Ponad pół roku temu zmorą wszystkich kierowców były astronomiczne ceny ropy. Przed pięcioma złotymi za litr benzyny uchronił nas, poza nielicznymi przypadkami, mocny złoty. Po kilku miesiącach spadków cen wywołanych taniejącą ropą, na stacjach znów zaczęło być coraz drożej - zauważa "Rzeczpospolita". Winny jest tracąca wartość polska waluta.
Choć od sierpnia cena baryłki ropy spadła ze 147 dol. do 40 i tanieje nadal, w związku z niepokojem o nasilanie się globalnego spowolnienia, to tylko w tym roku benzyna na polskich stacjach zdrożała nawet o 17 proc.
W Niemczech czy W. Brytanii skok cen jest o połowę niższy. Polscy kierowcy płacą ekstra za mocno tracącego ostatnio złotego, który z tygodnia na tydzień podnosi cenę benzyny o 8 – 10 groszy.
Od giełdy przez kantor na stację
Obecnie za litr najpopularniejszej eurosuper 95 w niektórych regionach kraju trzeba zapłacić prawie 4 zł, a średnia w kraju to 3,88 – 3,9 zł. Jeszcze w pierwszym tygodniu stycznia była o 54 – 56 groszy tańsza. Olej napędowy za sprawą niższej stawki podatkowej drożeje nieco wolniej i kosztuje teraz średnio 3,65 zł, czyli o ok. 30 groszy drożej niż na początku 2009 roku.
Bo chociaż ceny paliwa za granicą spadają, to polskie rafinerie, kalkulując swoje cenniki, uwzględniają aktualny kurs euro i dolara. Zatem jeśli ta waluta zdrożeje o np. 10 gr, to ceny hurtowe paliwa idą w górę o 3 – 4 gr (zależnie od notowań giełdowych). Właśnie z powodu słabości polskiej waluty wzrost cen na stacjach od początku roku jest wyższy niż w Niemczech czy Wielkiej Brytanii.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu