Gazprom ograniczył dostawy gazu na Białoruś o 30 proc. od godz. 10 czasu moskiewskiego (8 czasu polskiego) - poinformował prezes rosyjskiego koncernu Aleksiej Miller. Gazprom twierdzi, że Białoruś ma zamiar podbierać gaz przesyłany dla europejskich odbiorćów.
- Białoruś nie podjęła żadnych działań, by spłacić dług, i od godz. 10 jest wprowadzone ograniczenie (dostaw gazu) w ilości 30 proc. na dobę, z dalszym ograniczeniem w zależności od zadłużenia - oznajmił Miller w telewizji Rossija 24.
Będą podbierać gaz dla Europy?
Już po telewizyjnej wypowiedzi prezesa na konferencji prasowej wystąpił rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprijanow, oświadczając, że Białoruś grozi podbieraniem gazu rosyjskiego przeznaczonego na eksport. Przez Białoruś jest transportowane 20 proc. dostaw rosyjskiego gazu dla Unii Europejskiej.
Jak powiedział Kuprianow, Gazprom otrzymał we wtorek rano list od I wicepremiera Białorusi Uładzimira Siemaszko, w którym napisano, że "w razie dalszego obniżania dostaw gazu na Białoruś zostaną podjęte działania związane z pobieraniem gazu z transportowego systemu tranzytowego w celu zaspokojenia potrzeb krajowej gospodarki Białorusi".
Już wczesniej prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zapewnił jednak, że jeśli Białoruś zacznie podbierać gaz przesyłany tranzytem na eksport, Gazprom "uczyni wszystko, co w jego mocy - możliwe i niemożliwe - żeby europejscy klienci nie ucierpieli". Zaznaczył, że strona rosyjska ma już gotowy plan działań na wypadek, jeśli Białoruś spełni swoje groźby. "Szykujemy także mechanizm monitoringu(...), żeby było jasne, kto to robi i kto dopuszcza się naruszeń".
Do Polski gaz płynie normalnie
Kuprijanow podkreślił, że w liście białoruskiego wicepremiera "nadal nie ma żadnych rzeczowych propozycji i zobowiązań dotyczących spłaty zakumulowanego długu strony białoruskiej". Wyraził tez przekonanie, że na obecnym etapie wyjście z powstałej sytuacji jest proste - "jak najszybsze spłacenie długu istniejącego w chwili obecnej, nie czekając, aż ze 192 mln dolarów zwiększy się on jeszcze bardziej, a jutro przypada kolejna płatność".
Polska jak dotąd nie odczuwa żadnych problemów w związku z wprowadzonymi przez Rosję ograniczeniami. Jak powiedziała Polskiemu Radiu rzecznik PGNiG Joanna Zakrzewska, z kierunku wschodniego otrzymujemy tyle gazu, ile wynika to z zamówień. - Nie ma żadnych problemów, gaz płynie do Polski normalnie - zapewniła Zakrzewska.
Spór o cenę
Moskwa szacuje zadłużenie Mińska na około 192 mln dolarów. Gazprom twierdzi, że jego białoruski partner, Biełtransgaz, w 2010 roku systematycznie łamie warunki umowy z 2006 roku. Płaci bowiem za surowiec według stawek z 2009 roku - 150 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Zgodnie zaś z kontraktem, w pierwszym kwartale 2010 roku miał płacić 169,22 USD, a w drugim - 184,8 dolarów.
Białoruś nie neguje długu wobec Rosji. Twierdzi jednak, że według stanu z 1 maja wynosił on 132,6 mln dolarów.
Po niepowodzeniu negocjacji w poniedziałek Gazprom ograniczył dostawy gazu na Białoruś o 15 proc.
Białoruski wicepremier Uładzimir Siemaszko zapewnił potem, że "Białoruś przewiduje uregulowanie swojego zadłużenia gazowego w ciągu dwóch najbliższych tygodni".
Rzecznik rosyjskiego koncernu Siergiej Kuprijanow oświadczył jednak, że Gazprom nie zamierza czekać. - Nikt nie będzie czekać dwóch tygodni. Następna ocena sytuacji zostanie dokonana na posiedzeniu sztabu operacyjnego Gazpromu (we wtorek) 22 czerwca o godz. 10 - zapowiedział.
Kilku wysokich rangą przedstawicieli władz białoruskich ostrzegało w ostatnich dniach, że znaczne ograniczenie dostaw rosyjskiego gazu mogłoby się odbić na Unii Europejskiej, gdyż 1/5 otrzymywanego przez nią rosyjskiego gazu jest transportowane przez Białoruś.
Biuro prasowe polskiego Ministerstwa Gospodarki zapewniło w poniedziałek, że dostawy gazu do Polski z kierunku wschodniego są realizowane zgodnie z planem. Także PGNiG twierdziło, że na razie nie ma zagrożenia, iż gaz będzie dostarczany w mniejszej ilości.