W latach 60. w Ozieranach Małych (Podlaskie) mieszkało 200 osób, teraz zostało dwóch rolników i muzyk. Sołtys Leszek Skrodzki marzy o tym, żeby ponownie zaludnić wieś i proponuje, że wydzierżawi swoje działki oraz będzie pośredniczył w znalezieniu spadkobierców pustych domów we wsi.
"Spokój i egzotyka w jednym... Warto tu być i bez wehikułu delektować się sielanką dziadków i pradziadków …". Albo "Na krańcu cywilizacji i UE oraz NATO. Wioska ludzi szczęśliwych. Przeżyj to sam...". Takimi wpisami w mediach społecznościowych Leszek Skrodzki, sołtys Ozieran Małych w powiecie sokólskim, zachęca do odwiedzenia tej urokliwej wsi tuż przy granicy z Białorusią.
Użyczy działki, odbierze z dworca
W jednym z najnowszych postów pisze, że wieś czeka na osadników. A w rozmowie z rozgłośnią Politechniki Białostockiej – Radiem Akadera - deklaruje wręcz, że może użyczyć swoje działki dla chętnych, a nawet odbierze z dworca PKP w Białystoku i dowiezie na miejsce.
- W latach 60. ubiegłego wieku było tu prawie 40 domów, w których mieszkało 200 osób, teraz na stałe mieszkają trzy osoby. Jest osiem pustych domów, z których sześć – po przeprowadzeniu niezbędnych remontów – nadaje się zamieszkania. Należałoby tylko skontaktować się ze spadkobiercami, w czym z miłą chęcią mogę pośredniczyć, i tu zamieszkać. Myślę, że dzierżawa czy też kupno takiego domu, to nie byłyby jakieś duże koszty. A jeśli spadkobiercy by się nie znaleźli, to jest jeszcze coś takiego jak zasiedzenie – mówi nam sołtys.
Most-widmo oraz "ściągawka" z atrakcjami
Żeby się tam dostać musimy przejechać przez most na Nietupie, który wygląda jakby można było po nim jedynie przejść pieszo. Zanim wjedziemy tam samochodem, wysiadamy żeby upewnić się, czy jest bezpiecznie. Wsiadamy do auta, gdy widzimy ślady opon, które musiała zostawić ciężarówka.
- Nietupa jest dopływem Świsłoczy. A ten most nazywany mostem-widmo, bo chociaż mieszkańcy korzystają z niego już od 53 lat, nie figuruje na żadnych mapach – uśmiecha się sołtys.
Przy tablicy z nazwą miejscowości oraz na podwórku pana Leszka można podziwiać wykonane przez niego rzeźby oraz szereg – przymocowanych do płotu – artefaktów. Są chociażby stare grabie, zegary czy też skrzynka pocztowa. Jest też "ściągawka", na której wymienione są najciekawsze atrakcje tych okolic, m.in. meczet w Kruszynianach, drewniany młyn w Białogorcach czy też silvarium - ogród leśny w Poczopku. Skrodzki jest sołtysem trzech miejscowości (oprócz Ozieran Małych, również Ozieran Wielkich oraz wsi Białogorce). To jego pierwsza kadencja. Jak mówi, chce zrobić wszystko, aby okolica znów tętniła życiem.
Żona sołtysa jest ostatnim dzieckiem urodzonym w Ozieranach Małych
- Ci trzej stali mieszkańcy Ozieran Małych to dwaj bracia – rolnicy oraz schorowany muzyk z zespołów, które grały swego czasu na wszystkich okolicznych weselach i festynach. Ja przyjeżdżam od czasu do czasu i prowadzę z żoną agroturystykę. To dom po teściach. Moja żona jest ostatnim dzieckiem, które urodziło się właśnie w Ozieranach Małych. Oby na tym się nie skończyło – mruga i mówi, że w pobliżu wsi zlokalizowane jest Wzgórze Miłości.
Nazywane też Wzgórzem Wołkowa. Od zmarłego w 2012 roku Wiktora Wołkowa – słynnego artysty fotografika specjalizującego się w fotografii pejzażu, którego właśnie tutaj można było spotkać z aparatem fotograficznym. Ze wzgórza rozpościera się piękna panorama okolicznych terenów. Z widokiem też na – jak sołtys mówi z przekąsem - zaporę na granicy z Białorusią.
Można zbierać topinambur, jest internet
- Myślę, że mógłby tu zamieszkać ktoś szukający wytchnienia od miejskiego zgiełku i kto pracuje zdalnie. Mamy we wsi internet światłowodowy, więc nie ma z tym problemu. A jeśli chodzi o pracę na miejscu to wiosną firmy, które zajmują się sadzeniem lasów szukają ludzi. W okolicy można też zbierać zioła i grzyby. Ja oferuję pracę w sezonie przy zbiorach topinamburu, czyli bardzo smacznych bulw, które w naszej części świata zostały wyparte przez ziemniaki. U mnie za solidną pracę każdy zarobiłby nawet 300-400 zł dziennie – mówi Skrodzki.
Oferuje też, jak w rozmowie z Radiem Akadera, dzierżawę swoich działek.
- Opłata byłaby symboliczna - jakieś 100 zł miesięcznie za 1000 metrów kwadratowych. Każdy mógłby postawić dom. Jeśli nie na moich działkach, to na innych, których tu nie brakuje. Tak jak zrobił Mirosław Sobański – poeta z Bydgoszczy, który powiedział, że gdy 10 lat temu przyjechał tu po raz pierwszy poczuł ogromną wenę twórczą. Już pierwszego dnia napisał wiersz. Do tej pory powstało tu ponad tysiąc wierszy. Poeta kupił działkę i wybudował niewielki domek. Na co dzień mieszka w Bydgoszczy. Podobnie jak ja, przyjeżdża tu od czasu do czasu – zaznacza sołtys.
I filmy, i seriale
Opowiada, że Ozierany Małe są wsią filmową.
- Było tu kręconych pięć filmów. Jednym z nich jest "Daleka droga" z 1975 roku, w którym wystąpili też okoliczni mieszkańcy. Pomysł był taki, żeby stworzyć film, który jednoczyłby wszystkie kraje demokracji ludowej. A miało się to stać poprzez opowieść o chłopach pańszczyźnianych – uśmiecha się sołtys.
Kolejne filmy opowiadały o proroku Ilji oraz carze Mikołaju II. – A jeśli chodzi o ostatnie lata to był tu kręcony film "Czarna dama”, w którym zresztą zagrałem starszego przodownika policji państwowej oraz serial "Kruk. Szepty słychać po zmroku" i "Kruk. Czary Woron nie śpi". W serialu można zobaczyć moje rzeźby – mówi Leszek Skrodzki.
1000 dolarów nagrody za złapanie Ąpija
Jest też skarbnicą opowieści o lokalnych legendach.
- Mamy ponad 20-hektarowy zalew, w którym można się kąpać i w którym są ryby. Podobno mieszka w nim smok Łoboda. Jak wieść gminna niesie, w XVII wieku Tatarzy wybrali się ze starostą z Knyszyna, żeby pojmać potwora. Wszyscy zginęli oprócz jednego Tatara, który o wszystkim opowiedział, na co słuchający odpowiedzieli "łoboda", czyli "o Boże" – opowiada sołtys.
ZOBACZ TEŻ: Znamy go z "Krzyżaków" i obrazu Jana Matejki. Odtwarzają w 3D zamki z czasów księcia Witolda
Jest też, robiący psikusy diabeł Wyrdas oraz - żyjący we wsi od dawien dawna - złośliwy skrzat, który nazywa się Ąpij.
- Nawiasem mówiąc, to chyba jedyne w języku polskim słowo zaczynające się na "ą". Tak czy owak Ąpij czai się na wszelkiej maści "pijaków". Kiedy taki delikwent upada na drogę, skrzat siada mu "na klatę" i wdycha alkoholowe opary. Gdy rano spożywający trunki się budzi, mówi, że boli go głowa, boli w klatce piersiowej, a to wszystko przez Ąpija. Wspomniany poeta Mirosław Sobański wyznaczył 1000 dolarów nagrody dla kogoś, komu uda się schwytać tego niesfornego skrzata. Wiadomo tylko, że pomieszkuje w starych drzewach – uśmiecha nasz rozmówca i tym bardziej zachęca do przyjazdu do Ozieran Małych.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl