Rząd przyjął wstępny projekt budżetu na 2008 rok z deficytem 28,16 mld zł. Dochody mają wynieść 246,99 mld zł, a wydatki - 275,15 mld zł - poinformowała minister finansów Zyta Gilowska. Jako "mało wiarygodny" oceniają jednak ten projekt ekonomiści.
To na razie jest wstępny projekt. - Rząd nie wprowadził do niego żadnych zmian. Deficyt budżetowy jest taki, jak w przedłożeniu Ministerstwa Finansów, czyli wynosi 28,16 mld zł - powiedziała Suchocka-Roguska. Projekt trafi teraz do Komisji Trójstronnej. Do końca września rząd musi podjąć ostateczną decyzję w sprawie budżetu na przyszły rok.
Wiceminister zaznaczyła, że zgodnie z planowanym wykonaniem budżetu, tegoroczny deficyt wyniesie około 23 mld zł. - To przede wszystkim efekt dochodów większych od planu - powiedziała Suchocka-Roguska.
Te nadplanowe pieniądze to przede wszystkim przychody z prywatyzacji, które wyniosą 2,3 mld zł, z czego 1,7 mld zł trafi do budżetu. Projekt zakłada również na dwa mld dywidend ze spółek Skarbu Państwa. Dodatkowo na giełdę maja trafić również takie spółki jak Enea, Polska Grupa Energetyczna, Zakłady Azotowe w Tarnowie-Mościcach i w Kędzierzynie.
Prowizoryczny i niedoszacowany?
Jednak pierwsze komentarze ekspertów co do merytoryczności projektu są mało optymistyczne. Główny ekonomista Banku BPH Ryszard Petru uważa, że przyjęty przez rząd wstępny projekt budżetu na przyszły rok jest "mało wiarygodny". - Nie jest dla mnie zrozumiałe, skąd w ciągu trzech miesięcy rząd znalazł dodatkowe ponad cztery mld zł w dochodach, nie zmieniając parametrów makroekonomicznych. Należałoby wytłumaczyć, skąd te pieniądze się pojawiły - powiedział Petru. Jego zdaniem, projekt budżetu na 2008 rok nie uwzględnia przyjętej w ubiegłym tygodniu przez Sejm ulgi na dzieci. - Po ostatnich decyzjach Sejmu deficyt powinien wynosić 30-40 mld zł, a nie 28,16 mld zł - podkreślił. - Mam wrażenie, że to jest mało wiarygodny budżet - dodał Petru.
Podobnego zdania jest prof. Witold Orłowski z firmy audytorsko-doradczej PriceWaterhouseCoopers. - To nie jest budżet, który by groził katastrofą finansów publicznych. Biorąc pod uwagę sytuację gospodarczą kraju, projekt budżetu na 2008 r. powinien być znacznie lepszy, ten jest "przesadnie beztroski" - powiedział Orłowski. Dodał, że jego zdaniem głównym problemem jest dość gwałtowny wzrost potrzeb pożyczkowych państwa, co przy dobrzej koniunkturze gospodarczej jest dość lekkomyślne.
Może się uda
Jakkolwiek poprawność budżetu może budzić kontrowersje, to są szansę, że w uda się nie przekroczyć zaplanowanych wydatków. Nie są w nim uwzględnione np.: środku unijne, które, chociaż pośrednio, to również mają wpływ na państwową kasę. Rząd przyjął również dość ostrożne prognozy, jeśli chodzi o przyszłoroczny wzrost gospodarczy. Wobec założeń PKB będzie rosło w tempie 5,5 proc rośnie, jednak jak mówiła niedawno minister finansów Zyta Gilowska, może to być wciąż ponad sześć proc.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24