Pierwszą osobą zaszczepioną w szpitalu, który w trakcie pandemii COVID-19 jest jednym z głównych ośrodków walki z koronawirusem na Dolnym Śląsku, został profesor Krzysztof Simon. I tym samym oficjalnie zainaugurował proces szczepień przeciwko COVID-19 w regionie.
Szczepionki przeciwko COVID-19 w niedzielę trafiły do szpitali węzłowych w całej Polsce. Jednym z nich jest Wojewódzki Szpital im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu, gdzie od marca trwa walka z koronawirusem. Tu ordynatorem jednego z oddziałów zakaźnych jest wojewódzki konsultant do spraw chorób zakaźnych profesor Krzysztof Simon. I to właśnie on został - jako pierwszy w tej placówce - poddany szczepieniu przeciwko COVID-19. I choć szczepienia medyków we Wrocławiu ruszyły już w niedzielę przed południem, to zaszczepienie profesora jest oficjalnym, symbolicznym początkiem szczepień na Dolnym Śląsku.
Namawiał do szczepień, zaszczepił się jako jeden z pierwszych
Kilka dni przed przyjęciem szczepionki profesor Simon, który był gościem "Faktów po Faktach", mówił na antenie TVN24: - Miałem taki pomysł, żeby na scenie publicznej, nawet na stadionie, ustawiło się kilku byłych prezydentów, premierów - niezależnie od opcji politycznych - i publicznie się zaszczepiło. Nawet ci, którzy już przechorowali, by się zaszczepili jako przykład. SPRAWDŹ JAK BĘDĄ WYGLĄDAŁY ZAPISY NA SZCZEPIENIA PRZECIWKO COVID-19 W niedzielę najpierw odpowiedział na pytania kolegi po fachu, który zakwalifikował go do szczepienia, a potem sam przed obiektywami kamer i aparatów nadstawił ramię i oddał się w ręce pielęgniarki. Po chwili był już po zastrzyku z pierwszą dawką szczepionki przeciwko koronawirusowi, a w stronę dziennikarzy pokazał gest kciuka w górę. Profesora nie opuszczał dobry humor. W stronę dziennikarzy powiedział: - Patrzycie, czy jeszcze nie umarłem, tak?
"Nie rozumiem argumentów przeciwników szczepień"
Ordynator jednego z oddziałów zakaźnych szpitala przy ulicy Koszarowej we Wrocławiu - tak jak inni pacjenci zaszczepieni przeciwko COVID-19 - musiał odczekać kilkanaście minut po przyjęciu zastrzyku. Później ponownie spotkał się z dziennikarzami. I jeszcze raz zaapelował do tych, którzy są przeciwnikami szczepionek przeciwko koronawirusowi. - Nie musisz się zaszczepić, ale popatrz, jakie są konsekwencje niezaszczepienia się: ciężka choroba, zgon, inwalidztwo - wyliczał profesor. I przyznał, że dwóch jego przyjaciół, ordynatorów jednej z placówek, zmarło z powodu COVID-19, a kilkanaście osób, które leczył, zostało inwalidami. - Czy to nie są argumenty za szczepieniem? Ci ludzie mogli efektywnie pracować i żyć. Nie rozumiem argumentów przeciwników szczepień. Od momentu rozpoczęcia badań do teraz zaszczepiło się już dwa miliony ludzi i jakoś nikt specjalnie z tego powodu nie umarł - podkreślił Simon.
"Jest to uzasadnione etycznie, moralnie, zdrowotnie i ekonomicznie"
- Skoro nie mamy leków na to schorzenie, poza tlenem (...) to jedynym wyjściem z sytuacji pozostaje profilaktyka przedekspozycyjna, czyli profilaktyka przy pomocy szczepionki, nie ma innej uznanej metody. Chwała Bogu, że jest szereg firm i są różne techniki tego podania - powiedział.
Profesor Simon mówił także o tym, jak ważna jest rola szczepienia się. - Jest to uzasadnione etycznie, moralnie, zdrowotnie i ekonomicznie. Nie jestem samobójcą. Wiedząc, jakie byłyby możliwe powikłania, to bym się nie szczepił. A jednak się szczepiłem - dodał.
- Innym argumentem jest ten szpital. 20 procent przebyło zakażenie, dwóch kolegów ordynatorów już umarło, kilkanaście osób jest inwalidami po przebyciu tego schorzenia - dodał.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24