Żeby utrzymać się na powierzchni, to trzeba szczerze sobie powiedzieć, że szanse mają osoby przedsiębiorcze. Dla innych może być ciężko - mówi w rozmowie z TVN24 Biznes Joanna Zimna, emerytka prowadząca fundację "Nasza Arka". - Główną rzeczą, która wymusi na pracodawcach właściwe warunki zatrudnienia osób dojrzałych, będzie brak ludzi do pracy w młodszym wieku - przyznaje ekonomista, profesor Witold Orłowski.
63-letnia Joanna Zimna przeszła na emeryturę dopiero rok temu, mimo że polskie prawo przewiduje, że mogłaby to zrobić już w wieku 60 lat. Jednocześnie wciąż jest aktywna zawodowo, bo w 2000 roku założyła w wielkopolskiej wsi Turowo fundację "Nasza Arka", dzienny dom pobytu dla seniorów, który również zajmuje się opieką pielęgnacyjną osób starszych w ich domach. Do niedawna równolegle prowadziła też zakład kamieniarski.
- "Nasza Arka" działa w ramach ekonomii społecznej. W skład personelu wchodzi dziesięciu pracowników, którzy by pracy ot tak, od ręki nie dostali. Są wykluczeni społecznie. Chce pani wiedzieć, dlaczego trudno jest im o pracę? - pyta w rozmowie z TVN24 Biznes.
Odpowiada, że w Turowie nie ma żadnego przedsiębiorstwa. Nie ma też autobusu do najbliższych miast, do Pniew, do Szamotuł, gdzie są jakieś oferty pracy. - Mieszkańcy wsi mają dzieci, każde trzeba o innej godzinie zaprowadzić do przedszkola, albo odebrać ze szkoły. Dlatego istotny jest elastyczny czas pracy dla takich osób. Może też taki warto byłoby wprowadzić dla osób w wieku dojrzałym? - zaznacza.
- Mnie życie nie pieściło i wiem, co to znaczy być gorszej kategorii. Stworzyłam pracownikom możliwość pracy w luźnych godzinach i to na pół etatu. Sami ustalamy zakres działań. Dostosowujemy go do naszych możliwości. No i są z naszej wsi, więc nie tracą pieniędzy na dojazdy - relacjonuje.
Rynek pracy dla osób starszych. "Nikt nie dzwonił"
Oceniając rynek pracy dla osób starszych, mówi, że ważna jest pokora i realne spojrzenie na sytuację. - Żeby utrzymać się na powierzchni, to trzeba szczerze sobie powiedzieć, że szanse mają osoby przedsiębiorcze. Dla innych może być ciężko - stwierdza.
Szefowa fundacji ma przydomowy ogródek, którym mogłaby się zajmować na emeryturze, ale jak zaznacza "jest zodiakalną lwicą, która jest zawsze tam, gdzie się coś dzieje, gdzie jest potrzebna". Pomysł na budowanie lokalnego przedsiębiorstwa, dającego możliwość zatrudnienia osób z różnym doświadczeniem wynikał z inspiracji od Barbary Sadowskiej z Fundacji Pomocy Wzajemnej "Barka", ale też jej osobistej dewizy życiowej, że "praca w każdym wieku jest lekarstwem na wszystko". Ona sama ma za sobą trudne w tej kwestii doświadczenia.
Pierwsze widmo bezrobocia Joanna Zimna przeżyła w wieku 44 lat, bo została zwolniona po 10 latach pracy w administracji, w zakładzie pracy chronionej na terenie gminy Tarnowo Podgórne.
- Wtedy dobrą pracę można było dostać dzięki protekcji. Byłam na wielu miłych rozmowach kwalifikacyjnych, ale potem się okazywało, że nikt nie dzwonił. Nie ma co ukrywać: jestem rocznik sześćdziesiąty i nie do końca miałam predyspozycje do takich nowości, jak biegła obsługa komputera czy znajomość języka angielskiego. Jestem z pokolenia, który uczył się w szkole języka rosyjskiego - podkreśla.
Według niej nie miała wartości dla przedsiębiorców. - Doświadczenie życiowe to i owszem, ale bez papieru potwierdzającego kwalifikacje. Pół roku byłam bez pracy. Był to dla mnie okres nieciekawy - ocenia i dodaje, że "człowiek traci grunt pod nogami, czuje się gorszy, taki drugiej kategorii". - To była moja porażka życiowa. Zastanawiałam się, co teraz będzie? - dzieli się.
W tamtym okresie znalazła pracę dzięki córce, która wysłała jej CV na stanowisko asystentki zarządu do firmy z ogłoszenia. Dodała od siebie kilka słów o mamie: że szybko się uczy, że jest zdeterminowana, rzutka i że naprawdę chce pracować.
- To chyba ich ujęło, bo zaproszono mnie na rozmowę. Ogromnie przeżywałam tę sytuację. Starałam się gustownie ubrać, poczytałam o tym przedsiębiorstwie, żeby wiedzieć, gdzie trafiłam. Szczęście było takie, że spotkałam się z panią, która była w moim wieku i przypadłyśmy sobie do gustu. Okazało się, że to będzie moja szefowa, bo zostałam zaproszona do pracy. To był przepiękny moment - wspomina.
W nowym miejscu pracy przepracowała siedem lat. - Tam nauczyłam się wszystkiego. Rozwinęłam skrzydła, obdarzono mnie dużym kredytem zaufania. Mogłam jeździć do Warszawy na szkolenia, chodziłam na lekcje języka angielskiego - wymienia.
Jednak w firmie zmienił się skład zarządu i okazało się, że, jak tłumaczy Joanna Zimna, "stara ekipa musiała odejść".
- Byłam zatrudniona na kontrakt, na działalność gospodarczą, której nie zawiesiłam, jak straciłam tę pracę. Za to doszłam do porozumienia z nowym szefem firmy, że odchodząc mogę wykorzystać kontakty, które nawiązałam tam z Chinami. Wyraził na to zgodę. Dołączyłam do mojego życiowego partnera i przeprowadziliśmy firmę kamieniarską - relacjonuje.
W wieku 51 lat Joanna Zimna rozpoczęła nowy projekt zawodowy. - Z kiepskim językiem angielskim, ale przy pomocy translatora rozwinęłam współpracę z Chińczykami na okoliczność ściągnięcia dwóch kontenerów nagrobków granitowych - wspomina.
- Gdy miałam 62 lata, to wciąż nie korzystałam z emerytury. Zakład Ubezpieczeń Społecznych bardzo mnie kochał, bo odprowadzałam składki. Lat przybywało, sił ubywało i przyszedł jednak na mnie czas, było nam za ciężko. W kamieniarstwie to jest przede wszystkim fizyczna praca. Przeszłam na emeryturę, ale wciąż pracuję na pół etatu w fundacji "Nasza Arka". Gdyby ktoś mi teraz zabrał tę pracę i powiedział, że mam żyć sobie z emerytury, to czułabym jakby mi wydarł połowę serca - opisuje Joanna Zimna.
Orłowski: emerytury będą niskie
Eksperci alarmują, że populacja Polski się kurczy, a społeczeństwo starzeje. Jednocześnie coraz więcej emerytów dorabia. Z danych ZUS wynika, że na koniec 2022 r. liczba pracujących emerytów wyniosła 826 tys. i była większa o 52 proc. od liczby pracujących emerytów na koniec 2011 r. (541,9 tys.) i o 44 proc. większa od liczby pracujących emerytów na koniec 2015 r. (575,4 tys.) Między rokiem 2011 a 2022 udział pracujących emerytów w relacji do emerytów otrzymujących świadczenie wypłacane z ZUS zwiększył się z 10,9 proc. do 13,5 proc.
W prognozach ZUS przewiduje, że na 1000 osób w wieku produkcyjnym w 2023 roku ma przypadać około 390 osób w wieku poprodukcyjnym, czyli w uproszczeniu emerytów. W 2061 roku liczba ta podskoczy do 806 osób, zaś w 2080 roku - aż 839 osób.
- Musimy się przyzwyczaić, że wśród nas będzie coraz więcej osób w wieku senioralnym - mówi w rozmowie z TVN24 Biznes prof. Witold Orłowski, ekonomista związany z Akademią Finansów i Biznesu Vistula. Były szef zespołu doradców ekonomicznych Prezydenta RP.
Jak mówi, "dzisiaj to jest ponad 20 procent, zaraz (będzie) 30 procent. Pewnie za kolejne dwadzieścia lat w społeczeństwie będzie i połowę tych, którzy obecnie są uważani za seniorów".
GUS w raportach u ludności wskazuje, że Polska, dla której prognozy ludnościowe są obecnie niesprzyjające, będzie musiała zmierzyć się ze wszystkimi problemami wynikającymi z niekorzystnych trendów demograficznych.
- Chodzi na przykład o to, że starsi ludzie nie będą w stanie się utrzymać na przyzwoitym poziomie, nie wystarczy składek od tych, którzy obecnie pracują. Będziemy w sytuacji, że osób pobierających emeryturę będzie więcej niż pracujących. To oznacza, że emerytury będą niskie - dodaje prof. Orłowski.
Tłumaczy, że aby emeryci mogli mieć godne życie, będą musieli szukać dodatkowego dochodu. - Będą zmuszeni do tego, żeby pracować dłużej i to niezależnie od tego, czy rządzący obniżą formalny wiek emerytalny. Nawet jeśli będzie można przejść na wcześniejszą emeryturę, to nie da się z niej wyżyć - ocenia.
Pytamy więc, czy rynek pracy jest na to przygotowany i jak firmy podchodzą do osób starszych. - Nie dziwi mnie to, że szybciej ktoś otworzy własną działalność gospodarczą niż zostanie zatrudniony na etat - odpowiada Orłowski.
- Główną rzeczą, która wymusi na pracodawcach właściwe warunki zatrudnienia ludzi dojrzałych, to będzie brak ludzi młodych do pracy. Dzisiaj pracodawcy żyją przeświadczeniem, że aktualnie jest trudno znaleźć pracowników, ale jednocześnie myślą, że ten koszmar za rok minie. Tak się nie stanie. Będziemy mieć chroniczny problem z ludźmi do pracy - dodaje.
"Aktywność ekonomiczna trzyma nas przy życiu"
Prof. Marek Góra, ekonomista specjalizujący się w ekonomii pracy i systemach emerytalnych oraz wykładowca w Szkole Głównej Handlowej, zwraca uwagę w naszej rozmowie na kolejny ważny obszar. - To istotny element tej układanki, żeby zadbać o to, aby nie stać się starym za szybko. Przejście na emeryturę to pogłębia. Emeryci są silni politycznie, bo wrzucają kartki wyborcze, ale są już na marginesie życia zawodowego i to przyspiesza starzenie. Aktywność ekonomiczna, nawet jak nie lubimy porannego wstawania czy szefa, to mimo wszystko trzyma nas przy życiu - stwierdza.
W rekomendacji strategicznej dla rządu i samorządów przygotowanej przez twórców badania "PolSenior2 – Badanie poszczególnych obszarów stanu zdrowia osób starszych, w tym jakości życia związanej ze zdrowiem" zaznaczono, że "niezależnie od ustawowej granicy wieku emerytalnego i partykularnych zmian w polityce emerytalnej należy stworzyć starszym pracownikom atrakcyjne możliwości kontynuowania zatrudnienia po przekroczeniu wieku emerytalnego".
Napisano, że podmioty polityki rynku pracy oraz polityki oświatowej powinny stworzyć atrakcyjne możliwości kontynuowania pracy zawodowej po osiągnięciu wieku emerytalnego. Wymaga to między innymi wprowadzenia rozwiązań finansowych motywujących pracodawców do zatrudniania starszych pracowników, jak również większej elastyczności, w tym pracy w niepełnym wymiarze czasu oraz zasad dzielenia się pracą.
Czy polski senior jest skazany na biedę?
Jest pytanie, czy młodą osobę powinny dziś interesować kwestie zmian na rynku pracy i tworzenie rozwiązań wspierających pracę osób starszych? Tak, bo później sami z tych rozwiązań skorzystają. Jeden z twórców wcześniej przytaczanej rekomendacji, prof. Piotr Błędowski z SGH, specjalista z dziedziny gerontologii społecznej, został przez tvn24.pl zapytany w październiku 2022 roku, czy polski senior jest skazany na biedę?
- Sądzę, że bardziej zagrożone ubóstwem, ze względu na spodziewane bardzo niskie świadczenia emerytalne w przyszłości, są raczej kolejne pokolenia - odpowiedział.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock