- W Polsce marnujemy rocznie 1,1 mln na utrzymywanie wszystkich radnych. To zdecydowanie za dużo, trzeba ograniczyć ten absurd - mówi Andrzej Kowalczyk, organizator protestu przeciwko przerostowi administracji państwowej. W Kamiennej Górze (woj. dolnośląskie) przed urzędem pikietowało kilkudziesięciu mieszkańców, którzy domagają się zmiany ustawy samorządowej.
Z transparentami i ulotkami protestujący spotkali się w piątek w centrum Kamiennej Górze.
- Chcemy zwrócić uwagę na zbyt dużą liczbę radnych w Polsce - tłumaczyli uczestnicy.
Miliardy złotych administrację
Organizatorem protestu był Andrzej Kowalczyk, kamiennogórski przedsiębiorca. On jako pierwszy 8 lat temu sfilmował i udowodnił proceder handlu głosami. Dzięki niemu wybory w Kamiennej Górze zostały wówczas unieważnione. Zmieniono także ordynację wyborczą w kraju.
- Koszt utrzymania radnych w Polsce to miliard sto milionów złotych rocznie, to są przerażające liczby, które mówią same za siebie. Tylko w liczącej 18 tysięcy mieszkańców Kamiennej Górze jest 21 radnych miejskich, 17 powiatowych i 15 gminnych, razem 53. Tymczasem w całym Nowym Jorku jest ich tylko 50 - wyliczał podczas protestu Kowalczyk.
Dla porównania amerykański Los Angeles radzi sobie z 15 radnymi. Miasto podzielone jest bowiem na 15 okręgów wyborczych, z których każdy posiada jednego reprezentanta w radzie miasta.
Zbyt wielu radnych?
Kowalczykowi wtórowali pozostali uczestnicy: - Kamienna Góra nie jest metropolią, że potrzebuje tylu radnych. Pieniądze, które są przeznaczane na ich wynagrodzenia, można wykorzystać na inne cele - mówiła TVN24 Grażyna Noga, mieszkanka miasta.
Jak tłumaczyli, protest ma uświadomić rządzącym, że trzeba ograniczyć liczbę pracowników administracji państwowej. Ponadto mieszkańcy Kamiennej Góry mają dosyć nachodzenia ich w prywatnych domach przez kandydatów na burmistrzów i radnych.
Protest przeciwko zbyt dużej ilości radnych w Polsce odbył się w Kamiennej Górze (woj. dolnośląskie):
Autor: balu / Źródło: TVN 24 Wrocław