Ponad 10 tysięcy policjantów i żandarmów, w tym 3,5 tysiąca funkcjonariuszy w samym Paryżu, zostanie zmobilizowanych w czwartek w celu nadzorowania strajków przeciwko reformie emerytalnej - ogłosił w środę szef MSW Francji Gerald Darmanin w wywiadzie dla radia RTL. Minister transportu Clement Beaune przewiduje "piekielny czwartek".
Zadaniem funkcjonariuszy będzie zapewnienie bezpieczeństwa demonstracji - powiedział Darmanin, dodając, że władze oczekują, iż w Paryżu na protestach pojawi się "kilka tysięcy ludzi, którzy mogą być agresywni". Również z tego powodu od środy będą odbywały się kontrole na wjazdach do stolicy kraju oraz do regionu paryskiego.
Protesty w kilku miastach Francji
Według danych francuskiego wywiadu, cytowanego przez serwis informacyjny France Inter, kilkaset tysięcy demonstrantów planuje przemarsze w całym kraju, w tym kilkadziesiąt tysięcy osób ma się zebrać w samym Paryżu. Wywiad uważa, że wśród protestujących znajdą się "radykalne elementy", głównie z ultralewicy, w takich miastach jak Paryż, Rennes, Nantes, Limoges czy Brest.
Lider związku zawodowego CGT Philippe Martinez wezwał w środę do kontynuowania akcji strajkowej po czwartkowych demonstracjach "gdziekolwiek będzie to możliwe". To francuski rząd wywołał strajki, ponieważ zapowiedział reformę, "która sprawi, że każdy będzie pracować dwa lata dłużej" - powiedział we francuskim kanale telewizji publicznej France 2. Wcześniej Martinez zapowiadał, że "jeśli związki tak postanowią, kraj zostanie sparaliżowany".
Z powodu strajków w czwartek we Francji dojdzie do dużych zakłóceń w transporcie, sektorze edukacji oraz w wielu firmach. Minister transportu Clement Beaune powiedział, że "to będzie piekielny czwartek". Wedle danych ministerstwa edukacji ponad 70 proc. nauczycieli szkół podstawowych i wychowawców przedszkolnych nie zamierza udać się w czwartek do pracy.
Pierwsza taka akcja od 12 lat
Akcja protestacyjna przedstawicieli różnych sektorów gospodarki będzie pierwszą we Francji od 12 lat. Wówczas w efekcie podniesienia wieku emerytalnego z 60 do 62 lat wszystkie związki zawodowe w kraju wspólnie postanowiły sprzeciwić się rządowej reformie. Obecnie przedstawiony przez premier Elisabeth Borne plan ponownego podniesienia wieku emerytalnego, tym razem do 64 lat, spotkał się z szeroką krytyką związkowców, a wedle statystyk nie ma poparcia około dwóch trzecich Francuzów. Plan reformy ma być jeszcze przedmiotem debaty w parlamencie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock