Ukraiński dywersant na zlecenie rosyjskich służb wywiadowczych miał planować podpalenia we Wrocławiu. Serhij S. został zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod koniec stycznia 2024 roku. Sąd Okręgowy we Wrocławiu nie zgodził się na dobrowolne poddanie się karze obywatela Ukrainy Serhija S., uznając, że ustalona przez prokuraturę kara 3 lat więzienia jest zbyt łagodna.
31 stycznia 2024 roku funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali we Wrocławiu 51-letniego obywatela Ukrainy, który na zlecenie rosyjskich służb wywiadowczych miał przygotowywać się do działań dywersyjnych i sabotażowych.
Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej we Wrocławia do tej pory postawił zarzuty łącznie pięciu osobom. Serhij S. jest podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która zajmowała się przygotowywaniem i organizacją aktów dywersyjnych. Mężczyźnie postawiono też zarzuty dotyczące przygotowywania podpaleń różnych obiektów we Wrocławiu.
Prokuratura złożyła do sądu wniosek o skazanie S. bez przeprowadzania rozprawy i ustaliła z podejrzanym, że podda się on dobrowolnie karze trzech lat bezwzględnego więzienia.
W środę, 16 października wrocławski sąd odrzucił ten wniosek i zdecydował, że wobec Serhija S. zostanie przeprowadzony cały przewód sądowy. - Sąd Okręgowy we Wrocławiu nie uwzględnił wniosku i przekazał sprawę do prokuratury - powiedział tvn24.pl Marek Poteralski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego we Wrocławiu.
"Według sądu kara zaproponowana dla S. jest zbyt łagodna" – powiedział sędzia Marcin Myczkowski.
Serhij S. do tej pory przebywa w tymczasowym areszcie. W środę sąd zdecydował o jego przedłużeniu na kolejne dwa miesiące. W tym czasie prokuratura ma przygotować akt oskarżenia.
Prokurator Marcin Kucharski z Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej we Wrocławiu powiedział dziennikarzom w sądzie, że śledczy postawili Serhijowi S. zarzuty dotyczące "przygotowywania czynu dywersyjnego". "To przygotowywanie prowadzone było w ramach zorganizowanej grupy przestępczej, która zajmowała się i organizacją aktów dywersyjnych" - powiedział prokurator. Pytany, czy była to grupa działająca na zlecenie rosyjskiego wywiadu powiedział, że czyny, które zarzucane są S. wynikały z "działań służb obcych państw".
Chciał podpalić fabrykę na terenie Wrocławia
Według ABW, obywatel Ukrainy, działając na zlecenie rosyjskich służb specjalnych, planował podpalenia obiektów na terenie Wrocławia, które znajdują się w bliskiej odległości elementów infrastruktury o znaczeniu strategicznym.
Jak ustaliła Gazeta Wyborcza, "chodziło o fabrykę farb przy ul. Kwidzyńskiej we Wrocławiu, która należy do firmy PPG Deco Polska i jest kontrolowana przez koncern PPG Industries, należący do grupy 500 największych amerykańskich korporacji".
W trakcie zatrzymania i przeszukania bagażu Serhija S. funkcjonariuszom udało się znaleźć dowody planowanego przestępstwa.
Podejrzanemu grozi kara pozbawienia wolności do 12 lat.
Serhij S. nie jest jedynym, trzy inne osoby usłyszały zarzuty w tej sprawie
"S. na początku wojny wyjechał z Ukrainy. W swoich wyjaśnieniach powiedział, że nie chciał brać udziału w konflikcie zbrojnym. Motywacja jego działań, związanych z postawionymi mu zarzutami, była finansowa" – powiedział prokurator.
Pod koniec maja Prokuratura Krajowa poinformowała, że trzy inne osoby usłyszały zarzuty w tej sprawie – obywatel Polski i dwóch Białorusinów. Są oni podejrzani o udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, mającej na celu prowadzenie działalności na rzecz obcego wywiadu przeciwko Rzeczpospolitej Polskiej oraz branie udziału w działalności wywiadu rosyjskiego i podejmowanie w zamian za obietnicę uzyskania korzyści majątkowych działań dywersyjnych i sabotażowych na terenie Polski. Prokuratura podała wówczas, że mężczyźni są podejrzani o "dokonywanie podpaleń obiektów w różnych częściach kraju". Przybywają w tymczasowym areszcie i grozi im dożywocie.
Prok. Kucharski pytany o ten wątek sprawy powiedział, że tu postępowanie jest kontynuowane. "Pojawiają się tej sprawie systematycznie, nowe, bardzo poważne okoliczności" – powiedział prokurator.
Źródło: tvn24.pl/PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Maciej Kulczyński