Wrocławska policja wszczęła postępowania dyscyplinarne wobec czterech z sześciu policjantów, którzy w sierpniu interweniowali w mieszkaniu 29-letniego Łukasza na Psim Polu. Dyscyplinarki dotyczą "niestosowania się do wewnętrznych przepisów obsługi urządzeń rejestracji obrazu i dźwięku", czyli kamerek nasobnych na mundurach funkcjonariuszy. Mężczyzna zmarł kilka godzin po policyjnej interwencji.
29-letni Łukasz w nocy z 1 na 2 sierpnia zamknął się w swoim mieszkaniu na wrocławskim Psim Polu. Nie wpuszczał krewnych do środka, sam też nigdzie nie wychodził. Rodzina obawiała się, że mężczyzna może popełnić samobójstwo. Ojciec wezwał na miejsce policję.
Funkcjonariusze siłą weszli do mieszkania i obezwładnili 29-latka. Spacyfikowany mężczyzna został przewieziony do szpitala. Zmarł kilka godzin później.
Różnice w relacjach
Oświadczenie w tej sprawie wydała wrocławska policja. Rzecznik jednostki Łukasz Dutkowiak informował, iż w związku z tym, że mężczyzna "zamknął się w mieszkaniu i nie chciał otworzyć drzwi, a jego bezpieczeństwo było zagrożone, bo był on mocno pobudzony, podjęto decyzję o wejściu siłowym". A interwencję - jak przekazywano - zarejestrowała kamera nasobna na mundurze jednego z funkcjonariuszy.
Siostra zmarłego 29-latka twierdzi, że w trakcie interwencji sześciu policjantów użyło wobec Łukasza gazu, pałek teleskopowych oraz chwytów obezwładniających. Rodzina skarżyła się na sposób przeprowadzenia działań. - Na moich, na oczach mojego ojca, zamordowali mojego brata - mówiła Wiktoria Łągiewka na konferencji prasowej.
W odpowiedzi na te zarzuty kilka dni później policja - na spotkaniu z dziennikarzami - zaprezentowała nagranie, które jest dowodem w sprawie. Jak tłumaczono, zdecydowano się na jego publikację "z uwagi na ważny interes społeczny i policji". Na ponad czterominutowym nagraniu widać policjantów usiłujących sforsować drzwi do mieszkania, blokowane przez 29-latka od wewnątrz. W ruch idzie gaz i pałka teleskopowa. Co jakiś czas w wyniku kopnięć drzwi uchylają się. W ręce mężczyzny widać nóż.
W końcu policjantom udaje się wejść do mieszkania. W tym momencie nagranie - pokazane przez policję - urywa się. Policja nie pokazała, jak przebiegał dalszy ciąg interwencji, a to właśnie do tej części rodzina zmarłego 29-latka miała największe zastrzeżenia.
Postępowania dyscyplinarne wobec czterech policjantów. Za niewłączenie kamer
Jak przekazał we wtorek rzecznik prasowy wrocławskiej policji Łukasz Dutkowiak, wobec czterech z sześciu policjantów interweniujących tamtej nocy na Psim Polu wszczęto postępowanie dyscyplinarne dotyczące "niestosowania się do wewnętrznych przepisów obsługi urządzeń rejestracji obrazu i dźwięku", czyli kamerek nasobnych na mundurach funkcjonariuszy.
Próbowaliśmy dopytać o szczegóły, jednak Dutkowiak odesłał nas do biura prasowego komendy wojewódzkiej, która zajmuje się sprawą. Wojciech Jabłoński z biura prasowego KWP we Wrocławiu poprosił o wysłanie pytań drogą mailową. Zapytaliśmy m.in. o to, ilu policjantów miało włączone kamery w trakcie interwencji, o konkretne powody postępowań wobec funkcjonariuszy, a także o nagranie zaprezentowane na konferencji - czy istnieje jego dalsza część, czy też kamera została wyłączona w kluczowym momencie interwencji.
Rzecznik odpowiada
W środę po południu reporter TVN24 Tomasz Mildyn rozmawiał z rzecznikiem dolnośląskiej policji Kamilem Rynkiewiczem, który po części odpowiedział na nasze pytania.
Rynkiewicz przyznał, że postępowanie dyscyplinarne wobec czterech policjantów zostało wszczęte już 1 września. Rzecznik policji sprecyzował, że chodzi naruszenie przepisów wewnętrznych Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu w związku z niewłączeniem kamer nasobnych w trakcie interwencji.
- Same działania i sposób podjęcia interwencji przez policjantów nie budzą wątpliwości - przyznaje Rynkiewicz, powołując się na przeprowadzone w tej sprawie czynności wyjaśniające.
Reporter TVN24 drążył wątek nagrania przedstawionego przez policję na konferencji. - Materiał był puszczony w całości, czy jest on dłuższy i z jakiejś przyczyny nie został opinii publicznej pokazany? - dopytywał Mildyn.
- Z uwagi na to, że czynności w tej sprawie prowadzi również prokuratura, która również została przez nas powiadomiona w tej sprawie, pewne aspekty objęte są tajemnicą śledztwa - odpowiedział Rynkiewicz.
Przekazał, że policjanci nie zostali zawieszeni. - Brak jest jakiegokolwiek sygnału, czy w tej, czy w innych sprawach, świadczącego o związku przyczynowym między przebiegiem interwencji, a śmiercią osoby na Psim Polu, bądź też w trakcie innych interwencji w Lubinie i WROPONie (chodzi kolejno o śmierć 34-letniego Bartosza i 25-letniego Dmytra - red.). Czekamy na ustalenia prokuratury w tym zakresie, które będą determinowały dalsze nasze działania - przekazał rzecznik dolnośląskiej policji.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Komenda Główna Policji