Po roku obowiązywania zmian w Kodeksie pracy największą popularnością cieszą się rozwiązania dla rodziców - uważa ekspertka od rynku pracy Monika Smulewicz. Jej zdaniem kontrowersyjny jest natomiast zapis o dodatkowym wolnym z powodu siły wyższej. - Falę urlopów z tego tytułu mieliśmy w grudniu, gdy pracownicy wykorzystali już wszystkie dni wolne - tłumaczy.
W kwietniu ubiegłego roku weszła w życie nowelizacja Kodeksu pracy, która zakładała wydłużenie urlopu rodzicielskiego, wprowadzenie nowego rodzaj urlopu - tak zwanego opiekuńczego oraz możliwość uzyskania zwolnienia od pracy z powodu działania siły wyższej.
Zdaniem Moniki Smulewicz, ekspertki od HR i rynku pracy, autorki bloga HR na Szpilkach, największą popularnością wśród pracowników cieszą się rozwiązania dla rodziców. - Po zmianach w przepisach urlop rodzicielski powiększył się o dodatkowe 9 tygodni dla drugiego z rodziców. Oznacza to, że jeśli wcześniej na urlopie była mama, to te dodatkowe tygodnie wykorzystać może jedynie tata - tłumaczy Smulewicz. - Te zmiany oceniam pozytywnie. Rodzice powszechnie z tego rozwiązania korzystają.
Z 9-tygodniowego urlopu rodzicielskiego można skorzystać jednorazowo albo podzielić na krótsze okresy (nie więcej niż 5) i wykorzystać nie później niż do zakończenia roku kalendarzowego, w którym dziecko kończy 6 lat.
- Druga ważna kwestia w temacie urlopów rodzicielskich. W poprzednim stanie prawnym z urlopu rodzicielskiego można było skorzystać po macierzyńskim, co oznacza, że na przykład, jeśli bezrobotna mama nie wykorzystała macierzyńskiego, to tata nie mógł skorzystać z rodzicielskiego - komentuje Smulewicz. - Zmiany w przepisach dały taką możliwość. Młodzi ojcowie myślą inaczej, to jest pokolenie, które chce się angażować w wychowanie dzieci. Dobrze, że przepisy im to ułatwiają - podsumowuje.
Tajemnicza siła wyższa
Kolejną zmianą wprowadzoną rok temu było zwolnienie od pracy z tytułu siły wyższej. W nagłej sytuacji pracownikowi przysługują dwa dni bądź 16 godzin zwolnienia. Pracownikowi za ten czas przysługuje 50 proc. wynagrodzenia.
- Ten przepis jest dość kontrowersyjny - stwierdza Smulewicz. - Pojęcie siły wyższej jest niesprecyzowane, rozumiemy je intuicyjnie jako nagłe, niespodziewane wydarzenie. Niestety powstaje pole do nadużyć. Ustawodawca nie dał pracodawcom możliwości weryfikacji zgłaszanych powodów. Zdarza się, że pracownicy składają nieprawdziwe oświadczenia - przyznaje ekspertka.
- Było to widać w grudniu, gdy mieliśmy falę urlopów z powodu siły wyższej, w momencie, gdy pracownicy wykorzystali już wszystkie dni wolne - tłumaczy.
Kolejną zmianą było wprowadzenie 5 dni urlopu opiekuńczego na członków rodziny wymagających pomocy lub osobę zamieszkującą w tym samym gospodarstwie domowym.
- To uprawnienie cieszy się najmniejszą popularnością, zapewne dlatego, że jest bezpłatne - mówi Smulewicz. - To znaczy, że pracownik korzystający z niego nie otrzyma za te dni wynagrodzenia - wyjaśnia.
Czterodniowy tydzień pracy
Monika Smulewicz zwraca uwagę, że pracownik może obecnie skorzystać z wielu uprawnień, jeśli chodzi o dni wolne. - W sumie przez około dwa miesiące może nie wykonywać pracy - tłumaczy.
Jednocześnie ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk wielokrotnie deklarowała, że jest zwolenniczką skrócenia czasu pracy, bo jej zdaniem Polakom brakuje czasu na życie prywatne. Ministra podkreśla, że należymy do najciężej pracujących Europejczyków. Skrócenie czasu pracy uważa za "inwestycję społeczną".
- Moim marzeniem, moim planem, moją wolą jest, by tydzień pracy został skrócony. Jak? To jest tematem dyskusji. Na stole w przestrzeni debaty politycznej leżą dwie propozycje - mówiła w maju w rozmowie z Onetem. Pierwsza to skrócenie tygodnia pracy do 35 godzin. Druga to czterodniowy tydzień pracy, czyli wprowadzenie - być może etapami - wolnych piątków.
Monika Smulewicz ma w tej sprawie mieszane uczucia. - Kierunek zmian jest dobry, bo dużą część pracy da się zautomatyzować, coraz głośniej mówi się też o zachowywaniu równowagi pomiędzy życiem osobistym a pracą. Do zmian trzeba jednak podejść rozważnie - tłumaczy. - Nie wiem, czy powinno się je wprowadzać odgórnie, dekretami. Zastanawiam się też, jak tego typu rozwiązania wpłynęłyby na wymiar urlopów, bo tego wolnego czasu będzie już naprawdę dużo - komentuje.
Według sondażu firmy Click Meeting za skróceniem czasu pracy jest 66 proc. Polaków. Inaczej poziom poparcia dla tego rozwiązania kształtuje się wśród przedsiębiorców. W kwietniu o skrócenie tygodnia pracy na zlecenie Konfederacji Lewiatan zapytał ich CBM Indicator. Z badań wynika że tego rozwiązania nie popiera 76 proc. przedsiębiorców.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock