Jest mała ochrona praw osób w wieku przed emeryturą. Większość z nas musi zagryźć zęby i jakoś do niej dobić - opowiada w rozmowie z TVN24 Biznes wciąż aktywna zawodowo 60-letnia Ewa Krysztofiak. Z kolei Elżbieta Malik straciła pracę w wieku 58 lat i szuka zatrudnienia. - Wierzę, że rynek pracy dla osób dojrzałych istnieje choćby dlatego, że młodzi pewnych prac nie chcą wykonywać - mówi.
Ma 58 lat, pracę straciła w czerwcu tego roku, do dziś jest bez zatrudnienia, brakuje jej dwóch lat do emerytury. - W ciągu ostatnich miesięcy oczywiście szukałam pracy, tak jak umiałam. Ostatni raz zmieniałam pracę dziewięć lat temu, zawsze ktoś mi ją proponował. Tak więc samodzielnie, aktywnie szukałam jej w latach 90. ubiegłego wieku - stwierdza Elżbieta Malik w rozmowie z TVN24 Biznes.
Dziś widzi, że wiek robi swoje i nie jest łatwo zainteresować pracodawcę. - Wysłałam CV do szkoły podstawowej, w której na zastępstwo potrzebna była sekretarka. Szukano jej od kilku miesięcy, na zastępstwo. Pomyślałam, że to oferta w sam raz dla mnie, ale mimo że napisałam, zadzwoniłam, to nikt nie odpowiedział – wspomina.
Mówi też, że w mediach społecznościowych przeczytała historię kobiety po 50-tce z Warszawy, którą zwolniono z pracy. – W stolicy, gdzie możliwości są niby większe, nikt nie chciał jej zatrudnić, więc założyła firmę. Kilka tygodni temu zauważyłam z kolei, że na jednej z konferencji w agendzie był temat o tym, jak kobiety w wieku 50 plus mogą stać się widoczne na rynku pracy. Coś jest na rzeczy, ten problem wydaje się bardzo złożony – podkreśla.
Czy są "starzy i niepotrzebni"?
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w Polsce żyje ponad 37 milionów Polaków, w tym w przedziale wiekowym 50-54 lata jest nas ponad 2,3 miliona, w przedziale 55-59 lat - ponad 2,2 miliona, a w przedziale 60-64 lata - ponad 2,4 miliona.
Jak wygląda rynek pracy dla osób w wieku przed i emerytalnym? - Jak nie szukałam pracy, to - czytając raporty wielu pracodawców - wydawało mi się, że mają oni bardzo duże zrozumienie dla osób w wieku 50 plus. W praktyce widzę, że jednak trzeba się naszukać, aby znaleźć firmę, która jest taka, jak deklaruje o sobie na zewnątrz - stwierdza Elżbieta Malik.
Tłumaczy, że ci, którzy są w wieku przedemerytalnym, mają poczucie, że mogą jeszcze wiele zaoferować. - Dlatego tak przeżywają nagły brak pracy, bo jeszcze są silni, pomysłowi, kreatywni. Z wiekiem też często nabywamy spokoju, wiedzy i życiowego ugruntowania. Emerytura kojarzy mi się z maturą, a nie z tym, że jesteśmy starzy i niepotrzebni.
Opowiadając swoją historię, zaznacza, że kilka razy w życiu nie tylko zmieniała pracę, ale i zawody.
- Skończyłam polonistykę, byłam nauczycielem sześć lat. Zrezygnowałam i przeszłam do firmy cukierniczej, gdzie zajęłam się promocją i marketingiem. Później pracowałam w dziale kultury, w urzędzie miasta. Szłam dalej po kolejne doświadczenia, na przykład jako kierownik biura europosła. Po pięciu latach przeszłam do fundacji, gdzie przepracowałam kolejne siedem lat - opisuje swoją doświadczenia zawodowe.
To nie są jej jedynie zainteresowania. Od klasy maturalnej zajmuje się propagowaniem międzynarodowego języka esperanto. - Od lat osiemdziesiątych organizuję w Poznaniu międzynarodowe imprezy esperanckie. Jestem też entuzjastką zielonej żywności oraz apiterapii (to dziedzina medycyny alternatywnej, zajmująca się leczeniem i profilaktyką problemów zdrowotnych za pomocą produktów pszczelich), bo mój ojciec i dziadek byli pszczelarzami. Propaguję aromaterapię. Szeroka wiedza bardzo mi pomaga w życiu, w codziennym funkcjonowaniu, ale czy jest ona doceniana w biznesie? - zastanawia się.
Z jej obserwacji wynika, że pracodawcy potrzebują konkretnych umiejętności, skutecznych pracowników, którzy efektywnie realizują cele biznesowe. Jednocześnie ocenia, że i ona potrafi je realizować. - Szukam miejsca, gdzie mogę być przydatna i wykorzystać swoje szerokie doświadczenie do realizacji celów. Wierzę, że rynek pracy dla osób dojrzałych istnieje choćby dlatego, że młodzi pewnych prac nie chcą wykonywać - stwierdza podając przykład, że w szkołach jest coraz więcej nauczycieli w wieku 50 plus.
Trzeba jakoś dobić do emerytury
Rozmawiamy również z Ewą Krysztofiak, która przeszła na emeryturę w lutym tego roku w wieku 60 lat. Jednocześnie wciąż pracuje w dużej firmie logistycznej, zajmuje się ubezpieczeniami ładunków w transporcie drogowym i morskim.
- W styczniu napisałam do przełożonych maila z podziękowaniem za piętnaście lat pracy. Poinformowałam, że przechodzę od lutego na emeryturę, ale jednocześnie wyrażam chęć pozostania w firmie. Miałam ogromny niepokój, ale na drugi dzień dostałam odpowiedź od szefostwa, że są otwarci na kontynuowanie współpracy. Byłam mile zaskoczona – opowiada.
Dlaczego więc poczuła niepokój? Jej zdaniem dziś firmy głównie bazują na młodych ludziach i nie bardzo doceniają wieloletnie doświadczenie starszych pracowników.
- Warto te światy łączyć, bo na przykład osoby w wieku 50 lat mają zazwyczaj poukładane życie osobiste, odchowane dzieci. Chcą pracować przynajmniej do emerytury i dają z siebie wszystko. Sama jestem pracownikiem, na którym można polegać – zaznacza.
Wymieniając się refleksjami z innymi dojrzałymi pracownikami wskazuje, że problem dyskryminacji wiekowej na rynku pracy jest zauważalny. - Starsi pracownicy boją się chorować, bo na ich miejsce jest nawet nie wiadomo ilu młodych. Zasiłek przedemerytalny jest nędzny, jest też mała ochrona praw osób w wieku przed emeryturą. To wszystko skutkuje tym, że jak ktoś choruje, to i tak idzie do pracy, robi nadgodziny, a później jest zmęczenie, frustracja. Zagryza się zęby i trzeba jakoś dobić do tej emerytury. Nędznej nieraz, ale trzeba – opowiada.
Planuje zostać w pracy jak najdłużej. – Niedługo mam rozmowę z moja szefową, która zaznacza, że nie chce mnie puścić. Bardzo dobrze nam się razem pracuje. Czuję, że bez tej pracy byłaby pustka. Miałabym co robić, bo mam wnuki. Ale ile możesz zajmować się dziećmi? Chcę być aktywna, dopóki mogę. Mam marzenia do spełnienia, wiosną lecę na Maltę, a jesienią do Stanów Zjednoczonych, no i ciągle rozbudowuje swój domek na działce – zdradza.
Na działce mieszka już trzeci rok. - Do rozbudowy dwudziestometrowego domku zmobilizowała mnie niepewność finansowa i to, co może się wydarzyć z emeryturą. Los płata figle, a ja wcześniej wynajmowałam mieszkanie. Zadałam sobie jednak pytanie: Ups, a co jeśli z emerytury nie dam rady opłacić czynszu? Zawsze odkładałam pieniądze, miałam zaskórniaki. Zainwestowałam je w działkę i mam poczucie samodzielności, wolności i niezależności - słyszę od Ewy Krysztofiak.
Systemowe wsparcie. "Inaczej rynek sobie nie poradzi"
Według Oskara Sobolewskiego, eksperta emerytalnego i rynku pracy w HRK Payroll Consulting biorąc pod uwagę aktualną sytuację demograficzną, to dzisiaj rynek pracy dla osób dojrzałych jest lepszy niż jeszcze kilka lat temu. Wynika to z tego, że w ogóle ludzi na rynku pracy jest coraz mniej. - I to jest szansa dla osób starszych, bo mogą wypełnić lukę. Jednak wciąż są branże, w których nie są oni mile widziani przez pracodawców, na przykład tam, gdzie istotna jest siła fizyczna - zauważa.
- Trudna sytuacja jest wtedy, kiedy w danym regionie zamyka się jakiś duży zakład produkcyjny. Czasami to jedyny pracodawca w najbliższej okolicy i ci, którzy są w wieku około emerytalnym mają dużo mniejsze szanse na zdobycie pracy. W tym samym momencie jest więcej chętnych, i to młodszych czy mobilniejszych - wyjaśnia.
Na taki ruch pod koniec maja 2023 roku zdecydował się na przykład koncern Scania, który zamknie fabryki nadwozi autobusów w Słupsku w pierwszym kwartale 2024 roku. Jak poinformowała firma w komunikacie, pracę ma stracić 847 osób. Z kolei na początku roku 2023 zakończyła działalność istniejąca od niemal 200 lat fabryka porcelany Krzysztof z Wałbrzycha. Firma podjęła decyzję o zwolnieniach grupowych ze względu na sytuację na rynku gazu, bo w 2022 roku ceny wzrosły o 900 procent.
Czytaj więcej: Gigant zamknie fabrykę w Polsce. "Skala skutków będzie ogromna", ministerstwo odpowiada
Ekspert jest zdania, że w związku z tym, że osób w wieku 50 plus będzie przybywało, to powinny powstawać dla nich specjalne programy systemowego wsparcia, bo "inaczej rynek sobie nie poradzi".
Jakie więc rozwiązania wspierają pracę osób w wieku 50 plus? - Elastyczność zatrudnienia, czyli na przykład zmniejszenie wysokości etatu przy jednoczesnym pozostawieniu wynagrodzenia - podaje przykład.
- Ale też chodzi o ułatwienia dla pracodawców, aby opłacało się im zatrudniać osoby w wieku emerytalnym. To też pewnego rodzaju odpowiedzialność społeczna. Za chwilę będzie duży problem. Rynek pracy jest opuszczany przez liczne roczniki i po prostu zostaniemy bez rąk do pracy. Będziemy musieli szeroko otworzyć się na pracowników z zagranicy - prognozuje Sobolewski.
Zmiany na rynku pracy. "Nasze kwalifikacje mogą być nikomu niepotrzebne"
Prof. dr hab. Marek Góra, ekonomista specjalizujący się w ekonomii pracy i systemach emerytalnych oraz wykładowca w Szkoły Głównej Handlowej, w naszej rozmowie również podkreśla, że młodych roczników wchodzących na rynek pracy jest mniej i trzeba uzupełnić tę lukę osobami bardziej dojrzałymi.
- Rynek się poprawia, ale w dalszym ciągu nie jest jednak łatwo znaleźć pracę. Ludzie od dziesiątków lat w uzasadniony sposób nie przygotowali się do tego, aby pracować dłużej. Nie wiedzieli, że ich kariery zawodowe będą poszarpane tak, jak to jest w tej chwili - ocenia.
Wyjaśnia, że kwalifikacje zawodowe w dzisiejszym świecie są aktualne krótko. Ktoś uczył się w szkole języka rosyjskiego, a teraz oknem na świat jest angielski. Ktoś zapisywał notatki w zeszycie, a dziś wymagana jest zaawansowana obsługa systemów komputerowych.
- W poprzednich pokoleniach jak ktoś zdobył swój zawód na początku życia zawodowego, to mógł wytrwać w nim do końca. A dzisiaj się tak nie da. Nasze kwalifikacje mogą po czasie być nikomu niepotrzebne. To też sygnał dla młodych ludzi, aby nie iść taką samą drogą jak ich rodzice, bo w przyszłości wiek emerytalny będzie wyższy i nie ma od tego ucieczki - zaznacza.
Przykładem jest Francja, w której po rządowych reformach wiek emerytalny jest stopniowo podnoszony do 64 lat; obecnie wynosi 62. Wzbudziło to na początku roku falę protestów.
Socjolożka: jesteśmy zafascynowali młodością
Dr Joanna Heidtman, socjolożka, dzieli się w naszej rozmowie, że nie jest dla niej zrozumiałe pozbywanie się z rynku pracy osób dojrzałych. - Nie będąc już tak zaabsorbowani stresami życia rodzinnego potrafią być znakomitymi pracownikami, czasem bardziej zaangażowanymi niż inni. Mają mniej własnych ambicji, bo ich ścieżka zawodowa jest już jakoś spełniona, a bardziej mogą i chcą się skupić na klientach, zadaniach, a także relacjach - ocenia.
- Dlaczego w wielu krajach Europy, kiedy idę do restauracji, obsługują mnie osoby w wieku 50 plus, a u nas niemal jedynie młodzi ludzie? - pyta. - Mam wrażeniem, że oprócz jakichś trendów kulturowych, jesteśmy zafascynowali młodością jakoś lękowo. Próbujemy usunąć z naszej świadomości, że się starzejemy. Nie chciałabym myśleć, że życie zawodowe kończy się po czterdziestce.
Według niej, dziś funkcjonuje filozofia "wszystko albo nic". - Czyli albo jako młodzi pracujemy po 16 godzin bez życia prywatnego, albo jesteśmy poza rynkiem pracy mając 50 czy 60 lat. I co wtedy? Mamy już tylko zajmować się dziećmi, wnukami, ogródkiem i grą w szachy? - zastanawia się.
Stwierdza, że jest to zupełnie nieadekwatne w stosunku do psychologii cyklu życia człowieka, ale także w stosunku do obecnej sytuacji socjodemograficznej, bo "żyjemy coraz dłużej, jesteśmy bardziej sprawni i świadomi, a co więcej, osób po 50-tce czy 60-tce w społeczeństwie przybywa".
Tłumaczy, że praca nie tylko daje środki do życia, a wpływa na poczucie własnej wartości. - Pracując czujesz się przydatna. Znając się na czymś, "robiąc coś", masz poczucie sprawstwa, znaczenia, kompetencji, a co za tym idzie poczucia własnej wartości. Dodatkowo, w większości branż i zawodów realizujemy nasze zadania z innymi ludźmi, czy to ze współpracownikami, czy z klientami. Mamy więc też jakieś relacje, czasem mini-społeczność, do której należymy. A poczucie przynależności, to także jedna z ważniejszych ludzkich potrzeb - zaznacza socjolożka.
Źródło: TVN24 Biznes