Jedną z ostatnich decyzji Zyty Gilowskiej na stanowisku ministra finansów było podpisanie nowej listy leków refundowanych. - Apelowałam, by tego nie robiła - powiedziała "Dziennikowi" nowa minister zdrowia Ewa Kopacz (PO).
Zaniepokojenie wzbudziła przede wszystkim znajdująca się na liście Iwabradyna - nowy lek na nadciśnienie koncernu Servier. Jak pisze dziennik, lek trafił do wykazu w ostatniej chwili. Do tej pory rzadko stosowany, a do tego drogi. Kopacz obawia się, że może to kosztować budżet gigantyczne pieniądze. Politycy PO zapowiadają zbadanie okoliczności powstawania listy. - Będę wnioskował o ustalenie okoliczności, w jakich powstała lista - mówi Władysław Sidorowicz, senator PO i były minister zdrowia.
Według "Dziennika" do spotkania przedstawicieli ministerstwa z przedstawicielami firmy farmaceutycznej doszło 7 listopada. Do gabinetu wiceministra Piechy, odpowiedzialnego za listę leków refundowanych weszły trzy osoby. Byli to Wiesław Likus, znany biznesmen z branży turystyczno-hotelarskiej, oraz dwóch przedstawicieli francuskiej firmy farmaceutycznej Servier. Wśród nich uznany za jednego z najbardziej wpływowych ludzi w Polsce dyrektor ds. medycznych tej firmy Robert Pachocki. - W środę Pachocki wpadł tylko na chwilę z nowym przedstawicielem firmy Servier - bagatelizuje sprawę zapytany o odwiedziny Piecha. Również Pachocki nie chciał się oficjalnie wypowiadać o spotkaniu. W przesłanym "Dziennikowi" oświadczeniu, napisał, że "firma Servier prowadzi w ramach obowiązującego prawa politykę informacyjną dotyczącą leku Iwabradyna w stosunku do wszystkich instytucji włączonych w proces ustalania list refundacyjnych".
Firma utrzymuje też, że temat Iwabradyny poruszono jedynie przy okazji. Ale to właśnie kilka godzin po spotkaniu minister Religa podpisał poprawioną listę leków refundowanych przygotowaną przez Piechę. Na liście była m.in. Iwabradyna. - Lista, która przyszła do nas na początku tygodnia, została w środę uzupełniona - przyznaje rzecznik ministerstwa finansów Jakub Lutyk. Potwierdza to również Zbigniew Religa. - Listę podpisałem w środę 7 listopada między 14 a 15 i dopiero wtedy dodaliśmy do niej Iwabradynę - powiedział.
Servier, jako producent Iwabradyny może liczyć na ogromne zyski po dopisaniu leku na listę. Choć m.in. konsultant ds. kardiologii Grzegorz Opolski zapewnia, że refundacja leku będzie kosztować tylko ok. 7 mln zł, eksperci Towarzystwa Farmakoekonomicznego uważają, że może być to znacznie więcej.
Źródło: "Dziennik", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24