- Byli ze sobą, zostawiali siebie, ale równocześnie żyć bez siebie nie mogli - mówił o związku państwa S. sędzia podczas odczytywania wyroku. Ireneusz S. w czasie jednej z kłótni wziął z piwnicy stary pistolet i zastrzelił żonę. Usłyszał wyrok: 15 lat więzienia.
Jolanta była trzecią żoną 56-letniego dziś Ireneusza S. - Związek małżeński na początku funkcjonował w sposób należyty. Później okazało się, że niedojrzałość oskarżonego i pokrzywdzonej oraz życie w toksycznym związku doprowadziło do specyficznych relacji - opisywał sędzia. I dodawał: byli ze sobą, zostawiali siebie, ale równocześnie żyć bez siebie nie mogli. - Ten toksyczny związek musiał się jakoś skończyć, skończył się w sposób najbardziej tragiczny - mówił sędzia.
Podczas kłótni groził bronią, w końcu jej użył
Związek państwa S. zakończył się w październiku 2014 roku w mieszkaniu na jednym z wrocławskich osiedli. Pijany mężczyzna pokłócił się żoną, wściekły poszedł do piwnicy i zabrał stamtąd stary pistolet. Kupił go nielegalnie. Jak tłumaczył w śledztwie, potrzebował go z uwagi na prowadzoną działalność gospodarczą. Broń miała mu się przydać do ochrony siebie i mienia. - Czasami w trakcie awantur mówił żonie, że ma taki pistolet. Mówił, że jeśli będzie go zdradzała, to może broni użyć. Gdy doszło do kłótni, zszedł po broń, a na żądanie, żeby do żony strzelił, oddał strzał - relacjonował sędzia. I dodawał: oskarżony usłyszał słowa, które mogły go zaboleć, ale które nie powinny skutkować użyciem broni palnej.
Kobieta zginęła po jednym strzale. S. został skazany na 15 lat więzienia. Prokuratura żądała kary 25 lat pozbawienia wolności. - Sąd uznał, że oskarżony dokonał zabójstwa w zamiarze ewentualnym, więc kara jest odpowiednio niższa. W ocenie prokuratury wyglądało to jednak tak, że oskarżony chciał od początku pozbawić swoją żonę życia. Z takim zamiarem działał. Sąd jednak uznał, że S. nie chciał zabicia żony, ale w tej sytuacji mógł to przewidzieć - wyjaśniał prokurator Kazimierz Orzechowski. Zastrzegł jednak, że na razie za wcześnie, by mówić o apelacji. Najpierw śledczy chcą zapoznać się z pisemnym uzasadnieniem wyroku.
O apelacji na razie nie myśli też oskarżyciel posiłkowy, pełnomocnik rodziny. Ten domagał się po 50 tys. złotych zadośćuczynienia dla każdego z pokrzywdzonych. Sąd jednak kwotę zmniejszył do 20 tys. złotych. Wyrok nie jest prawomocny.
Do zabójstwa doszło przy ul. Bystrzyckiej we Wrocławiu:
Autor: tam//ec / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24