W rejonie Białowieży polskie patrole zostały zaatakowane kamieniami i konarami przez grupy migrantów. - Uszkodzone zostały dwa pojazdy policji - poinformowała podlaska straż graniczna. Mundurowym nic się nie stało.
Minionej doby Podlaski Oddział Straży Granicznej odnotował blisko 120 prób nielegalnego przekroczenia granicy. "Migranci byli agresywni - rzucali w funkcjonariuszy kamieniami" - poinformowała major Katarzyna Zdanowicz, rzeczniczka prasowa Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.
W wyniku ataków uszkodzone zostały dwa radiowozy policji, funkcjonariusze nie odnieśli obrażeń.
Jak podała rzeczniczka, migranci na terytorium Polski usiłowali dostać się na odcinkach służbowej odpowiedzialności Placówek Straży Granicznej w Białowieży, Narewce i Dubiczach Cerkiewnych.
Śmierć polskiego żołnierza na granicy
Jak podała podlaska straż graniczna, od początku tego roku na odcinku ochranianym przez Podlaski Oddział Straży Granicznej odnotowano już ponad 18 tysiąca prób nielegalnego przekroczenia polsko-białoruskiej granicy.
W ostatnim czasie Straż graniczna niemal codziennie informuje o agresywnych zachowaniach migrantów znajdujących się za stalową zaporą na granicy z Białorusią. Najczęściej chodzi o rzucanie w kierunku polskich służb kamieniami, konarami i gałęziami.
Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło 28 maja w okolicach Dubicz Cerkiewnych. Jeden z mężczyzn będących w grupie migrantów, którzy próbowali sforsować stalową zaporę, ugodził nożem 21-letniego żołnierza. Ranny mundurowy został na miejscu opatrzony przez funkcjonariuszkę Straży Granicznej i trafił do szpitala, gdzie zmarł. Dzisiaj odbędzie się pogrzeb 21-latka.
Od czwartku strefa buforowa
Po ranieniu nożem żołnierza przez migranta, premier Donald Tusk zapowiedział utworzenie dodatkowej strefy buforowej przy granicy z Białorusią. MSWiA pracuje nad końcową wersją rozporządzenia, które ma dotyczyć tej kwestii. Przepisy miały wejść w życie 4 czerwca, ale - w związku z prowadzeniem konsultacji m.in. z samorządami - ten termin został przesunięty. Strefa ma obowiązywać od czwartku 13 czerwca.
Czytaj też: Zorganizowane grupy stosują przemoc na granicy. Od czwartku ma obowiązywać strefa buforowa
Operacja "Śluza" - kryzys wywołany przez Łukaszenkę
Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Alaksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu ponad 28 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.
Czytaj też: Operacja "Śluza" - skąd latały samoloty do Mińska? Oto, co wynika z analizy tysięcy rejsów
Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, by wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu już wcześniej dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 laty operację "Śluza". Pod pozorem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Europy Zachodniej, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewozi ich na granice państw UE, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali. Ta operacja wciąż trwa.
Organizacje pomocowe o sytuacji na granicy
Organizacje niosące pomoc humanitarną na granicy polsko-białoruskiej twierdzą, że pomimo zmiany rządów w Polsce wobec migrantów nadal łamane jest prawo. Przekonują, że mają udokumentowane przypadki wyrzucania za granicę z Białorusią osób, które wyraźnie i w obecności wolontariuszy prosiły o ochronę międzynarodową. W czasie jednej z konferencji prasowych zaprezentowano drastyczny film udostępniony przez Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne, na którym widać przeciąganie bezwładnego ciała kobiety przez bramkę w płocie granicznym i porzucanie jej po drugiej stronie.
Organizacje pomocowe domagają się od rządu przywrócenia praworządności na pograniczu polsko-białoruskim, prowadzenia polityki ochrony granic z poszanowaniem prawa międzynarodowego oraz krajowego gwarantującego dostęp do procedury ubiegania się o ochronę międzynarodową i przestrzeganie zasady non-refoulement, wszczynania przewidzianych prawem postępowań administracyjnych wobec osób przekraczających granicę, natychmiastowego zatrzymania przemocy na granicy wobec osób w drodze i pociągnięcie do odpowiedzialności winnych przemocy.
"Wiemy o osobach w ciężkim stanie zdrowia wyrzucanych z ambulansów wojskowych, a także wywożonych wprost ze szpitali. Za druty i płot graniczny trafiają mężczyźni, kobiety z dziećmi oraz małoletni bez opieki. Wywózkom cały czas towarzyszy przemoc ze strony polskich służb: używanie gazu łzawiącego, bicie, rozbieranie do naga, kopanie, rzucanie na ziemię, skuwanie kajdankami, niszczenie telefonów i dokumentów, odbieranie plecaków z prowiantem oraz czystą wodą. Ludzie opowiadają nam, że groźbą lub przemocą fizyczną są zmuszani do podpisywania oświadczeń, że nie chcą się ubiegać o ochronę międzynarodową w Polsce, a następnie wywożeni są za płot" - czytamy we wspólnym oświadczeniu organizacji.
Czytaj więcej w tvn24.pl: Kryzys na granicy polsko-białoruskiej
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż Graniczna/X