaruje - mówił Czyżewski. Jego zdaniem reforma wpłynie również na zmniejszenie żądań płacowych.
Po pierwsze, część pracowników może się zadowolić zafundowaną przez rząd "podwyżką" wynikającą z płacenia niższej składki i zrezygnować z walki o podwyżkę od pracodawcy. Po drugie, perspektywa wyższych zarobków mogłaby zachęcać do podjęcia pracy osoby nieaktywne na rynku. To zaś zwiększyłoby podaż pracowników, a wraz z tym ograniczyło ich siłę przetargową w sporach z pracodawcami.
Z raportu wynika, że wprawdzie nominalne płace brutto będą rosły bardzo szybko - o 7 proc. w tym roku i 7,5 proc. w 2008 r. Ale już w 2009 r. wzrost spowolni do 6,5 proc., między innymi ze względu na obniżkę składki.
Wielu ekonomistów rysuje jednak inny scenariusz. - Prognozy NBP są bardzo optymistyczne. W krótkim okresie obniżka składki wzmocni presję inflacyjną - uważa ekonomista BPH Michał Chyczewski. Jego zdaniem założenie, że wydatki z budżetu byłyby wyższe, gdyby rząd nie obniżył składki, jest tylko hipotezą. Wydatki bowiem i tak rosną bardzo szybko, szybciej niż produkt krajowy.
Poza tym pozostawienie pieniędzy w kieszeniach podatników wpłynie na wzrost konsumpcji, co może spowodować przyspieszenie inflacji. Taki argument prezentują również niektórzy członkowie Rady Polityki Pieniężnej.
Zdaniem Chyczewskiego błędne są także założenia, że dzięki niższej składce pracownicy zmniejszą żądania płacowe oraz że więcej nieaktywnych osób będzie poszukiwać pracy. - Ci, którzy są nieaktywni, najczęściej zarabialiby mało, więc zmniejszenie składki nie będzie dla nich żadną zachętą.
Źródło: PAP, Rzeczpospolita, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24