Wymknęli się z domu. Pięciolatek dotarł na kąpielisko, dwulatek do sąsiada

Chłopcy na gigancie
Milicz (woj. dolnośląskie)
Źródło: Google Earth
W Miliczu dwóch małych chłopców wymknęło się z domu. Matka dzieci usypiała w tym czasie półtoraroczną córkę. Pięciolatkowi udało się dojść do pobliskiego kąpieliska, z kolei dwulatek na czworaka ruszył do sąsiadów. Ich wyprawę przerwali policjanci.

"W pobliżu kąpieliska w Miliczu (Dolny Śląsk) błąka się bez opieki mały chłopiec" - taką informację otrzymała w czwartek wieczorem jedna z policjantek, która była już po służbie. Razem ze znajomą zaopiekowały się wyraźnie zdezorientowanym chłopczykiem. Podejrzewały, że dziecko ma około pięciu lat. Od chłopca trudno było się czegoś dowiedzieć. Nie powiedział jak się nazywa, ani gdzie mieszka.

Na miejsce wezwano policyjny patrol, który miał się zająć poszukiwaniami rodziców.

- Gdy policjanci sprawdzali okolice, gdzie odnaleziono chłopczyka, podszedł do nich mieszkaniec jednej z pobliskich posesji, przekazując ważną informację. Mężczyzna powiedział, że przed chwilą do jego domu dosłownie na czworakach przybył mały, nieznany mu chłopczyk, mający nie więcej niż dwa latka – poinformowała asp. sztab. Monika Kaleta, rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Miliczu.

Funkcjonariusze zabrali pięciolatka i ruszyli po drugie dziecko. Na miejscu okazało się, że chłopcy ucieszyli się na swój widok i byli do siebie bardzo podobni.

Chłopcy na gigancie
Chłopcy na gigancie
Źródło: KPP Milicz

Wymknęli się przez drzwi tarasowe

Kilkanaście minut później funkcjonariusze ustalili, w którym domu mogą mieszkać chłopcy i udali się tam z dziećmi. Początkowo nikt nie otwierał drzwi. Wtedy funkcjonariusze weszli do środka przez otwarte drzwi na tarasie.

- W mieszkaniu, w jednym z pokoi zastali 23-letnią kobietę, która właśnie usypiała swoją półroczną córeczkę. Kobieta była wyraźnie zaskoczona obecnością mundurowych. Okazało się, że odnalezieni chłopcy to jej synowie. Policjanci ustalili, że chłopcy w trakcie, gdy ich matka była zajęta usypianiem ich siostry, otworzyli drzwi tarasowe i nikomu nic nie mówiąc wyszli z domu - zrelacjonowała Kaleta.

I tak pięciolatek ruszył w stronę pobliskiego kąpieliska na "Karłowie", a jego młody brat zdołał na czworaka dotrzeć do sąsiadów.

Policjanci podkreślają, że dzięki czujności świadków, chłopcom nic się nie stało i dość szybko udało się przekazać pod opiekę matki. O zdarzeniu zostanie jednak poinformowany sąd rodzinny.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: