Choć Dania nie jest członkiem euro i nie planuje tego zmieniać, jej rząd chce wdrożyć jak najwięcej zasad z negocjowanego międzyrządowego paktu fiskalnego, a nie tylko podpisać nową umowę. Kopenhaga nie nalega, by uczestniczyć w spotkaniach państw eurolandu.
1 stycznia Dania objęła przewodnictwo w Radzie UE i jak zapewnia nowy, wybrany we wrześniu rząd socjaldemokratycznej premier Helle Thorning-Schmidt, chce "jak najbardziej zbliżyć się do UE". 70 proc. duńskiego eksportu trafia do Unii, a kurs duńskiej korony, w przeciwieństwie do złotego, jest związany z euro.
Duński rząd chce w największym możliwym stopniu uczestniczyć w pakcie fiskalnym i liczymy na poparcie większości (w duńskim parlamencie - red.) Nicolai Wammen, minister spraw europejskich
- Duński rząd chce w największym możliwym stopniu uczestniczyć w pakcie fiskalnym i liczymy na poparcie większości (w duńskim parlamencie - red.) - powiedział w Kopenhadze brukselskim dziennikarzom minister spraw europejskich Nicolai Wammen. Zastrzegł, że "nie ma jeszcze definitywnej decyzji, bo nie ma jeszcze ostatecznego projektu umowy", ale projekt, który jest na stole, jest dla Duńczyków "bardzo pozytywny". - Większość partii w Danii chce przyjęcia z paktu możliwie najwięcej. Prawdopodobnie nie będzie konieczne referendum, bo mamy sygnały z Brukseli, że opt-out [że nie trzeba przyjmować euro - red.] będzie zachowany - powiedział socjaldemokratyczny poseł Jens Joel.
Angażują się mimo opt-outu
Dania podobnie jak Polska nie należy do strefy euro, ale wraz z Wielką Brytanią ma stałe zwolnienie z obowiązku przyjęcia wspólnej waluty, tzw. opt-out. Mimo to duński rząd deklaruje wolę wstąpienia do nowego paktu fiskalnego oraz przyjęcia jego zasad.
Chodzi o zasady zwiększające dyscyplinę fiskalną, w tym obowiązek wpisania do konstytucji (lub równoważnych przepisów narodowych) nowej reguły wydatkowej, która zakłada, że roczny deficyt strukturalny nie przekracza 0,5 proc. nominalnego PKB. Za kontrolę jej wdrażania będzie odpowiadał Trybunał Sprawiedliwości UE. Kraje spoza strefy euro, które deklarują, że podpiszą nową umowę międzyrządową, będą musiały respektować jej zasady z dniem wejścia do strefy euro, chyba że same zdecydują się na to wcześniej - głosi projekt nowego traktatu.
Polska ma inne plany
Polska, jak zapowiedział już w grudniu minister finansów Jacek Rostowski, nie planuje wcześniejszego, przed wejściem do euro, przyjęcia nowych zasad, tłumacząc, że "na obecnym etapie analiz i negocjacji uważamy, że nasze krajowe reguły są bardziej elastyczne i lepiej dostosowane do naszych własnych potrzeb".
Za to rząd Danii - jak powiedział Wammen - chciałby zrezygnować z istniejących od lat 90. traktatowych zapisów zwalniających Danię z udziału we wspólnej polityce bezpieczeństwa i obrony oraz polityce azylowo-imigracyjnej. W tej sprawie niezbędne będą referenda, ale na razie nie wyznaczono ich dat.
Nie zrezygnują z korony
Nie ma natomiast mowy o rezygnacji Danii z opt-out z wstępowania do strefy euro. Przyjęcie wspólnej waluty wyklucza obowiązująca umowa koalicyjna trzech partii, z których Socjalistyczna Partia Ludowa jest absolutnie przeciw. Decyzja o przyjęciu euro musiałaby zapaść w referendum, a społeczne poparcie dla euro wynosi obecnie zaledwie 10-20 proc. w zależności od sondażu. - Już pierwszy projekt [paktu fiskalnego - red.] gwarantował, ze duński opt-out z euro będzie respektowany. To dla nas kwestia kluczowa - powiedział Wammen. O tym, czy także wstąpienie Danii do paktu będzie wymagało referendum, zadecyduje analiza prawna.
Większość partii w Danii chce przyjęcia z paktu możliwie najwięcej. Prawdopodobnie nie będzie konieczne referendum, bo mamy sygnały z Brukseli, że opt-out (że nie trzeba przyjmować euro - red.) będzie zachowany Jens Joel, socjaldemokratyczny poseł
- Jeśli przyjęcie umowy oznaczałaby oddanie pewnej suwerenności, to referendum jest potrzebne, a jeśli nie, to wystarczy poparcie parlamentu - wyjaśnił. Zastrzegł, że trzeba poczekać na ostateczny tekst, ale na podstawie aktualnego projektu wydaje się, że nie ma transferu kompetencji do Brukseli.
Duńczycy pasują, Polska naciska
Duńczycy nie nalegają w negocjacjach nad paktem fiskalnym, by w szczytach "17" mogli uczestniczyć także przywódcy państw UE spoza euro. Nalega na to Warszawa proponując dla nich status obserwatorów. Podobnie ministrowie finansów spoza "17" mieliby uczestniczyć bez prawa głosu w posiedzeniach eurogrupy. - Nie, nie mamy takiego życzenia, by wślizgiwać się na spotkania euro - powiedziała dziennikarzom we wtorek minister gospodarki Danii Margrethe Vestager. Przekonywała, że Dania chce być informowana, co się dzieje na spotkaniach euro, "ale pewne kwestie dotyczą tylko państw strefy euro i tak już jest". - Nie staniemy się państwem euro, uczestnicząc w spotkaniach - dodała.
Obecny projekt paktu fiskalnego zakłada, że szczyty samych tylko przywódców strefy euro miałyby się odbywać przynajmniej dwa razy w roku. Nie przewiduje obecności obserwatorów. Ponieważ Londyn zablokował zmianę traktatu UE, nowe zasady wzmacniania dyscypliny finansowej mają być wdrożone umową międzyrządową "17" oraz chętnych państw spoza strefy euro, które ostatecznie zdecydują się na jej podpisanie. Prezydent Francji Nicolas Sarkozy i kanclerz Niemiec Angela Merkel zapowiedzieli w poniedziałek w Berlinie, że 1 marca wynegocjowany dokument będzie gotowy do podpisu.
Źródło: PAP